Niewysoka, krótko ostrzyżona, siwa kobieta ze spokojem wysłuchała najpierw zeznań uzupełniających biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy.
[break]
Biegli stwierdzili na ciele Wojciecha S. dziesięć śladów po uderzeniach tłuczkiem do mięsa. Ich zdaniem, sposób ułożenia zwłok wskazuje na to, że w trakcie zadawania ciosów doszło do utraty przytomności. U denata stwierdzono między innymi obrażenia na rękach, świadczące o tym, że początkowo się bronił.
- Przyczyną utraty przytomności było najprawdopodobniej wstrząśnienie mózgu. Dodatkowo czynnikami obciążającymi wydolność układu krążenia było krwawienie z ran - mówiła Elżbieta Bloch-Bogusławska, szefowa Zakładu Medycyny Sądowej w Bydgoszczy.
Oskarżona żałuje i prosi
Wojciech S. chorował na serce, więc rozważano również to, czy w trakcie zadawania ciosów mógł doznać zawału. Tego jednak biegli nie byli w stanie stwierdzić z uwagi na znacznie posunięty proces rozkładu ciała.
Po tych zeznaniach strony powtórzyły swoje wnioski końcowe ze stycznia. Prokurator zażądał 12 lat więzienia za zabójstwo, a obrońca - zmiany kwalifikacji czynu na narażenie człowieka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia.
- Żałuję, że w tak tragiczny sposób zakończyłam związek. Proszę sąd o zrozumienie, o łagodny i sprawiedliwy wyrok - stwierdziła Grażyna S. w ostatnim słowie.
Nastąpiła półgodzinna przerwa, w trakcie której sąd przygotował wyrok. Brzmiał on: 10 lat pozbawienia wolności za zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Co to znaczy? Tak wyjaśniał to sędzia Sądu Okręgowego Marek Kryś: - Oskarżona nie chciała zabić, jednak uderzając go wielokrotnie metalowym tłuczkiem w tak newralgiczne miejsce, jakim jest głowa, musiała zdawać sobie sprawę, że może spowodować śmierć męża.
Zdaniem sądu o tym, że Grażyna S. zdawała sobie sprawę z tego, że uśmierciła „drugą połówkę” świadczy fakt, że po zdarzeniu wyprowadziła się z domu i dziesięć kolejnych dni nocowała u sąsiada. Wojciech S. w tym czasie leżał martwy w mieszkaniu.
Razem pili, a biła pani
U uzasadnieniu wyroku sędzia zwrócił uwagę na to, że do tragedii doprowadziło nadużywanie alkoholu przez obu małżonków. Podkreślił, że to kolejna w ostatnim czasie sprawa z wokandy, w której promile odegrały decydującą rolę. - W tamtej sprawie oskarżony zabija wieloletnią konkubinę. W tej długoletnia małżonka zabija męża. W tym związku stroną bardziej awanturującą się był pokrzywdzony, choć to oskarżona stosowała wobec niego przemoc fizyczną. Wcześniej też biła go tłuczkiem - zauważył sąd.
Temida dopatrzyła się okoliczności łagodzących: oskarżona nie była karana, próbowała odciągnąć męża od picia, nie działała z premedytacją.
Wyrok nie jest prawomocny. Niewykluczone, że odwołają się od niego obie strony procesu, choć prokurator wyglądał na zadowolonego. Natomiast aplikant adwokacki Maciej Cerajewski wprost zapowiedział złożenie apelacji.