Ponad 150 ciągników z kilku województw przyjechało wczoraj pod urząd wojewódzki w proteście przeciwko polityce rządu, blokując przy okazji główną arterię miasta.
Rolnicy pojawili się przed godzina 19-tą, podjeżdżając pod urząd od strony rond Grunwaldzkiego i Jagiellonów. Po kilkunastu minutach, w towarzystwie trąb, klaksonów i gwizdków oczekujących już na rolników działaczy NSZZ „Solidarność” stanęli na Jagiellońskiej i zgasili silniki.<!** reklama>
Chwilę później doszło do słownych utarczek z policją. Sławomir Szymański, zastępca komendanta miejskiego policji spotkał się z Antonim Kusiem, by przedstawić mu warunki, na jakich odbywać się będzie zgromadzenie. Policjanci zaznaczyli, że zablokowanie ruchu tramwajowego (torowisko ZDMiKP odgrodził od drogi, dzięki czemu w czasie protestu ruch tramwajowy odbywał się bez większych przeszkód) oznaczać będzie złamanie przepisów, a dalsza obecność rolników na pasach ruchu skończy się interwencją.
- Znamy swoje prawa, proszę mnie nie uczyć, jak prowadzić protest. Nasza demonstracja jest legalna, nie damy się zastraszyć - odpowiadał Antoni Kuś.
W polu wszystko zrobione, więc przyjechaliśmy pokazać swój sprzeciw przeciwko temu co się dzieje i jak traktuje się rolników. Potrzebny jest tylko przy wyborach, potem nawciska się mu kitu. Minister Sawicki żaden przedwyborczej obietnicy nie spełnił.
Więcej w jutrzejszym wydaniu Expressu Bydgoskiego
Zobacz galerię: Mojzesowicz: To nie rolnicy zablokowali Bydgoszcz, miasto zablokował rząd