Zanim synonimem sylwestrowej zabawy stały się wystawne bale i zbiorowe odliczanie ostatnich sekund starego roku przy blasku rac świetlnych na rynkach miast, pierwszeństwo miały teatry. To one zapraszały na swoje sylwestrowe reduty.
<!** Image 2 alt="Image 163678" sub="Przedstawienia kabaretowe pokazywane w salach teatralnych w czasie II Rzeczypospolitej cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, które szło w parze z inwencją twórczą artystów. Śmiano się szczerze niemal ze wszystkiego i wszystkich. Rys. Paweł Griniow, ze zbiorów WiMBP w Bydgoszczy">Do 1920 r. w naszym regionie w sylwestra bawili się głównie Niemcy. Za polski patriotyczny obowiązek uważano wówczas spędzanie tego wyjątkowego wieczoru na modlitwach w kościele.
Wszystko uległo zmianie z chwilą powrotu Kujaw i Pomorza do Polski. Radości i chęci zabawy nie były w stanie stłumić żadne apele duchownych. Ludzie łaknęli w ostatnią noc roku przede wszystkim rozrywki.
„Przyjdźcie, choćby goło”
„Dziennik Bydgoski” zapraszał na „Sylwester u artystów”, który miał odbyć się w nieistniejącym dziś Teatrze Miejskim przy placu Teatralnym w Bydgoszczy. W programie odzwierciedlającym ówczesne preferencje rozrywkowe znalazły się: „występy chóru im. Moniuszki, tańce klasyczne i charakterystyczne, śpiewy solowe, huśtawki i poczta francuska”. Bilety na miejsca zwykłe kosztowały po 150 marek, loże od tysiąca do 15 tysięcy. Zapowiadano: „Wejście dla panów dozwolone zarówno we fraku, jak i w żakiecie, a nawet marynarce, byle czarnej. Mile będą widziane kostiumy, maski i domina”. Ponieważ zyski miały pójść na planowaną budowę domu aktora, nie szczędzono na reklamie, m.in. w postaci takich oto częstochowskich rymów:
<!** reklama>„Hej! Wy piękne bydgoszczanki (...)
Jeśli chcecie mieć rozkosze
Męża za łeb, niech da grosze
Bierz maseczkę, czarną kutę
I na naszą spiesz redutę!
Zresztą przyjdźcie choćby goło
Byle bawić się wesoło”.
Zabawa zaczęła się o godz. 23 od konkursu na najlepszy dowcip, potem witano Nowy Rok i oglądano artystów w akcji. Jak napisano: „Wśród kwiatowych girland perlił się szampan i to przedwojenny, i po… przedwojennych cenach. W kioskach na terenie teatru nabywano ochoczo różne spirytualia i wszelakie przeciw nim antidota, czyli odtrzutki jako to herbatę, czarną kawę, lemoniadę itp. Były i pączki, i półmiski wypełnione rybami, pasztetami, itp. delikatesami. Zabawa dosięgła zenitu o 3 nad ranem”.
<!** Image 3 alt="Image 163678" sub="Wnętrze Teatru Miejskiego w Bydgoszczy w okresie międzywojennym Fot. ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy">Powitanie Nowego Roku od 22.30 do 1.00 urządzał też zespół artystów teatrzyku „Corso” przy Gdańskiej 18. Zapowiadano śpiew, taniec i recytacje. Za kilkanaście marek - zachęcano - można się ubawić, a potem udać na kolacyjkę.
Grono Przyjaciół Sceny urządzało wieczorek sylwestrowy w Strzelnicy przy Toruńskiej, a na wieczór śmiechu i humoru z kuchnią warszawską zapraszał kabaret „Wesołka” przy Pomorskiej 12.
Bimbaj z Antkiem Klawiszem
Międzywojenne sylwestry w naszym regionie zdominowały przedstawienia teatralne, wodewilowe, musicalowe. Ludzie chcieli nie tylko bawić się sami, ale i oglądać, jak bawią się inni. Tego dnia teatry wystawiały zatem komedie, farsy lub - najczęściej - specjalne widowiska nazywane redutami.
Na sylwestra 1921/1922 prasa bydgoska zapowiadała, oprócz kolejnej reduty w teatrze, nadzwyczajny program w „Wielkopolance” przy pl. Teatralnym 3 i koncert połączony z występami kabaretowymi w teatrze „Orzeł” przy Jagiellońskiej 71.
W tym roku sylwestra obchodzono i w toruńskim teatrze, który otworzył swoje podwoje później niż bydgoski. Jednak z roku na rok i scena w mieście Kopernika zyskiwała amatorów sylwestrowych występów. Ostatniego dnia 1924 r. miała miejsce premiera głośnej sztuki Picarda „Małżeństwo Fredeny”, a po niej nastąpiła szalona noc, której program od 23.30 do 2.15 urozmaicały śpiewy, tańce i gościnne występy kabaretu Sans Souci oraz sextetu śpiewaków z... Bimbaju.
