Zobacz wideo: Protest branży weselnej w Bydgoszczy
Protest w centrum Bydgoszczy. Ulica Jagiellońska zablokowana
Bydgoski protest młodych aktywistów z pokojowej grupy Extinction Rebellion, która działa w obronie klimatu, w piątek, 26 lutego, momentami miał dość dramatyczny przebieg. Odbywał się akurat w porze największego natężenia ruchu, ok. 16.30. Aktywiści usiedli w kręgu na ul. Jagiellońskiej, na wysokości Urzędu Wojewódzkiego. Byli złączeni ze sobą rurami - nie można było odłączyć jednej osoby bez rozdzielania pozostałych.
Funkcjonariusze ocenili, że przebywanie grupy osób w tym miejscu, w tej formie, zagraża bezpieczeństwu.
- Osoby zgromadzone na ul. Jagiellońskiej nie zareagowały na prośby i polecenia policjantów. W porze szczytu komunikacyjnego przez ok. pół godziny, siedząc na jezdni i torowisku tramwajowym, blokowały ruch w centrum miasta w obu kierunkach. Policjanci zdecydowali o siłowym usunięciu tych osób z jezdni. Funkcjonariusze zastosowali chwyty transportowe, co pozwoliło na usunięcie protestujących z ulicy - mówi kom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy.
- Funkcjonariusze wylegitymowali piętnaścioro uczestników protestu.
- W ich sprawie złożono wnioski o ukaranie do sądu.
- Będą odpowiadać za tamowanie ruchu.
Tyle policja. Młodych aktywistów też pytamy: jak było? Ale i: po co to wszystko?
- Jedenaście osób usiadło na środku ulicy wpinając się razem w rury. Po chwili na miejscu pojawiła się policja. Funkcjonariusze nie próbowali z nikim rozmawiać. Po otrzymaniu informacji, że osoby są ze sobą spięte i nie mogą się rozdzielić, padło stwierdzenie „udają”. Policjanci zaczęli rozrywać pokojowo protestujących aktywistów. Dla jednej z protestujących skoczyło się ostrym napadem lękowym, poobijanymi żebrami i niemal wyrwanym barkiem - relacjonują aktywiści.
Wezwano karetkę. Ratownicy medyczni udzieli protestującej pomocy na miejscu.
Aktywiści opublikowali w sieci filmik z interwencji w Bydgoszczy i Wrocławiu.
Aktywiści: Trwa katastrofa klimatyczna. Czekają nas wojny o wodę
- Stworzyliśmy okrąg, w środku, między nami, rozwinięty był baner z klepsydrą, która symbolizuje upływający czas i konieczność działania teraz, by zatrzymać katastrofę klimatyczną - mówi Ewa Wielewska z Bydgoszczy. - W ten sposób domagamy się reakcji rządu na postawione 24 listopada żądanie dotyczące zainicjowania panelu obywatelskiego w sprawie klimatu. Zdecydowaliśmy się na zakłócenie codzienności bydgoszczan, zwracając uwagę na to, że kilkudziesięciominutowe utrudnienia są niczym w stosunku do konsekwencji bezczynności rządu w sprawie dziejącej się katastrofy klimatycznej. Czekają nas wojny o wodę, wojny o ziemię, wojny o przetrwanie.
Czy trzeba było organizować nielegalny protest?
- Naukowcy już 40 lat temu mówili o globalnym ociepleniu, teraz nie ma już globalnego ocieplenia - jest katastrofa klimatyczna! Przez lata petycje i legalne protesty, w których nawoływano rządy do podjęcia kroków w stronę ochrony naszej planety, nic nie dawały, dlatego dziś jesteśmy gotowi łamać prawo, aby decydenci nas zauważyli. To nie jest problem naszych wnuków, nawet nie naszych dzieci. To my będziemy za chwilę żyć w świecie, który nie będzie nadawał się do życia - mówi Ewa Wielewska.
W Toruniu młodzi przykuli się do bramy siedziby Radia Maryja
- Aktywiści o sobie: Extinction Rebellion jest globalnym, oddolnym ruchem, który wywiera presję na rządy państw, w celu uniknięcia katastrofy klimatycznej.
- Aktywiści posługują się bezprzemocowym i pokojowym nieposłuszeństwem obywatelskim.
- Swoje działanie opierają na nauce.
- Podobne do bydgoskiego protesty odbywają się w całym kraju. W Toruniu młodzi przypięli się łańcuchami do bramy rozgłośni Radia Maryja. Interweniowała policja i straż.
Więcej o motywacjach i celach bydgoskich aktywistów oraz o działaniach grupy Extinction Rebellion w całym kraju napiszemy w piątek, w Magazynie.
