Zobacz wideo: Nowe mandaty od straży miejskiej - mają większe uprawnienia
Koszty zniszczeń infrastruktury drogowej po wypadkach drogowych czy po aktach zwyczajnego wandalizmu są tak wysokie, że rozsądny człowiek łapie się za głowę. Rocznie idą w setki tysięcy złotych. Pościnane w wypadkach drogowych znaki, porozbijane wiaty przystankowe, zniszczone chodniki, ławki wyrzucone do Brdy czy wreszcie uszkodzenia systemu pobierania opłat - za to wszystko trzeba płacić.
Największe kwoty idą na parkomaty poustawiane na ulicach w strefie płatnego parkowania.
- W roku 2020 i 2021 zostały zawarte umowy na utrzymanie w stałej sprawności technicznej urządzeń poboru opłat - informuje Mirosław Kozłowicz, zastępca prezydenta Bydgoszczy. Mówiąc krótko naprawami zniszczeń i usuwaniem awarii zajmuje się zewnętrzna firma.
Rok temu kosztowało to budżet Bydgoszczy prawie 756 tysięcy złotych. W tym roku koszty już są wyższe i sięgają 790 tysięcy zł!
W Bydgoszczy na ulicach psują wszystko
- Do uszkodzenia infrastruktury może dojść w wyniku np. wypadku, to uszkodzenie znaków, barierek itd. lub aktów wandalizmu. Należy jednak mieć na uwadze, że zniszczeń miejskiej infrastruktury dokonują też sami kierowcy np. przez parkowanie na chodnikach czy terenach zielonych do tego nieprzeznaczonych - zaznacza Tomasz Okoński, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy.
Niszczone są wiaty przystankowe, barierki, drogowe znaki, malowane są sprejem budynki, niszczone są miejskie toalety i windy. Wlepkami zaklejane są też znaki drogowe i sygnalizatory świetlne. Wiele tych aktów wandalizmu kończy się dopiero po zainstalowaniu kosztownych kamer.
- Większość sprawców zniszczeń i dewastacji zostaje zatrzymanych dzięki miejskiemu monitoringowi - potwierdza Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskiej Straży Miejskiej. To on m.in. pomógł w połowie października namierzyć dwóch mężczyzn kopiących niewielkie lampy oświetleniowe znajdujące się na nabrzeżu Brdy. Także w oku kamery znalazły się rozochocone panie, które niedawno na Wyspie Młyńskiej wrzuciły ławkę do Brdy.
A ubezpieczenie idzie w górę
Jeżeli jest sprawca wypadku to on płaci np. z OC, a jeśli nie ma sprawcy to drogowcy naprawiają zniszczenia z własnego ubezpieczenia. - Cześć prac naprawczych, te drobne, wykonujemy też we własnym zakresie - mówi rzecznik drogowców.
Cała infrastruktura bydgoskich ulic publicznych zarządzana przez Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy jest ubezpieczona.
- Niestety, wysokość corocznej składki uzależniona jest między innymi od ilości szkód, w tym aktów wandalizmu odnotowanych w roku poprzednim - podkreśla Tomasz Okoński. - Na ubezpieczenia z samej tylko kategorii, w której zawarte są między innymi kradzieże, uszkodzenia budynków i akty wandalizmu, do tej pory wydawanych zostało już blisko 80 tys. zł. Są to zawsze dodatkowe wydatki, które można byłoby przeznaczyć np. na doświetlenie przejść dla pieszych czy też remonty chodników.
Dodatkowe koszty w przetargu
Akty wandalizmu w tramwajach i autobusach realizowane są natomiast z ubezpieczenia MZK, IREX i Tramwaju Fordon.
- To również jednak generuje dodatkowe koszty, gdyż firmy obsługujące poszczególne linie zmuszone są wliczać tego rodzaju wydatki na etapie przetargu, tym samym podnosząc wysokość stawek za swoje usługi przewozowe - nie ukrywa rzecznik ZDMiKP.
