<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/walenczykowska_hanna.jpg" >Leonardo da Vinci w Księdze mądrości napisał: „Zostawiajmy po sobie dobre imię i trwałą pamięć wśród nieśmiertelnych, aby nasze życie nie przeszło nadaremnie. „Zostawiamy po sobie pamięć nie tylko przez to, kim jesteśmy i co czynimy. Także (a może szczególnie) przez pamięć o innych. Taką nieustającą pamięcią Bydgoszcz winna otaczać tych, którym nadaje najwyższe wyróżnienia: tytuły Honorowego Obywatela Bydgoszczy i Medal Kazimierza Wielkiego. Tego wymaga zwykła ludzka uczciwość. Nie może być tak, że owe zaszczyty, niczym stubarwne motyle, żyją tylko jeden dzień, a potem tuż przed nastaniem zmroku, odchodzą w niebyt. Nie może być tak, że zacny mieszkaniec tego miasta, twórca instytucji kultury cierpi. Nie może być tak, że wybitna lekkoatletka, honorowa obywatelka, pani Irena Szewińska, w mieście, które jej tyle zawdzięcza, zaczyna być traktowana z mniejszym niż do tej pory szacunkiem. To sprawia wrażenie, że odstawiono ją już na boczny tor. Nie może być tak, że nie zauważamy, nie promujemy tych, którym sami sławę zawdzięczamy. Nie może?
<!** reklama>Nie powinno, i wierzę, że już nie będzie, a zapowiedzi bydgoskich radnych szybko się zmaterializują. Rada, jeśli zechce (mimo skrajnych różnic nie tylko politycznych), może stworzyć spójny program wyróżniania wybitnych, oddanych i kochających swoje miasto ludzi. I niech w tych nie do końca „sztywnych” programowych ramach znajdzie się coś jeszcze. Coś, co wynagrodzi poniesiony trud. Hołubmy „honorowych”, wspominajmy przy każdej okazji, wspierajmy - jeśli tego potrzebują. Niech staną się idolami, wzorami do naśladowania. Udowadniając, że potrafimy „dopieszczać” wielkich zadbamy o swoje dobre imię. A wtedy życie nie przeminie nadaremno - ani nasze, ani miasta.