https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Młodzi uczą się fachu z filmów i seriali

Detektywom z pomocą przychodzi nowoczesny sprzęt, ale nic nie zastąpi „nosa”, a także wiedzy i doświadczenia
Detektywom z pomocą przychodzi nowoczesny sprzęt, ale nic nie zastąpi „nosa”, a także wiedzy i doświadczenia Jacek Smarz
Rośnie zainteresowanie usługami detektywów. W ciągu dwóch lat w regionie przybyło ich ponad 60. Znawcy branży alarmują, że nie wszyscy fachowo przeprowadzają zlecenia. Najlepsi mogą w nich przebierać. Najczęściej śledzeni są niewierni małżonkowie.

Dwa lata temu na mocy tzw. ustawy deregulacyjnej uwolniono zawód detektywa. W ciągu roku od wejścia w życie nowych przepisów w całej Polsce przybyło ponad pół tysiąca detektywów. Kujawsko-pomorska policja tylko w latach 2014 -15 roku wydała 61 nowych licencji.

W 2014 roku znowelizowano także ustawę o usługach detektywistycznych. - Spowodowała, że o licencję mogą ubiegać się osoby, które odbyły zaledwie 50-godzinny kurs. Do zawodu weszło wiele nowych osób. Często ich wiedza i kompetencje praktyczne są bardzo niewielkie, bazują na filmach i serialach. Nie mają pojęcia o tej pracy, nie wiedzą nawet o tym, że podsłuchy są nielegalne - mówi Marian Szłapa, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Licencjonowanych Detektywów, właściciel Prywatnego Biura Śledczego Detectio, z siedzibami w Toruniu i Bydgoszczy.

PRZECZYTAJ:Mąż zdradza, żona idzie do detektywa, a następnie, z dowodami, po alimenty

Doświadczeni detektywi alarmują, że uwolnienie zawodu obniżyło standardy w branży i trzeba dobrze sprawdzić komu zleca się śledztwo. - Niektórzy myślą, że praca detektywa wygląda jak w serialu „Malanowski i partnerzy”, ale to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością - mówi Maciej Jaguszewski, właściciel bydgoskiego biura detektywistycznego SPEC.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski