W miarę odczytywania wyroku przez toruński sąd, Maciej O. coraz bardziej pochylał się nad ławą oskarżonych. Karą dodatkową jest dla niego poniesienie kosztów i opłat sądowych.
<!** Image 2 align=right alt="Image 6293" >Maciej O. trafił do aresztu w sierpniu ubiegłego roku. Przesiedział w nim kilka miesięcy. W chwili rozpoczęcia procesu był już na wolności.
Na początku rozpraw dowody świadczące o jego winie wydawały się bardzo mocne. Są zeznania świadka, który bezpośredni wręczał łapówkę, są billingi prowadzonych rozmów. Wynika z nich, że kontaktował się z tym oskarżonym, który miał mu dać gotówkę. Zgadzają się dni i godziny rozmów.
Minuta po minucie
Z czasem, gdy do akcji wkroczyli obrońcy wydawało się, że przestają one być tak niepodważalne. Adwokaci zdobyli na przykład zapisy z tzw. stacji bazowych i billingi telefonu komórkowego Czesława S. pochodzące z dnia wręczenia jednej części łapówki. Wynika z nich, że Czesław S. używał swojego telefonu tego dnia po raz pierwszy o godzinie 7.50. Ostatnie połączenie zostało zarejestrowane o godz. 15.58. W międzyczasie rozmów przychodzących i wychodzących było wiele. Wszystkie jednak zostały wykonane z Bydgoszczy. Nie ma ani jednego telefonu z Torunia, gdzie podobno wręczał łapówkę. Najdłuższa przerwa w dzwonieniu na i z komórki Czesława S. trwała godzinę. Czy w tak krótkim czasie można dojechać z Bydgoszczy do Torunia, znaleźć miejsce parkingowe w pobliżu biura konserwatora, wręczyć pieniądze i wrócić do Bydgoszczy? Obrońcy twierdzą, że nie. Domagali się nawet odpowiedniego eksperymentu, ale ten wniosek został przez sąd odrzucony.
Sąd w uzasadnieniu wyroku uznał, że Czesław S. nie musiał wręczać łapówki w godzinach pracy urzędu. Mógł przyjechać do Torunia po południu i spotkać się w mieście. Tak podpowiada sądowi doświadczenie życiowe. Ustalenie tego powołując się na zeznania Czesława S. okazało się na procesie już niemożliwe, bo odmówił odpowiedzi na pytania.
Z tego samego powodu nie można było zapytać również Czesława S., czy przypadkiem nie było tak, że to on wziął pieniądze od właściciela Tormięsu, a nie dał ich Maciejowi O. Taką wersję wydarzeń przedstawił również w mowie końcowej mecenas Ryszard Latos, jeden z obrońców Macieja O.
Ten adwokat dni dawania łapówek prześledził minuta po minucie i przekonywał, że do wręczenia korzyści majątkowej nie mogło dojść. Co ciekawe, posługiwał się tymi samymi dowodami, zeznaniami i wyjaśnieniami oskarżonych, które posłużyły prokuraturze do sformułowania aktu oskarżenia. Wskazał na ogromne sprzeczności i liczne rozbieżności w aktach sprawy. Choćby to, że Czesław S. nie potrafił opisać usytuowania i wyglądu działki Macieja O., gdzie miał dać łapówkę.
Pytania, pytania...
Dlaczego prokuratura nie przeprowadziła wizji lokalnej, dlaczego nie doprowadziła do konfrontacji pomiędzy Maciejem O. i Czesławem S.? To tylko niektóre z wielu braków i nielogiczności, które adwokaci wytknęli prokuraturze.
W uzasadnieniu wyroku sąd się do nich nie ustosunkował. Pisemne uzasadnienie wyroku będzie bardziej obszerne i szczegółowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Ile dać na komunię? Roksana Węgiel komentuje. Wspomniała o kopertach pieniędzy
- Skrzynecka WYLECI z "TTBZ"?! Mamy sensacyjne przecieki: "NIKT JEJ TAM NIE CHCE"
- Rafał Mroczek pije kawkę w basenie na Bali. Wiemy, ile nowożeńcy zapłacili za nocleg
- Kubicka na ostatniej prostej przed porodem. Takiej jej jeszcze nie widzieliście