- Cały czas mam wrażenie, że w mieście działa jakieś lobby, które za wszelką cenę chce pozostawić po sobie jakiś architektoniczny ślad, żeby wpisać sobie to dokonanie do CV - mówi dr Stefan Pastuszewski, bydgoski radny PiS, pytany o przedstawioną przez prezydenta miasta w ubiegłym tygodniu koncepcję zagospodarowania Młynów Rothera. Przypomnijmy, że według niej, między budynkami ma się pojawić rodzaj szklanego, nieco podniesionego trójkąta, w którym miałyby się znaleźć sale konferencyjne i miejsce do badań naukowych. Autorami pomysłu jest Mirosław Nizio i jego pracownia Nizio Design International.
[break]
- To nie jest nowa koncepcja - uprzedza Stefan Pastuszewski. - Pojawiła się około 3 lat temu i była przygotowywana dla ówczesnego właściciela Młynów, Nordic Develeopment.
Miasto - jak poinformował prezydent Rafał Bruski - odkupiło od ND dokument przygotowany przez Mirosława Nizię za symboliczne 100 zł.
- Wtedy prezydent zorganizował spotkanie z radnymi na temat tego pomysłu - mówi Stefan Pastuszewski. - O ile wysoki element w postaci obudowanego komina jest potrzebny, bo miasto jest lekko w tym miejscu „przyduszone”, o tyle szklany trójkąt jest niepotrzebny. Cały czas wygląda to tak, jakbyśmy dostawiali klocki do istniejącej zabudowy i to nie tylko w tym miejscu.
Podobne głosy pojawiają się na internetowym forumBydgoskiego Stowarzyszenia Miłośników Zabytków „Bunkier”. - Szkło, szkło i szkło, myślałem, że wyspa trochę uchroni się od tego - pisze Graphite. - Kto wie, czy za parę lat po wybudowaniu „szklarni” nie zmienią pomysłu, bo coś tam... Dlaczego nie odnowić młynów i zrobić bez szkła tak, by miały swój pierwotny wygląd? Nie wspomnę o tym, że śni mi się i marzy, by w środku pokazano, jak działał ten młyn.
- Wyspa Młńska przez swoją sterylność po odnowieniu już dawno zatraciła dawny, historyczny charakter, więc po co pogarszać ten stan? Jestem zdecydowanym przeciwnikiem szkła w takiej formie w tym miejscu - mówi Jarosław Butkiewcz, prezes „Bunkra”.
Business & Culture ma prowadzić konsultacje dotyczące przeznaczenia Młynów Rothera. Szarzy bydgoszczanie nie będą mogli zabrać w niej głosu.
- Nie chcemy otwartych dla każdego spotkań, bo wtedy będziemy mieli do dyspozycji jedynie opinie, a nie materiał do badań i wyciągania wniosków - mówi Max Fuzowski z B&C.
Spotkania ze środowiskami i instytucjami, poświęcone przeznaczeniu Młynów Rothera, w Bydgoszczy mają potrwać dwa miesiące.