Jan Olejniczak urodził się w 1888 roku i mieszkał w Gnieźnie. Dorastał w czasach nasilonej akcji germanizacyjnej, kiedy nie tylko odbierano Polakom ziemię, ale rugowano język polski ze szkół i zabraniano jego używania w życiu publicznym. Wielu Polaków, chcąc żyć wygodniej i bardziej dostatnio, przechodziło, przynajmniej okazując to na zewnątrz, na stronę okupanta. Zmieniali swoje nazwiska, wyrzekali się polskich krewnych i znajomych, przestawali używać polskiej mowy na co dzień. Do takich osób należał Olejniczak.
Polak zięciem? Nigdy!
„Przechrzczenie się” z Polaka na Niemca było mile widziane przez ówczesne władze i środowiska niemieckie. Nie trzeba chyba wyjaśniać, jak boleśnie takie akty zdrady odbierali z kolei Polacy. Było więc oczywiste, że z dnia na dzień Olejniczak stracił kolegów i przyjaciół.
Tak zmieniło się miejsce po bydgoskiej Kaskadzie [zdjęcia]
W tej sytuacji Jan podjął pracę w niemieckiej firmie handlowej „Victoria” jako inspektor placówek w północnej Wielkopolsce, a tym samym i w Bydgoszczy.
W naszym mieście Olejniczak, podczas częstych wizyt zatrzymywał się u znajomego z dawnych lat, mieszkającego przy rynku Elżbietańskim (dzisiejszy plac Piastowski). Tam poznał zaledwie 16-letnią pannę Elisabeth von Mittelstaedt, Niemkę, mieszkającą w sąsiedniej kamienicy, pod „trójką”. Elisabeth po stosunkowo krótkiej znajomości zakochała się po uszy w przystojnym, 20-letnim młodzieńcu. Niebawem obydwoje zaczęli snuć plany dalszego wspólnego życia.
Na przeszkodzie takiemu rozwojowi wydarzeń stanęli jednakże rodzice panny młodej. Franz von Mittelstaedt, wysokiej rangi urzędnik kolejowy, który osiedlił się w Bydgoszczy przybywając tu z Hesji, nie wyobrażał sobie, by jego córka mogła popełnić taki mezalians, wychodząc nie tylko za człowieka bez majątku i „nazwiska”, ale dodatkowo jeszcze Polaka - katolika! Von Mitte-lstaedtowie byli ewangelikami.
Na koszty pogrzebu
Para młodych podejmowała kilka prób przekonania rodziców Elisabeth, za każdym razem słyszeli jednak stanowcze „nie”. W tej sytuacji, jak często bywa w tak młodzieńczym wieku, postanowili zgodnie i wspólnie opuścić ten „padół łez”, jak patetycznie nazywano wówczas życie ziemskie.
Bydgoszcz Główna - dawniej i dziś [zobacz zdjęcia]
Jan przygotował się do tego kroku starannie. Sprzedał wszystko, czym dysponował, a gotówkę włożył do kieszeni ubrania w kopercie z napisem: „na koszty mojego pogrzebu”. Do Bydgoszczy przyjechał ostatni raz 31 stycznia 1907 roku.
Tego samego dnia spotkał się z Elisabeth, zapewne odbyli ostatni romantyczny spacer po swoich ulubionych miejscach w mieście. W Nowy Rok w południe, nie wiadomo jakim sposobem, Olejniczak dostał się do pokoju gościnnego w mieszkaniu rodziców dziewczyny. Tam młodzi zamknęli drzwi od środka i dziewczyna napisała list pożegnalny do rodziców, wyjaśniający przyczyny jej desperackiego kroku.
Kiedy von Mittelstaedtowie wrócili do domu, zaniepokoili się zamkniętym drzwiami do pokoju gościnnego.
I to był Polak?
Z pomocą służby udało się drzwi wyważyć. Wewnątrz zastali tragiczny widok: ich córka leżała martwa na sofie z przestrzeloną głową, natomiast Jan spoczywał na podłodze, też z raną w głowie i dawał słabe oznaki życia. Nim dotarł jednak lekarz, młodzieniec skonał. Jak ustaliła policja, zabójcą obojga okazał się Olejniczak, który najpierw oddał strzał, przystawiając broń do skroni dziewczyny, a następnie zastrzelił siebie.
„Jak mógł zabić się z miłości do Niemki?” - komentowali to wydarzenie bydgoscy Polacy...
Polub "Express" na Facebooku