Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najlepszy klozet świata

Redakcja
Dwa mecze z ostatnich dni. Oba poprzedzone nadziejami na wielki futbol i dwa jakże inne widowiska. Dwa biegunowo różne wyniki i potem skrajnie odmienne opinie. Najpierw w Lidze Mistrzów Inter-Barcelona 0:0. Później derby Manchester Utd.-Manchester City 4:3.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zurowski_michal.jpg" >Dwa mecze z ostatnich dni. Oba poprzedzone nadziejami na wielki futbol i dwa jakże inne widowiska. Dwa biegunowo różne wyniki i potem skrajnie odmienne opinie. Najpierw w Lidze Mistrzów Inter-Barcelona 0:0. Później derby Manchester Utd.-Manchester City 4:3. O tym drugim wydarzeniu będzie się mówiło długo, takie mecze (1:0, 1:1, 2:1, 2:2, 3:2, 3:3 w końcówce i 4:3 w… 95 minucie) przechodzą do legendy. To tempo, ta determinacja, emocje non stop, niesamowite zwroty akcji, no i siedem bramek - trudno o lepszą promocję piłki. Tymczasem ten pierwszy mecz komentatorzy wrzucili do wora z napisem „Rozczarowania”. Bo jakże to? Messi, Henry, Ibrahimović kontra Eto’o, Milito, Sneijder i… 0:0? Klozet? Większość fachowców ogłosiła, że mecz Inter-Barca szybko zapomnimy, bo to nuda i antypropaganda futbolu. Nie zgadzam się. Może i klozet. Ale jaki!

Owszem, też byłem rozczarowany I kolejką Ligi Mistrzów. Pospolitym klozetem w Mardycie - Atletico-APOEL (Aguero, Forlan i Maxi Rodriguez nie potrafią u siebie choćby raz trafić do bramki Cypryjczyków?) i np. lenistwem Liverpoolu - człapiącym pół meczu z Debreczynem, by jakoś dowieźć 1:0. Ale mecz na San Siro to inna bajka.

Jak z bajki była w tym meczu gra obronna. Zwłaszcza gra obrońców Interu.

<!** reklama>Strzelanina w Manchesterze mogła podobać się każdemu, ale na zachętę do piłki nożnej należałoby ją pokazywać przede wszystkim dzieciom. Natomiast mecz z Mediolanu powinien być lekturą obowiązkowa dla większości obrońców na świecie. Dla polskich na pewno. To co pokazali Maicon i Samuel, a przede wszystkim Lucio i Chivu - to ustawianie się, te pułapki offsidowe, wślizgi, główki, ekwilibrystyczne interwencje - to było coś fe-no-me-nal-ne-go. Poezja gry na tyłach. A to przecież także piłka.

Na koniec żenująca - nie kryję, celowo tu trochę schowana - sprawa z Bydgoszczy. Dziwne miasto. Niby miasto sportu, a jednocześnie żałosnych, groteskowych konfliktów w sporcie. Po awanturach wokół prezesów dwóch największych klubów (z udziałem miasta i kibiców) mamy wojenkę o Wielką Wioślarską. Może „wojenkę”, to za dużo słowo, bo skądinąd wiem, że działa wytacza jedna strona. Z grubsza chodzi o to, która uczelnia ma większe prawa do tej imprezy (to śmieszne, bo jej ojcem był nieżyjący już red. Urbanyi, a od lat pielęgnuje ją prezes Żurawski i jego Regionalne Towarzystwo Wioślarskie), a w szczegółach o ambicyjki kilku osób i strach przed konkurencją. Organizacyjną, finansową i nawet sportową. W ilu i w jakich dziedzinach ma Bydgoszcz coś najlepszego w Europie? W akademickich ósemkach ma. I to dwie osady! Komuś bardzo zależy, by się nie zmierzyły. Zapewniam, że nie chciałby usłyszeć, co na temat zawłaszczania tej imprezy powiedziałby mu Zbyszek Urbanyi. Po męsku, marynarskim językiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!