<!** Image 4 alt="Image 163678" sub="Jedno z przedstawień na scenie teatru w Toruniu w latach 30. XX w.">Z tymi atrakcjami konkurować próbował teatrzyk „Nowości” przy ul. Bydgoskiej 12. Punktualnie o 24 rozpoczęła się alegoria „Nowy rok bieży” w wykonaniu zespołu: „Przy wspaniałych efektach świetlnych, specjalnie na tę noc skomponowanych. A następnie zaczął się „Program humorystyczny, w którym artyści w specjalnych egzotycznych kostiumach produkowali się wśród publiczności na sali. W morzu serpentyn przewijały się Cyganki, fakiry, a nawet nasz krajowy Antek Klawisz z harmoniją, przyczepiając w piosenkach swoich każdemu łatkę”. Na sali ustawione były też „kioski szczęścia”.
Wzmocniony bufet
Przez cały okres międzywojenny zespoły teatralne w regionie prześcigały się w nowych przedsięwzięciach, tworząc przedstawienia według własnych pomysłów i pod atrakcyjnymi tytułami, urządzając nawet dwie imprezy jednego wieczoru. W Bydgoszczy można było zatem zabawić się na widowskach „Bydgoszcz pod gazem”, „Na bydgoskiej fali” i „Frontem do Bydgoszczy”, w Toruniu podczas „Kapłanki ognia” i „Challange humoru”.
31.12.1926 r. w Teatrze Miejskim w Bydgoszczy zaserwowano dwuczęściowy sylwester. Najpierw o godz. 20 „Kabaretowe produkcje wokalne, baletowe i nienudny odczyt „Studium o kobiecie”. O 22.30 rozpoczęła się, jak informowano: „Aktualna heca wielkomiejska „Bańka mydlana” autorstwa Czesława Strzeleckiego. Wesołe kawały prawiła pani Morozowiczowa, z gitarą wystąpił pan Stępowski, na omastę zatańczyli primabalerina Popielewska i Fabian”.
Rok później w Toruniu o 20.00 rozpoczeła się 3-aktowa operetka „Pajacyk”, a o północy - „Wiele hałasu o nic”, czyli jak zapowiadano: „Wielka rewia sylwestrowa z udziałem wszystkich artystów sceny toruńskiej; wesoły pogrzeb starego roku przy dźwiękach tragicznej kołysanki nad kolebką nowego, fenomenalny balet w wykonaniu najznamienitszych śpiewaczek, najweselsze śpiewki ze świeżego i podstarzałego repretuaru, odśpiewane przez największych tragików teatru z muzyką własną i słowami kradzionemi oraz skecze. Całość iskrząca się humorem, którego zdrój podsycać będzie stale podczas przerw specjalnie na ten wieczór wzmocniony i rozszerzony bufet”.
Dwa lata później po 12 wystrzałach armatnich na toruńskim Starym Rynku witano nowy rok wesołą redutą, której „jako konferansjer przewodniczył z humorem pan Wasilewski, a sekundował mu dzielnie pan Zbucki”. Największe wrażenie zrobiły „kapitalny skecz „Świnia” i występy panien Łucji i Gertrudy Piechotówien wraz z girlsami”.
Gwizdy na widowni
Skandalem zakończył się wieczór sylwestrowy w teatrze w Grudziądzu w 1926 r. Szumnie zapowiadano rewię operetkową. Licznie przybyli widzowie dowiedzieli się jednak, że nie zostanie ona pokazana z powodu nagłego wyjazdu na występy do Warszawy pierwszego śpiewaka Laskowskiego, niewytłumaczalnej nieobecności komika Kaczorowskiego i części baletnic. Program przygotowany w ostatniej chwili spotkał się z gwizdami i buczeniem widzów.
W pierwszych powojennych latach usiłowano nawiązać do tradycji. W 1946 r. w starym stylu bawiono się w Bydgoszczy. O 20.00 chętni mogli obejrzeć komedię muzyczną „Rozkoszna dziewczyna” w Resursie Kupieckiej. Potem solowy popis dał Adam Wysocki z Chóru Dana, a na koniec miejscowi artyści pośpiewali arie i trochę potańczyli na scenie.
Równocześnie jednak nacisk kładziono na „bale robotnicze”, „robotniczo-chłopskie”, organizując przede wszystkim zamknięte imprezy zakładowe. W latach 50. kabarety, rewie i wodewile, jako „rozrywka z burżuazyjnym rodowodem”, zniknęły z desek teatrów Kujaw i Pomorza. Nigdy już na nie nie wróciły.
Fakty
Życzenia noworoczne z przedstawienia sylwestrowego w 1936 r. w teatrze toruńskim:
„Żeby nam zagraniczny komunista, Z „Płomykiem” nie nadsyłał antykrysta,Żebyśmy wreszcie rządzili po pańskuTakoż i w Gdańsku.Żeby podatków mniej miał polski lud,Sejm zaś mniej gaduł, rząd nie czekał na cud,A Polska wolna była od szachrajstw i zgrzytów__No i... semitów”.
