https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Naiwni klienci likwidowali polisy i przenosili pieniądze na konto... pośredniczki ubezpieczeniowej

Grażyna Ostropolska
Thinkstock
Przedwczoraj 52-letnia bydgoszczanka, Krystyna J., była doradczyni finansowa znanej ubezpieczalni, stanęła przed sądem, oskarżona o wyłudzenie co najmniej kilkuset tysięcy złotych.

Prokuratura Bydgoszcz-Południe dwukrotnie umarzała śledztwo w tej sprawie, ale determinacja pokrzywdzonych i ich skarga do Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta doprowadziły panią J. przed oblicze Temidy. Szkoda, że dopiero po dwóch latach.
[break]
Muzyk Wojciech P. stracił w parabanku Krystyny J. najwięcej , bo aż 170 tys. zł, które zarobił, grając na statkach. Jego historię opisaliśmy w październiku 2013 r. w publikacji: „Prokuratury wiara w Krystynę”. Prokurator Beata Swat stwierdziła wówczas, że „w zachowaniu Krystyny J. nie sposób dopatrzeć się znamion czynu zabronionego” i umorzyła śledztwo.
Wojciech P. poznał panią J. jako doradczynię znanej firmy ubezpieczeniowej, w której miał polisy. Namówiła, by je zlikwidował i przelał pieniądze na jej konto. - Mówiła, że jej prywatna firma KJBiz Financial zainwestuje moje oszczędności z 20 proc. zyskiem - wspomina. Po dwóch latach, gdy zażądał wypłaty, namówiła go do przedłużenia umowy o kolejny rok, kusząc... 30 proc. zyskiem. Uległ pokusie, bo kobieta była sugestywna, a gdy umowa wygasła, Krystyna J. zaczęła go unikać. „Pieniądze zainwestowałam u Marka Z. i nagłe zerwanie długoterminowych inwestycji to straty dla nas wszystkich” - odpowiedziała mu SMS -em. Zdjęcie Krystyny J. z Markiem Z., byłym doradcą premiera Marcinkiewicza i znanym z TV analitykiem finansowym, stało na jej biurku i służyło za przynętę.
Marek Z. twierdzi, że Krystyny J. nie zna, ale ta przekonuje, że jest inaczej. - Przyślę maile, które mi Z. przysyłał - obiecuje i... nie przysyła. - Miałam w domu napad i wszystko mi zginęło - blefuje.

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Ale wierzcie ze się opłaca .....
j
jan
durnota naiwnosc poraza .
j
jaro
Bydgoscy prokuratorzy nie chcą chodzić do sądu i tam oskarżać... Wolą sprawę umorzyć i mieć spokój... Taki stan trwa od co najmniej 20 lat... Niestety...
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski