https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Młode, bo stare

Mariusz Załuski
To smętny moment, kiedy człowiek w końcu uświadamia sobie, że reprezentuje już tylko muzeum. Nawet jeśli to muzeum jest całkiem, całkiem i wstydzić się nie ma czego. Dla mojego pokolenia wydany niedawno płytowy przebój „Zakazane piosenki” to produkt generacyjny - dla dzisiejszych konsumentów popkultury to zabawna wycieczka do muzeum, w którym zmyślny kustosz pokusił się o modne aranżacje.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >To smętny moment, kiedy człowiek w końcu uświadamia sobie, że reprezentuje już tylko muzeum. Nawet jeśli to muzeum jest całkiem, całkiem i wstydzić się nie ma czego. Dla mojego pokolenia wydany niedawno płytowy przebój „Zakazane piosenki” to produkt generacyjny - dla dzisiejszych konsumentów popkultury to zabawna wycieczka do muzeum, w którym zmyślny kustosz pokusił się o modne aranżacje.

„Zakazane piosenki” są kolejnym projektem Grabaża, niegdyś znanego jako lider Pidżamy Porno, dzisiaj zajmującego się odkurzaniem, wraz z grupą Strachy na Lachy, ważnych rzeczy z przeszłości. Odkurzaniem dyskusyjnym zresztą, bo wbrew pianiu w mediach ani płyta z utworami Jacka Kaczmarskiego, ani „Zakazane piosenki” nie do końca przekonują. Nie mówiąc już o tym, że Grabaż - drugi po Kaziku magik sceny niezależnej - mógłby zmajstrować w końcu coś bardziej swojego.

<!** reklama>Ale wracając do „Zakazanych...” - ciekawego projektu o ciekawych czasach. Dostajemy 13 ukłonów w stronę lat 80., czasów heroicznych i kiczowatych zarazem. Kultura pop w Polsce była wtedy kulturą realnego socjalizmu. Jola Rutowicz nie straszyła w tabloidach, aktorzy nie tańczyli w telewizorze, tylko protestowali w teatrach, a celebryci nie zmieniali się co tydzień, ale trwali na posterunkach latami. Bo jedynym obiegiem informacji o nich była plotka. Opowieści o tym, jak to Daniel walnął premierowicza Jaroszewicza powtarzano więc całą dekadę. Ten wykrzywiony obieg kultury pop produkował wyjątkowo wykrzywiony towar - a jeśli dodać do tego, że lata 80. to najbardziej obciachowy okres w historii masskultury na świecie, to można sobie wyobrazić, jak było wesoło. Jeśli jednak chodzi o kulturę niezależną, to kwitła wtedy w Polsce z różnych względów jak nigdy. A rock kwitł wyjątkowo.

I niewiele po tych czasach zostało. Kasety magnetofonowe, na których rejestrowano koncerty, pożarł czas, oficjalnych nagrań prawie nie było, ludzie poznikali przez te ćwierć wieku. No i w tym momencie Strachy postanowiły zabawić się w Instytut Pamięci Narodowej i przywrócić nam pamięć o czasach chmurnych. Stare kawałki w większości brzmią młodo - nie tylko dzięki aranżacjom. Okazuje się, że przekaz z okolic stanu wojennego jest dzisiaj bardzo aktualny, choć teksty o „pokoleniu konformistów” mają oczywiście inny kontekst. W końcu człowiek się przez te 25 lat aż tak bardzo nie zmienił.

A sam wybór? Ciekawy, szczególnie dla naszego regionu - zanurzamy się na nowo w klimat Bikini i Rejestracji z Torunia, Variete z Bydgoszczy. No, ale byliśmy wtedy wiodącą siłą młodego pokolenia... Może dodałbym coś z Gdańska, coś z południa... Jedno tylko w tych utworach uderza. Byliśmy wtedy nieprawdopodobnymi smutasami. I nieważne, czy chodziło o nadzieje pokolenia czy o miłość, „no future” bije z każdej zwrotki. Aż dziw bierze, że tak bardzo potrafiliśmy się zmienić.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski