Narodowy Fundusz Zdrowia żyje na krechę

Szpitale kredytują Narodowy Fundusz Zdrowia. Bydgoski oddział NFZ tylko czterem jednostkom powinien przekazać ponad 110 milionów złotych.

<!** Image 3 align=none alt="Image 195394" sub="Infografika: Kamil Mójta">Kujawsko-Pomorski Oddział Wojewódzki NFZ zaczyna płacić szpitalom za tzw. nadwykonania procedur nielimitowanych (np. porodów) i ratujących życie. Jan Raszeja, rzecznik bydgoskiego NFZ, powiedział nam, że pieniądze przekazano: szpitalowi miejskiemu w Bydgoszczy (600 tys. zł), Szpitalowi Uniwersyteckiemu im. Jurasza (1,9 mln zł), MSWiA (1,3 mln zł) oraz szpitalowi w Grudziądzu (860 tys. zł). <!** reklama>

Szpitale idą do sądu

Sprawdziliśmy, ile NFZ winny jest tylko kilku bydgoskim jednostkom. Kwoty te są bardzo istotne, ponieważ w przyszłym roku zmienią się zasady finansowania szpitali. Wszystkie bieżące długi wygenerowane w danym roku będą musiały spłacać organy założycielskie, w przypadku np. szpitali uniwersyteckich UMK w Toruniu. Poza tym, jeśli dług będzie zbyt wysoki, szpital będzie musiał przekształcić się w spółkę prawa handlowego.
Najwięcej NFZ winien jest Centrum Onkologii, które leczy także pacjentów z innych regionów kraju.

- Za 2010 rok powinniśmy otrzymać 23 miliony, za 2011 rok 34 oraz za pierwsze półroczne 2012 roku 18 milionów - wylicza Zbigniew Pawłowicz, dyrektor CO. - NFZ musi się ożywić, bo bez tych pieniędzy nie zbilansujemy centrum i dług będzie musiał przejąć właściciel.
W tym wypadku, samorząd województwa. Milionami złotych NFZ kredytują też dwa szpitale uniwersyteckie. Jurasz za świadczone usługi np. anestezjologiczne, onkologiczne, programy lekowe, chemioterapię i chirurgiczne, powinien otrzymać ponad 31 mln zł.
- Wystawiliśmy NFZ za jego zgodą fakturę na 3,3 miliona złotych, ale i tego nam nie zapłacono - wyjaśnia Marta Laska, rzecznik SU nr 1 im. Jurasza. Szpital wystąpił do sądu o zapłatę za 2010 rok, czyli prawie 7 mln zł.

Szpital Uniwersytecki nr 2 im. Biziela powinien odzyskać ponad 15 milionów złotych. - Za 2010 rok za leczenie udarów, chemioterapię i zabiegi ginekologiczno-położnicze powinniśmy otrzymać 2,2 miliona złotych - mówi Kamila Wiecińska, rzecznik SU nr 2 im. Biziela. - Mamy nawet decyzję sądu, ale NFZ się od niej odwołuje.

Mimo dość rygorystycznego przestrzegania podpisanego kontraktu, o zwrot ok. 2 milionów złotych za 2011 rok zabiega przed sądem X Wojskowy Szpital Kliniczny z Polikliniką.
- W tej kwocie są nie tylko świadczenia nielimitowane, ale także te wykonane w ramach kontraktu - tłumaczy płk Krzysztof Kasprzak, komendant szpitala wojskowego.

Wniosek o ratowanie

Wszystkie jednostki, które ratują ludzkie życie, muszą wypisywać wnioski do NFZ z prośbą o zapłatę za wyświadczoną usługę. Większość tych „podań” jest odrzucana w całości lub części.

Uroki biurokracji

Dla przykładu: w jednym ze szpitali leczony jest 19-letni chłopak. Choruje na chłoniaka, nowotwór złośliwy, który atakuje układ limfatyczny. NFZ wydał zgodę na zastosowanie chemioterapii, ale nie zaakceptował diagnostyki i przeprowadzonego zabiegu chirurgicznego. Wszystkie tego typu operacje są wykonywane przez zespół klinik pediatrycznych. Dlatego też NFZ zablokował rozliczenie wykonania zabiegu uznając, że pacjent powinien przejść operację na oddziale dla dorosłych. Dla funduszu nie ma znaczenia to, że kwota refundacji na obu oddziałach jest taka sama.