https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Najpierw wystrzelił do niej

Krzysztof Błażejewski
123rf
Poznali się dzięki jego częstym wizytom w Bydgoszczy i pokochali. Snuli plany wspólnego życia. Niestety, rodzice panny byli przeciwni ich związkowi. Nie tylko ze względu na różnice społeczne i majątkowe, ale przede wszystkim - narodowościowe.

Jan Olejniczak urodził się w 1888 roku i mieszkał w Gnieźnie. Dorastał w czasach nasilonej akcji germanizacyjnej, kiedy nie tylko odbierano Polakom ziemię, ale rugowano język polski ze szkół i zabraniano jego używania w życiu publicznym. Wielu Polaków, chcąc żyć wygodniej i bardziej dostatnio, przechodziło, przynajmniej okazując to na zewnątrz, na stronę okupanta. Zmieniali swoje nazwiska, wyrzekali się polskich krewnych i znajomych, przestawali używać polskiej mowy na co dzień. Do takich osób należał Olejniczak.

Polak zięciem? Nigdy!

„Przechrzczenie się” z Polaka na Niemca było mile widziane przez ówczesne władze i środowiska niemieckie. Nie trzeba chyba wyjaśniać, jak boleśnie takie akty zdrady odbierali z kolei Polacy. Było więc oczywiste, że z dnia na dzień Olejniczak stracił kolegów i przyjaciół.

3 stycznia 2008 roku, po 39 latach funkcjonowania, definitywnie zamknięty został budynek „Kaskady” na rogu Starego Rynku i ul. Mostowej. Budynek zakupił znany bydgoski cukiernik Adam Sowa, który po jego rozbiórce zabudował to miejsce w inny sposób, m.in. odtwarzając dawną ulicę Jatki.

Tak zmieniło się miejsce po bydgoskiej Kaskadzie [zdjęcia]

W tej sytuacji Jan podjął pracę w niemieckiej firmie handlowej „Victoria” jako inspektor placówek w północnej Wielkopolsce, a tym samym i w Bydgoszczy.

W naszym mieście Olejniczak, podczas częstych wizyt zatrzymywał się u znajomego z dawnych lat, mieszkającego przy rynku Elżbietańskim (dzisiejszy plac Piastowski). Tam poznał zaledwie 16-letnią pannę Elisabeth von Mittelstaedt, Niemkę, mieszkającą w sąsiedniej kamienicy, pod „trójką”. Elisabeth po stosunkowo krótkiej znajomości zakochała się po uszy w przystojnym, 20-letnim młodzieńcu. Niebawem obydwoje zaczęli snuć plany dalszego wspólnego życia.
Na przeszkodzie takiemu rozwojowi wydarzeń stanęli jednakże rodzice panny młodej. Franz von Mittelstaedt, wysokiej rangi urzędnik kolejowy, który osiedlił się w Bydgoszczy przybywając tu z Hesji, nie wyobrażał sobie, by jego córka mogła popełnić taki mezalians, wychodząc nie tylko za człowieka bez majątku i „nazwiska”, ale dodatkowo jeszcze Polaka - katolika! Von Mitte-lstaedtowie byli ewangelikami.

Na koszty pogrzebu

Para młodych podejmowała kilka prób przekonania rodziców Elisabeth, za każdym razem słyszeli jednak stanowcze „nie”. W tej sytuacji, jak często bywa w tak młodzieńczym wieku, postanowili zgodnie i wspólnie opuścić ten „padół łez”, jak patetycznie nazywano wówczas życie ziemskie.

Tak bydgoski Dworzec Główny zmieniał się na przestrzeni lat. Oto kilka fotografii z dawniejszych i nie tak odległych czasów.

Bydgoszcz Główna - dawniej i dziś [zobacz zdjęcia]

Jan przygotował się do tego kroku starannie. Sprzedał wszystko, czym dysponował, a gotówkę włożył do kieszeni ubrania w kopercie z napisem: „na koszty mojego pogrzebu”. Do Bydgoszczy przyjechał ostatni raz 31 stycznia 1907 roku.
Tego samego dnia spotkał się z Elisabeth, zapewne odbyli ostatni romantyczny spacer po swoich ulubionych miejscach w mieście. W Nowy Rok w południe, nie wiadomo jakim sposobem, Olejniczak dostał się do pokoju gościnnego w mieszkaniu rodziców dziewczyny. Tam młodzi zamknęli drzwi od środka i dziewczyna napisała list pożegnalny do rodziców, wyjaśniający przyczyny jej desperackiego kroku.

Kiedy von Mittelstaedtowie wrócili do domu, zaniepokoili się zamkniętym drzwiami do pokoju gościnnego.

I to był Polak?

Z pomocą służby udało się drzwi wyważyć. Wewnątrz zastali tragiczny widok: ich córka leżała martwa na sofie z przestrzeloną głową, natomiast Jan spoczywał na podłodze, też z raną w głowie i dawał słabe oznaki życia. Nim dotarł jednak lekarz, młodzieniec skonał. Jak ustaliła policja, zabójcą obojga okazał się Olejniczak, który najpierw oddał strzał, przystawiając broń do skroni dziewczyny, a następnie zastrzelił siebie.

„Jak mógł zabić się z miłości do Niemki?” - komentowali to wydarzenie bydgoscy Polacy...

Polub "Express" na Facebooku

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

S
SUMA SUMARUM
NO RZECZYWIŚCIE KURIOZUM NIEŚCISŁOŚĆ ! A CZY TOBIE KROLEK NIE ZDARZAŁY SIĘ ZMYŁKI . ILE TO RAZY CHCIAŁEŚ , PRAGNĄŁEŚ A NIE MOGŁEŚ !!!!!
K
Karol
Jeżeli po raz ostatni przyjechał 31 stycznia, to jakim cudem zastrzelił się w Nowy Rok?
S
SUMA SUMARUM
NO PANIE BŁAŻEJEWSKI PAŃSKI ARTYKUŁ CZYTA SIĘ SIĘ JAK NAJLEPSZEJ KLASY ROMANS ! MAJSTERSZTYK !!! RZADKO MOŻNA CZYTAĆ ARTYKUŁY PISANE Z TAKĄ WERWĄ I TAKIM JĘZYKIEM ! RACZEJ MAM NA FORACH CIĘTY , IRONICZNY I KRYTYCZNY JĘZYK , ALE TYM RAZEM MUSZĘ TYLKO I WYŁĄCZNIE CHWALIĆ ! JEŻELI NIE DONOSIŁ , TO MIAŁ PRAWO ZMIENIĆ NARODOWOŚĆ . NIESTETY NIE MIAŁ ZROZUMIENIA , ANI U JEDNYCH , ANI U DRUGICH . SMUTNA HISTORIA NADAWAŁABY SIĘ NA DOBRY SCENARIUSZ FILMOWY . POWSTAŁBY ZAPEWNE DOBRY FILM ŁĄCZĄCY RÓŻNE WĄTKI . MOŻNABY DOSKONALE OPOWIEDZIEĆ LOSY POLAKÓW POD ZABOREM NIEMIECKIM KRÓTKO PRZED WYBUCHEM 1 WOJNY .
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski