Po porażce z drużyną Belgii nasza reprezentacja kobiet będzie musiała walczyć o utrzymanie w Grupie Światowej II. Ich rywalkami będą najlepsze drużyny z rozgrywek strefowych.
<!** Image 2 align=right alt="Image 144609" sub="Marta Domachowska (na zdjęciu z prawej) pomimo porażki z Yaniną Wickmayer pozostawiła po sobie dobre wrażenie. Poprawiła pracę nóg, posyłała piłki z większą rotacją i miała dobrą kontrolę nad grą. Fot. Tadeusz Pawłowski">Sobotni mecz otwarcia z pewnością rozbudził nadzieje kibiców zgromadzonych w bydgoskiej hali „Łuczniczka”. Marta Domachowska zmierzyła się z 15. zawodniczką rankingu WTA Yaniną Wickmayer.
Niespodzianka w I secie
Powracająca do kadry warszawianka od samego początku spotkania czuła się bardzo pewnie. Nasza zawodniczka grała agresywnie i atakowała przy siatce nawet po drugim serwisie. Ta taktyka musiała przynieść skutek.
Dobrze dysponowana Wickmayer ani razu nie zdołała przełamać podania naszej zawodniczki. Ta sztuka udała się za to Domachowskiej, która przy stanie 4:4 wykorzystała drugą szansę na breakpointa, dzięki czemu wygrała pierwszą partię 6:4.
<!** reklama>Druga odsłona należała już do wyżej notowanej Belgijki. W tym secie Polka zdołała wygrać tylko jednego gema. W kolejnej partii zdecydowanie wzrosła liczba niewymuszonych błędów po stronie naszej reprezentantki. Warszawianka nie potrafiła wykorzystać trzech breakpointów przy stanie 2:3 i mimo zaciętej walki do samego końca przegrała tego seta 3:6, a całe spotkanie 1:2.
<!** Image 3 align=right alt="Image 144609" sub="Z kolei Agnieszka Radwańska znów pokazała, że potrafi grać na najwyższym światowym poziomie. Fot. Tadeusz Pawłowski">Po tej porażce kibice liczyli, że stan rywalizacji wyrówna najlepsza polska tenisistka Agnieszka Radwańska. Popularna „Isia” nie zawiodła. Polka konsekwetnie posyłała długie piłki na bekhend Kirsten Flipkens licząc na jej błąd, dzięki czemu wygrała pierwszą partię 6:2.
Drugi set był zdecydowanie bardziej wyrównany. Do rozstrzygnięcia spotkania potrzebny był tiebreak. Na początku tej partii Kisten Flipkens upadła doznając niewielkiego urazu. Po powrocie na kort, przy oklaskach publiczności, Belgijka zdołała jeszcze obronić cztery piłki meczowe, ale ostatecznie przegrała 6:7 ulegając Polce 0:2.
Drugi dzień przyniósł kolejne emocje. W pierwszym meczu Radwańska podejmowała Wickmayer. Początek spotkania mógł wskazywać na łatwe zwycięstwo krakowianki, która w pierwszej partii straciła zaledwie jednego gema.
Prawie trzy godziny i... porażka
Kolejne fragmenty spotkania pokazały jednak, że o zwycięstwo nie będzie łatwo. O wyniku ponownie musiał decydować tiebreak. Mimo szybko zdobytego prowadzenia Polka nie zdołała wykorzystać trzech piłek meczowych i przegrała II seta.
W ostatniej odsłonie meczu idąca za ciosem Belgijka skutecznie spychała Radwańską do defensywy. Wyczerpana po niemal trzygodzinnym boju „Isia” nie była już w stanie odpierać ataków i przegrała.
Domachowska w meczu z Flipkens nie wytrzymała presji wyniku i popełniając 31 niewymuszonych błędów, po dwóch setach przegrała tracąc decydujący punkt. W meczu „o pietruszkę”, prawie przy pustych trybunach, nasze deblistki Jans-Rosolska wygrały z parą Oyen-Mestach.
Widziane poza kortem
W loży VIP-ów...
- ...dostrzegliśmy kilka znanych osób, m.in. Karola Strasburgera (z telewizyjnego programu „Familiada”), posła Ryszarda Kalisza, reżysera Janusza Zaorskiego i żużlowca Emila Sajfutdinowa. Powiedzieli nam:
Isia by mnie wykończyła
- Ryszard Kalisz, polityk: - Staram się być na każdym ważnym w Polsce turnieju tenisowym. Nie mogło mnie więc zabraknąć w Bydgoszczy. Sam również uprawiam tę dyscyplinę. Patrząc jednak na to jak gra Isia, na pewno przegrałbym z nią do zera. Byłbym bez jakichkolwiek szans!
Szkoda, że zabrakło Kim
- Janusz Zaorski, reżyser: - Oglądaliśmy prawdziwy horror. W niektórych setach wydawało się, że będzie spacerek, a tu walka trwała ząb za ząb. Radwańska w meczu z Wickamyer za szybko się uspokoiła. Rywalce zaczął wychodzić drugi silny serwis i to ona wygrała. Meandry kobiecego tenisa są niezbadane. Szkoda zaś, że zabrakło Kim Clijsters.
Podobało mi się!
- Emil Sajfutdinow, żużlowiec Polonii Bydgoszcz: - Szczerze mówiąc oglądałem tenis po raz pierwszy na żywo i nawet nikogo nie znałem. Wszystkie mecze bardzo mi się jednak podobały. Nikt nie musiał mnie zmuszać, żebym dwa dni siedział w „Łuczniczce”.(marc)