Mówią kajakarki na medal i strzelczyni z kwalifikacją [FOTO]

Kajakarki Zawiszy Bydgoszcz Helena Wiśniewska i Katarzyna Kołodziejczyk stanęły na najniższym stopniu podium w rywalizacji „czwórek” na 500 metrów (osadę uzupełniają Karolina Naja i Anna Puławska), a ich koleżanka klubowa Klaudia Breś udanym występem zapewniła sobie udział w przyszłorocznych IO w Tokio w strzelectwie.

O swoich startach opowiedziały podczas środowego spotkania na Przystani Bydgoszcz na ul. Mennica przy Wyspie Młyńskiej. Tam też zostały uhonorowane przez władze klubu, bydgoski ratusz i Urząd Marszałkowski.
Helena Wiśniewska, która bardzo szybko przeskoczyła z rywalizacji juniorskiej do seniorskiej uważa, że:

- Każdy medal jest dla nas bardzo ważny. Zawodów nie można do siebie porównywać ze względu na to, że różnią sę warunkami i atmosferą, która panuje na zawodach. Jesteśmy naprawdę bardzo zadowolone, cieszymy się z tego, co mamy. Wiadomo, że chciałoby się więcej, ale myślę, że to nas bardziej mobilizuje do cięższej pracy, która nas teraz czeka. Daj Boże, żebyśmy odbiły się na mistrzostwach świata.

Katarzynę Kołodziejczyk, która dopiero od kilku miesięcy jest zawodniczką bydgoskiego klubu, cieszy pierwszy międzynarodowy sukces w barwach Zawiszy.

- Od marca reprezentuję barwy Zawiszy Bydgoszcz i mam nadzieję, że sukcesów będzie coraz więcej - mówi. - Igrzyska Europejskie były dla nas tak naprawdę mistrzostwami Europy, dałyśmy z siebie wszystko. Pogoda nas nie rozpieszczała na torze w Mińsku, ale każdy miał takie same warunki - dodaje.

- Przyszłam do Bydgoszczy z Kalisza. Owszem, prezes tam się starał, na tyle ile mógł, ale było nas mało. Tu w Zawiszy jesteśmy w większej grupie i czuję się z tym bardzo dobrze. Zanim zostałam zawodniczką Zawiszy, już mogłam tu trenować - mówi Katarzyna Kołodziejczyk.

Klaudia Breś, mistrzyni Europy, na II Igrzyskach Europejskich w Mińsku była poza podium, zajęła szóste miejsce, ale tym miejscem wywalczyła dla Polski kwalifikacje na Igrzyska Olimpijskie w Tokio.

- Starałam się zdobyć też medal, to było dla mnie bardzo ważne, ale najważniejsze było zdobycie kwalifikacji. Co prawda miejsce jest dla Polski, ale nie wyobrażam sobie, żebym nie pojechała do Tokio. Osoba, która wywalczy miejsce ma pierwszeństwo, trzeba tylko podtrzymać formę wynikami. Będę chciała potwierdzić to dalszymi udanymi startami. Cieszę się, że plan został zrealizowany, bo teraz mogę odrobinę się zregenerować, odpocząć, przygotować do dalszej rywalizacji.

O tym, że Klaudia Breś zajmie w Tokio na starcie wywalczone przez siebie miejsce, jest przekonany także jej trener klubowy Wojciech Kulmatycki.

- Jestem przede wszystkim zadowolony, że ta kwalifikacja została wywalczona na spokojnie, bo pamiętam, że w poprzednim cyklu olimpijskim było bardzo nerwowo. Teraz plan minimum został już wykonany. Jest pełnia szczęścia: złoty medal mistrzostw Europy i kwalifikacja do Tokio. Ten medal dodał jej dużo pewności siebie. Owszem, ta kwalifikacja jest dla Polski, ale jak popatrzymy spokojnym, niekoniecznie trenerskim, ale obiektywnym okiem, to dziś, jeśli chodzi o pistolet kobiet, Klaudia jest numerem jeden. Ja spokojnie zasypiam każdego dnia i nie obawiam się o formę Klaudii.

Najbliższy start bydgoskiej strzelczyni, to wyjazd do Rio de Janeiro na Puchar Świata. Ale już bez presji wyniku.

Starty bydgoszczanek w Mińsku rozbudziły apetyty w klubie.

- Plany są wielkie, ambicje jeszcze większe - mówi Waldemar Keister, prezes CWZS Zawisza Bydgoszcz. - Ale tak naprawdę, jak będą wsiadać do samolotu w Warszawie, to będę pewny, że jadą walczyć o najlepsze miejsca i medale igrzysk olimpijskich, które są oczekiwane od wielu, wielu lat przez nasz klub.

POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU