Motorówki nie przepłyną?

Jeśli do końca roku nie zostaną uwzględnione zmiany w przepisach, dotyczące ujęcia wody na Czyżkówku, każda jednostka wodna, która pojawi się na Zalewie Smukalskim, złamie prawo.

<!** Image 3 align=none alt="Image 201075" sub="Kąpiel i kajaki (na zdjęciu uczestnicy Spływu Papieskiego) na Brdzie - tak, łodzie motorowe nie - mówią przedstawiciele MWIK
Fot.: Tymon Markowski">

W praktyce niemożliwe będzie tu uprawianie turystyki wodnej, a w sezonie - kąpiel. Wszystko przez rozszerzenie strefy ochronnej ujęcia wody na Czyżkówku - twierdzą lokalni działacze ze Smukały, Opławca i Janowa.

Na ostatniej sesji Rady Miasta z tzw. wystąpieniem obywatelskim, pojawili się mieszkańcy Smukały i Opławca, by zabiegać u radnych o odstąpienie wprowadzania przepisów, które zabiją rekreację na Zalewie Smukalskim.

400 tysięcy czy wąski interes

- Nieprawdą jest m.in. informacja, jakoby Wodociągi dążyły do poszerzenia strefy ochronnej ujęcia wody, na której występuje całkowity zakaz uprawiania turystyki i sportów wodnych - brzmi oświadczenie zarządu spółki. - Co dziwne - ci sami autorzy - dla jątrzenia wokół sprawy - przywołują ponownie wątpliwości, które zostały definitywnie wyjaśnione podczas spotkania z zastępcą prezydenta Bydgoszczy. I rodzi się stanowcze pytanie: czy ważniejsze jest bezpieczeństwo ujęcia wody dla blisko 400 tys. miasta, czy też partykularny interes ograniczonej grupy osób?

<!** reklama>

- Do spotkania doszło, ale po naszym głośnym wystąpieniu na sesji. Zostaliśmy po nim porządnie zrugani, że nagłaśniamy sprawę. Udało się jednak ustalić, że zakaz nie będzie dotyczył kajaków, uprawiania sportów wodnych, biwakowania i kąpieli. Nierozwiązana pozostaje kwestia łodzi z silnikami elektrycznymi i spalinowymi - mówi Rober Zająć, przewodniczący Rady Osiedla Smukała-Opławiec-Janowo. - Dla ożywienia ruchu w tym miejscu, dla funkcjonowania Bydgoskiego Węzła Wodnego istotne jest, by ten odcinek był żeglowny w stronę Koronowa i z powrotem. Także dla tego typu łodzi.

Zakaz nie będzie obowiązywał

- Od 1 stycznia strefa ochronna będzie co najmniej dziesięciokrotnie mniejsza od tej, która obowiązuje obecnie, a zakaz pływania kajaków, na który powołują się przeciwnicy strefy - nie będzie już obowiązywał - potwierdzają w MWiK.

Tymczasem mieszkańcy osiedla twierdzą, że największym trucicielem zbiornika smukalskiego jest półkilometrowy odcinek ul. Biwakowej. - Znajduje się tu dwanaście kratek odwodnieniowych, odprowadzających ścieki uliczne bezpośrednio do Brdy. Ścieki te zawierają związki ropopochodne pochodzące z ruchu komunikacyjnego, chlorki wapnia i sodu znajdujące się w soli drogowej w okresie zimowym trafiają bezpośrednio do Brdy na 3 kilometry przed ujęciem wody Czyżkówko - twierdzą mieszkańcy, którzy podzielili się tą wiedzą z radnymi.

To nie my, to oni!

Dokumentacją z opisem zagrożenia została przekazana ratuszowi i Miejskim Wodociągom i Kanalizacji. Wedł ug ogólnych przybliżonych obliczeń, od wielu lat do zbiornika smukalskiego spływa co roku ok. 2000 metrów sześciennych ścieków z Biwakowej.

- Zdaniem MWiK, nieuprawnione i bezcelowe jest podsycanie nastrojów i porównywanie zagrożeń dla ujęcia wody, wynikających z braku podziemnej infrastruktury sieci kanalizacyjnej w rejonie Smukały i Opławca, w tym w rejonie ul. Biwakowej. W tej sprawie jednak o szczegóły pytać należy ZDMiKP, gdyż MWiK nie są stroną w sprawie - twierdzi zarząd spółki w wydanym oświadczeniu.

Ratusz sprawę ul. Biwakowej nakazał rozwiązać szybko. Odpowiednie dyspozycje zostały już przekazane przez zastępcę prezydenta Grażynę Ciemniak do Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. Kratki ściekowe Wodociągi już zainstalowały - dowiedzieliśmy się w Urzędzie Miasta.