Czy Bydgoskie Centrum Informacji potrzebuje innej nazwy? A może powinno oferować więcej pamiątek w sklepiku, albo placówce przydałby się nowy szef? Do działalności BCI wielu ma zastrzeżenia...
<!** Image 2 align=none alt="Image 165208" sub="Zdaniem wielu obserwatorów, centrum informacji turystycznej na Starym Rynku w Bydgoszczy przypomina bardziej biuro niż serce promocji miasta
Fot. Tadeusz Pawłowski">
W grudniu 2010 roku BCI przeniosło się z ul. Grodzkiej do lokalu na bydgoskiej starówce przy ul. Batorego 2. To wymarzona lokalizacja dla punktu, który ma służyć turystom. Niestety, nie wszyscy tam trafią.
Ulotki wprowadzają w błąd
- Oprócz nowego, w Internecie widnieje stary adres, co może wprowadzać zamieszanie. Ulica Grodzka jest też ujęta na mapkach i ulotkach reklamowych oraz na nalepkach, którymi wcześniej w ramach promocji okleiliśmy wszystkie przystanki autobusowe w mieście - zwraca uwagę były pracownik Bydgoskiego Centrum Informacji.
Nad wejściem przykuwa uwagę szyld z literką „i”- to międzynarodowy symbol informacji turystycznej. W środku panuje ascetyczny wystrój. Jest tu biurko, parawan ze spichlerzami, charakterystycznym symbolem Bydgoszczy, monitor, na którym wyświetlane są filmy promocyjne, kiosk multimedialny, automat biletowy. Na półce - pamiątki dla turystów - do wyboru smycz, koszulki i magnesy z logo ze spichlerzami, podkładki pod szklanki, płyty z muzyką Chopina i Paderewskiego, pluszowe misie, kalendarze...
- Dlaczego nie można tam kupić dukatów bydgoskich albo zrobić stempla ozdobną pieczątką? Nie ma też widokówek i albumów o Bydgoszczy, a przede wszystkim - nie widzę tam bydgoskiej flagi - mówi Lech Zagłoba-Zygler, bydgoski radny i zapowiada, że na komisji sportu i turystyki poruszy problem działalności BCI.
<!** reklama>
Co więcej, zdaniem radnego Zagłoby-Zyglera, Bydgoskie Centrum Informacji (Biuro Informacji Turystycznej i Kongresów) to zbyt długa i niewiele mówiąca nazwa.
Wiele kontrowersji wzbudził sposób promocji miasta przez BCI na zeszłorocznych targach turystycznych w Poznaniu. Pojawiają się zarzuty, że choć opracowane w kilku językach, materiały promocyjne były fatalne.
A jednak stolica?
Nawet teraz, kiedy poprosimy o wskazanie miejsc w Bydgoszczy i okolicy, które koniecznie trzeba zobaczyć, jedynie na co możemy liczyć to broszura wydana przez hotel „Brda” albo materiały z logo „Bydgoszcz 2016. Europejska Stolica Kultury”.
- Cały czas aranżujemy nową siedzibę, a co do wprowadzania nowych pamiątek, to jesteśmy otwarci na propozycje - mówi Ewa Słowińska, dyrektor BCI. - Poza tym z powodzeniem obsługujemy wiele konferencji, wizyt biznesowych i turystycznych. Umawiamy turystów na zwiedzanie miasta z przewodnikami, a latem otwarty jest nasz tramwaj na ul. Długiej. Sprawdziliśmy się też podczas festiwalu Plus Camerimage. W operze czynne było stoisko z broszurami. Teraz przygotowujemy się do uczestnictwa w targach turystycznych w Berlinie.
Nieoficjalnie mówi się o zmianach w placówce, a nawet roszadach personalnych na szczeblu dyrektorskim. Jedno jest pewne - ratusz przygląda się pracy BCI. - Jestem bydgoszczaninem, od dawna znałem panią Ewę, ale nie wiedziałem nic o BCI. Sprawdzam, na jakich zasadach funkcjonuje ta placówka, rozmawiam z osobami kompetentnymi i wkrótce wyznaczymy strategię działania. Z całą pewnością, coś się musi zmienić i - żargonem sportowym - okaże się, czy potrzebujemy dobrego napastnika czy trzech obrońców - mówi Sebastian Chmara, zastępca prezydenta Bydgoszczy, który nadzoruje pracę wydziału promocji, sportu i turystyki.