Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muszla w parku Witosa niektórym wciąż w duszy gra

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Amfiteatr widziany z miejsca, obok którego niedawno stała muszla koncertowa
Amfiteatr widziany z miejsca, obok którego niedawno stała muszla koncertowa Jarosław Reszka

Ostatniej, paskudnej niedzieli stanąłem na klepisku, na którym niedawno stała jeszcze muszla koncertowa w parku Witosa. Pogoda była paskudna chwilowo, miejsce – jak widać na załączonym obrazku - paskudne permanentnie. Z poszczerbionych ławek nie ma już nic do podziwiania. Pozbawiony sensu istnienia amfiteatr bardziej niż z antycznym wzorcem kojarzy się z dawnym określeniem miejsca, w którym stanął: „park sztywnych”.

Wywołana przez „Express” dyskusja wokół przeszłości i przyszłości parku, utworzonego na terenie czynnego do 1945 r., największego w mieście cmentarza ewangelickiego, przyniosła różne głosy. 70-letni pan Bogdan, urodzony w kamienicy, na miejscu której stoi Pałac Młodzieży, tak wspomina chłopięce lata:

„W środkowej części parku (a więc w pobliżu późniejszego, pobudowanego w 1956 r. amfiteatru – przyp. J.R.) rosło drzewo. Skakaliśmy z niego z wysokości 1,5 metra. Gdy skoczył jeden z kolegów, to ziemia obsunęła się o jakieś 30 cm. Za chwilę obok też ziemia zapadła się. Później uświadomiłem sobie, że pod ziemią zapadły się trumny”…

Kamienicę pana Bogdana rozebrano. Dziś mieszka na Glinkach. Nieco później do tzw. filharmonika, wieżowca przy ul. 3 Maja 16, blisko parku, wprowadziła się Sylwia Kreja. Wcześniej, jako licealistka, w czynie społecznym porządkowała alejki powstającego parku. Gdy zaś powstawał „filharmonik”, czyli budynek, w którym dyrektor Szwalbe wystarał się o mieszkania dla muzyków tworzonej filharmonii, pani Sylwia z uczennicy zdążyła się zamienić w blond Wenus wiolonczeli (to nie poetycka metafora – wystarczy rzucić okiem na zdjęcia na ścianie jej pokoju).

Cenny instrument wiolonczelistka sprzedała lata temu. Teraz zajmuje się dyrygenturą. Kieruje orkiestrą złożoną z mieszkańców bloków postawionych na dawnym cmentarzu. Orkiestra uderza w wagnerowski ton. „Zniszczono dziedzictwo Andrzeja Szwalbego!!! Oczekujemy odbudowy tego obiektu!!!” - grzmi w przekazanym mi memorandum, które ma skruszyć opór prezydenta Bruskiego. Zniszczone dziedzictwo dyrektora Szwalbego to nic innego, jak muszla w parku, w której pani Sylwia sama niegdyś występowała.
Z jednej strony „park sztywnych”, z którego nie ekshumowano najprawdopodobniej dziesiątków tysięcy zmarłych, z drugiej strony częściowo zrównany z ziemią muzyczny spadek po Honorowym Obywatelu Bydgoszczy. Między młotem i kowadłem prezydent i radni. Pamięć o Szwalbem i jego muszli, jak sądzę, dałoby się by uratować stosunkowo niewielkim wysiłkiem. Można, jak życzyłaby sobie pani Sylwia, obok wciąż istniejącego amfiteatru postawić nową muszlę - lżejszą, nowoczesną. Można też, co mnie przyszło do głowy, postawić muszlę w parku Kochanowskiego, który rozpościera się w zakątku nazwanym Dzielnicą Muzyczną (to też dziedzictwo Szwalbego).

Co natomiast uczynić z armią duchów, przed laty wstydliwie schowanych pod dywan parkowego trawnika? Pani Sylwia radzi po asnykowsku „z żywymi naprzód iść”. Obawiam się jednak, że od cmentarnego dziedzictwa łatwo nie uciekniemy. Każdy ruch łyżki koparki w parku może wydobyć spod ziemi kolejne kości. A ludzkie kości, nieważne że głównie niemieckie, inaczej się dziś traktuje niż kilka lat po wojnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!