Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Mózg Adrianka brutalnie atakują dwie choroby. Jestem załamana". Mama 10-latka prosi o wsparcie

Ewelina Sikorska
Ewelina Sikorska
Celem rodziców Adriana jest zebranie środków na dalsze leczenie zespołu PANDAS
Celem rodziców Adriana jest zebranie środków na dalsze leczenie zespołu PANDAS nadesłane
Ma dziesięć lat, zespół PANDAS połączony z autoimmunologicznym zapaleniem mózgu i mamę, która walczy o niego jak lwica. - W pewnym momencie Adrianek przestał mówić. Uderzał głowę o ściany. Piszczał - opowiada, pochodząca z Torunia, Magdalena Stanke. Szansą dla jej dziecka są wizyty w kijowskiej klinice. To również od nas zależy, na ile pani Magda i jej mąż zdołają pomóc chłopcu.

"Dzień dobry. Nie wiem już, gdzie szukać pomocy. Jestem załamana. Zwracam się z prośbą o nagłośnienie naszej historii", od tych słów zaczyna się wiadomość, która dotarła do redakcji "Pomorskiej". Za apelem stoi Magdalena Stanke - mama dziesięciolatka, którego mózg brutalnie atakują dwie poważne choroby.

Pierwszą ciążę pani Magda straciła w piętnastym tygodniu.

- Po tamtej tragedii, drugie dziecko było dla mnie tym bardziej wyjątkowym darem - wspomina. - Z badań prenatalnych dowiedziałam się, że na świat ma przyjść zdrowy chłopiec. Czekałam na mojego małego urwisa. Adrian był pięknym i silnym noworodkiem. Cztery kilogramy cudu. Idealny niemowlak. Przesypiał noce, miał apetyt.

Kiedy skończył rok, pojawiły się problemy zdrowotne. Infekcja za infekcją. Chłopiec słabł. Pojawiły się zachowania agresywne. Krzyk.

- Gryzł mnie swoimi ząbkami. Bił. Siniaki miałam prawie wszędzie - opisuje pani Magda. - Nie wiedziałam, co zrobić, bo moje kochane, uśmiechnięte i pełne radości dziecko, gdzieś zniknęło. Poza pojedynczymi wyrazami typu mama i tata, Adrianek przestał mówić. Walił głowę w podłogę, uderzał nią o ściany. Wszyscy mówili mi, że to po prostu taki okres. Zdarzały się opinie, że wymyślam. Mój niepokój wzrastał z każdym miesiącem, bo mały nie zaczynał mówić, a objawy się nasilały. Logopeda stwierdziła, że Adrian może mieć autyzm. Po rocznej obserwacji i paru wizytach u pediatry, otrzymał taką diagnozę. Badania? Nie przeprowadzono ich.

Z czasem Adrianek został uczniem szkoły specjalnej. Pani Magda na własną rękę szukała przyczyny jego wycofania.

- Miliony badań na własną rękę, w końcu pojawiła się diagnoza. Zespół PANDAS (zespół zaburzeń neuropsychiatrycznych) połączony z autoimmunologicznym zapaleniem mózgu, ta wiadomość zabrzmiała dla nas jak wyrok. Codzienność była pasmem niekończącego się strachu przed tym, czym jeszcze zaskoczy nas los - mówi. - Na szczęście, usłyszałam również, że - po terapii - Adrian ma szansę dogonić zdrowych rówieśników.

Terapia w klinice w Kijowie zaczęła przynosić efekty - chłopiec stał się spokojniejszy, otaczający świat przestał go przerażać.

- Literki znów łączyły się w wyrazy, a proste słowa w nieskomplikowane zdania. Czułam, jakbym odzyskiwała dziecko. Jakby Adrian wrócił do nas po długiej nieobecności... - wskazuje pani Magdalena. - Leczenie wiąże się z ogromnymi kosztami. Pochłonęło oszczędności, pożyczkę zaciągniętą w banku (ponad 100 tysięcy złotych). Finansowo wsparli nas znajomi. Mąż pracuje bez wytchnienia, ja - ze względu na opiekę nad małym - musiałam porzucić dobrze płatną posadę. Cóż, mamy więcej długów niż przysłowiowych włosów na głowie. Terapia jest okrutna, wlewy dożylnie z lekami na przeciwciała i przeciwzapalne. Co 28 dni podróż z Wielkiej Brytanii na Ukrainę. Zważywszy na koronawirusa, przy każdej podróży - kwarantanny. Ale są efekty. W szkole Adrianka dostrzeżono małe, ale jednak - pozytywne zmiany. Zaczął trochę czytać i pisać. Aby jego organizm odpoczął, musieliśmy przerwać terapię. W maju 2021 usłyszeliśmy z mężem upragnione słowa "Adrian jest gotowy na immunoglobuliny". Ostatni etap terapii przeciwko PANDAS. I tu pojawił się dramat - kosztorys opiewający na 48 500 euro. W lipcu rodzice pożyczyli nam swoje oszczędności, Adrian dostał immunoglobuliny i dodatkowe leki, które dały wiele ubocznych skutków. Pięć dni koszmaru... Mały płakał z bólu mięśni i stawów, wymiotował. Nigdy nie czułam się tak bezsilna. Szóstego dnia Adrianek obudził się jednak uśmiechnięty! Ba, pierwszy raz przeprowadził rozmowę przez internet. Przed nami kolejne wydatki, ale zrobię wszystko, aby synek znów nie został uwięziony w swoim ciele. Często zadaję sobie pytanie: co będzie po mojej śmierci? Czy Adrianek będzie w stanie założyć własną rodzinę? Znajdzie pracę?

W sierpniu 2021 u chłopca ujawniła się genetyczna choroba współistniejąca - aceruloplasmina.

Jego mama nie traci nadziei.

- Adrian patrzy na mnie tymi bystrymi oczami. Muszę mu pomóc - kończy.

Adrian Więcławski. Trwa zbiórka na leczenie chłopca - Siepomaga

Celem rodziców Adriana jest zebranie środków na dalsze leczenie zespołu PANDAS
Celem rodziców Adriana jest zebranie środków na dalsze leczenie zespołu PANDAS nadesłane

Przypominamy Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego:

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Mózg Adrianka brutalnie atakują dwie choroby. Jestem załamana". Mama 10-latka prosi o wsparcie - Gazeta Pomorska