Rezydencje w pakiecie z dużą i dobrze zagospodarowaną działką być może osiągałyby rekordowe ceny jako całość. Jednak gdy weźmiemy pod uwagę cenę metra kwadratowego powierzchni mieszkalnej, to najdroższe okazują się nowe i stosunkowo nowe apartamenty w wielorodzinnych budynkach w centrum miasta.
Jednym z największych atutów w tym miejscu okazuje się romantyczny i kojący widok z okna na nurt Brdy. Na przykład 81-metrowy apartament w Marina House przy ul. Jagiellońskiej udało się sprzedać za budząca szacunek cenę 630 tys. zł. Daje to około 7,8 tys. zł za metr, co z kolei przypomina ceny mieszkań w stolicy. I to bardzo - w tym roku za średniej wielkości lokum w Warszawie żąda się circa 7820 zł/m2 na rynku pierwotnych i 8120 zł na rynku wtórnym. I jest to mniej więcej dwa razy tyle, ile za podobne mieszkanie trzeba zapłacić w Szczecinie czy Łodzi.
Ale w końcu w żadnym z tych miast nie ma Brdy za oknem salonu i sypialni!
Tym, którzy nie mieszczą się w 81-metrowym apartamencie, proponuję, też niedaleko od Brdy, zakup majestatyczny, a jednocześnie... oszczędnościowy. Władze Bydgoszczy wkrótce wystawią na przetarg trzykondygnacyjną kamienicę na Długiej. Właścicielem znajdujących się w niej 19 mieszkań i dwóch lokali socjalnych po upustach można się stać już za głupie 647,5 tys. zł. Nie muszę chyba dodawać, że kamienica jest zapuszczona i jako zabytkowa, podczas remontu wymaga uzgodnień z miejskim konserwatorem zabytków. Cóż, kamienicznik to brzmi zaszczytnie - a za zaszczyty się płaci.
Niewielu członków komisji przetargowych zaryzykuje wybór droższej oferty - by nikt im nie zarzucił, że wzięliłapówkę.
Ze śródmieściem, przetargami i najniższymi cenami wiąże się też mniej przyjemny temat, który wypłynął w kończącym się właśnie tygodniu. To brud na bydgoskich chodnikach i promenadach. Ukłuł on w oczy wielu bydgoszczan, gdy obserwowali zwiedzających miasto młodych lekkoatletów, uczestników Mistrzostw Świata Juniorów. Pytania dociekliwego reportera podsunęły odpowiedź, że brud na Starym Mieście to nie tylko efekt odłożenia w kąt miotły i węża z wodą.
To także fatalny wybór materiałów, którymi wyłożone są piesze ciągi - materiałów, których utrzymanie w czystości wymaga specjalistycznego sprzętu i specjalistycznych środków chemicznych. Jaki to ma związek z cenami i przetargami? Prosty. Efektowne, ale stosunkowo łatwe do czyszczenia materiały na chodniki są z pewnością droższe od „wynalazków” współczesnej techniki kamieniarskiej, które zastępują naturalne materiały. A na przetargu cena jest najważniejsza. Niewielu członków komisji przetargowych zaryzykuje wybór droższej oferty - by nikt im nie zarzucił korupcji albo działania na szkodę miasta.
Do podobnych wniosków doprowadziła zresztą nasza analiza z ubiegłej soboty, gdy zastanawialiśmy się nad przyczynami budowlanej partaniny na wielu ulicach i placach Bydgoszczy. I ta sama odpowiedź - czyli „oferta była najtańsza” - kwitowała wyjaśnienia, dlaczego miasto wybrało firmę kontrolującą bilety w autobusach i tramwajach, do której pretensje mają zwłaszcza starsi pasażerowie. Nie wszystko złoto, co ma cenę jak złoto!
