Mieszkańcy Inowrocławia narzekają na fatalną, twardą wodę. Tymczasem komunalna spółka otrzymała wyniki badań, z których wynika, że powinni się z tego cieszyć.
<!** Image 2 align=none alt="Image 155673" sub="Jakość wody płynącej w naszych kranach na bieżąco monitoruje inowrocławski sanepid. Analizy wykonuje tam, między innymi, zastępczyni kierownika laboratorium - Agnieszka Strzelecka / Fot. Renata Napierkowska">Pan Robert przeszedł niedawno poważną operację i nie może pić napojów gazowanych. Przerzucił się więc na herbatę. - Okazało się, że od kamienia, który jest w niej zawarty, mam teraz kamienie w nerce. To bardzo boli, więc lekarz nakazał mi gotować tylko wodę z baniaków kupowanych w sklepie - mówi „Expressowi”.
<!** reklama>Jego doświadczenia rażąco kłócą się z tym, co od kilku lat usiłuje wmówić mieszkańcom kierownictwo wodociągowej spółki.
- Woda jest twarda i to jest nasz problem - przyznaje prezes firmy, Stanisław Kowalewski. - Ale ostatnio otrzymaliśmy opinię, z której wynika, że może być także korzystna dla zdrowia - twierdzi.
Otóż Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego sprawdził inowrocławską kranówkę i ocenia poziom jej twardości jako: „Akceptowalny, a nawet pożądany z uwagi na jego znaczenie zdrowotne”. - Obserwacje epidemiologiczne wskazują na korzystny dla zdrowia ludzi efekt twardości wody z uwagi na możliwe działanie ochronne i zmniejszanie ryzyka niektórych chorób układu krążenia i ich powikłań oraz chorób naczyniowych ośrodkowego układu nerwowego - ocenia szefowa Zakładu Higieny Komunalnej, Bożena Krogulska, zauważając, że twarda woda może mieć nawet pożądany wpływ na... niektóre nowotwory. Bożena Krogulska przyznaje, że twarda woda może wywoływać kamicę nerkową, ale dzieje się tak w wypadku stężeń dwukrotnie wyższych niż w Inowrocławiu. Upiera się jednak, że poziom twardości można uznać za korzystny z punktu widzenia zdrowia osoby pijącej.
- Poziomy twardości mogą natomiast budzić zastrzeżenia mieszkańców z powodu tendencji do odkładania się kamienia w urządzeniach wodociągowych i AGD - dodaje szefowa Zakładu Higieny Komunalnej, przestrzegając jednak, że radykalne obniżanie twardości może wywoływać właściwości korozyjne, zdecydowanie niekorzystne dla zdrowia.
Zwykłych inowrocławian takie naukowe wywody jednak nie interesują. Dla nich dobra woda to taka, dzięki której można zaparzyć herbatę lub kawę bez krzywienia nosa na zapach oraz po kąpieli, w której nie swędzi skóra.
Tymczasem z kranów leci czasami coś, czego w żadnym razie wodą nazwać nie można. Stefan Smużyński z Rąbina chciał się ostatnio wykąpać, ale z kranu kapała wręcz rdza.
- Taka sytuacja powtarza się cyklicznie. Przecież za te usługi pobierane są niemałe pieniądze i można oczekiwać uczciwego podejścia do swych odbiorców - ocenia mieszkaniec, który przysłał nam zdjęcie wanny z pomarańczową cieczą.
Inny z naszych Czytelników namawia do występowania z roszczeniami w związku z wadliwym świadczeniem usług. - Baterie i filtry się zapychają, mieszacze przestają działać, coraz więcej stawia własne stacje uzdatniania wody. A wodociągi mówią, że wszystko jest w normie. Skandal - komentuje.
Inowrocławska woda
- w tym roku całkowite zużycie wody ma wynieść 3,5 miliona metrów sześciennych
- miesięcznie mieszkaniec zużywa średnio 2,5 metra sześciennego wody, co kosztuje 16 zł