- Chcą ode mnie opłat za lata, w których w ogóle nie korzystałem z mieszkania. Nie korzystałem, bo żona zakazała mi przychodzić do domu - mówi pan Stanisław (imię zmienione, red.).
W Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy trwa postępowanie w sprawie żądania zapłaty nieco powyżej... siedmiu tysięcy złotych. To roszczenie wspólnoty mieszkaniowej z ulicy Modrakowej względem byłego współwłaściciela lokali w bloku, którym w imieniu tejże wspólnoty zarządza Administracja Domów Miejskich.
Decyzją sędzi Joanny Lach-Szymańskiej sprawa, na wniosek pełnomocnika pozwanego pana Stanisława i pozywającej go wspólnoty, została zawieszona. Rozstrzygnięcie ma nastąpić za pół roku. Skąd tak długi termin? Postanowiono, że strony poczekają na zakończenie innego postępowania, komorniczego.
Ledwo uszedł z życiem z wypadku
Ta historia ma początek w 2006 roku. Stanisław pracował wtedy w bydgoskiej straży pożarnej. Wracał do domu ze służby, kiedy auto, którym jechał, uczestniczyło w wypadku.
- Zostałem wtedy poważnie ranny - mówi Stanisław. - Spędziłem tygodnie na tak zwanym wyciągu, potem miesiące rehabilitacji. Zaraz po wypadku żona nie zawiadomiła nawet mojego pracodawcy ani rodziny o tym, co mi się przydarzyło. Kiedy wyszedłem ze szpitala, dowiedziałem się, że nie ma dla mnie miejsca w domu. Poszedłem do rodziców, u nich pomieszkiwałem. Potem znalazłem się na ulicy, bez dachu nad głową.
W roku 2013 żona pana Stanisława wymeldowała go z mieszkania (wciąż formalnie był współwłaścicielem lokalu). Bydgoszczanin ostatecznie w roku 2019 zamieszkał w Solcu Kujawskim. W tym samym czasie złożył wniosek do sądu o podział majątku. Zgodnie z orzeczeniem, była żona miała zwrócić panu Stanisławowi połowę wartości mieszkania. Nie wywiązała się z tego jednak, a sprawa trafiła do egzekucji komorniczej.
Sprawa przeciąga się
Postępowanie przeciągnęło się przez okres pandemii.
- To, co miało zająć najwyżej rok, trwa już ponad cztery - mówi pełnomocnik pana Stanisława.
Choć kwota, o którą toczy się batalia w sprawie wspólnoty mieszkaniowej przeciw mieszkańcowi (obecnie) Solca Kujawskiego, jest relatywnie niewielka, to jednak dla pana Stanisława istotna jest sama podstawa tergo żądania. Nie ukrywa również, że w jego sytuacji materialnej to kwota, której zapłacenie jest dla niego wydatkiem nie do udźwignięcia.
- Chcą ode mnie opłat za czas, w którym w ogóle nie przebywałem w tym mieszkaniu. Była tam tylko moja żona, syn i teściowa. Nie miałem nic wspólnego z tym lokalem od 2006 roku - dodaje mężczyzna. - Zresztą, dzwoniłem do zarządcy i wyjaśniałem to.
Dodać warto, że jednak faktycznie był współwłaścicielem. Strony porozumiały się, że czynności prawne w tym postępowaniu mają zostać wstrzymane do czasu faktycznego rozliczenia się byłych małżonków w sprawie o podział majątku.
