Piasecki zabrał głos i zaproponował Mirosławowi Kozłowiczowi, zastępcy prezydenta miasta, odpowiadającemu za komunikację publiczną, następujący zakład: „Jeśli 16 stycznia wyjedzie na tory wszystkie 12 tramwajów, to przekażę 1000 zł na hospicjum. To połowa mojej diety. Ale jeśli nie wyjedzie, to pan przekaże tyle samo albo połowę swej pensji”.
Do zakładu, z tego, co słyszałem, nie doszło. Parę dni później natomiast wydarzyło się coś, co każe podejrzewać, że gdyby Kozłowicz podjął wyzwanie, to mógłby stać się dobroczyńcą hospicjum. Otóż 3 stycznia, w niedzielne popołudnie, nawaliło inne nowiutkie cacko Pesy, wyprodukowane dla PKP Intercity - pociąg marki Dart, jadący z Warszawy do Lublina. Skład „Bystrzyca” po wyjeździe z Warszawy Centralnej wkrótce zatrzymał się w Rembertowie. Doszło do usterki. Pociąg nie mógłby dalej jechać z odpowiednią prędkością. Został wycofany do Warszawy. Pasażerowie przesiedli się do następnego składu do Lublina.
Rzecznik Pesy wytłumaczył awarię uszkodzeniem detalu instalacji elektrycznej, spowodowanym mrozem. Nie wszystkich to tłumaczenie przekonało. Mnie również, podobnie jak wcześniej z dezaprobatą przyglądałem się niesłychanej mobilizacji fabryki pod koniec grudnia, która w ramach świątecznego czynu (dobrze przynajmniej, że nie społecznego) zapędziła załogę do dwuzmianowej pracy w oba dni Bożego Narodzenia. Domyślam się, że innego wyjścia nie było, jeśli firma chciała wywiązać się z umów, zwłaszcza z PKP Intercity, ale zapachniało to krwiożerczym kapitalizmem z XIX wieku.
Łapanie przez Pesę wielu srok za ogon naraz (w grę wchodzą także kontrakty tramwajowe m.in. z władzami Krakowa i Łodzi) firma tłumaczy z kolei specyficznym okresem. Otóż wszyscy jej polscy kontrahenci musieli do końca roku zamknąć inwestycje, by nie stracić dotacji z Unii. Potem zaś, czyli w rozpoczętym właśnie roku, nastąpić ma czas zastoju. PESA musiała zatem chwytać, co się da i deklarować zakończenie produkcji przed końcem 2015 roku, jeśli chciała utrzymać swą pozycję na rynku, a co za tym idzie, nie ograniczać podstawowego zatrudnienia.
Ten argument bardziej już do mnie przemówił, choć, z drugiej strony, irytuje mnie obraz konkurencji na międzynarodowym rynku, jaki przedstawia w wywiadach prezes Pesy. Na obrazie tym widzimy szlachetnego białego konia, czyli Pesę, i watahę wilków - bezwzględną i podstępną koalicję firm z Europy Zachodniej, gotową na wszystko, by zagryźć naszego siwka. Polskich koni na europejskich traktach na szczęście mamy więcej. Poza tym nasze konie też mają zęby i potrafią nie tylko odgryzać się wilkom, ale i same zaatakować.
Co bym zatem zrobił, gdyby - o czym już się mówi -do 16 stycznia nie wszystkie tramwaje Pesy gotowe były do obsługi linii do Fordonu? Nic gwałtownego. Spokojnie czekał i liczył straty. PESA pokryje je prędzej czy później. A gdzie jak nie w Bydgoszczy powinna liczyć na szczególną wyrozumiałość?
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Która się ubiera, a która "przebiera"? Projektant wziął pod lupę gwiazdy po 50-tce
- Bronisław Cieślak przed śmiercią wyznał prawdę o Cieślak i Miszczaku. Chwyta za serce
- Iza Krzan pokazała się tak, jak stworzył ją Bóg. Na ten widok opadną wam szczęki
- Ważne oświadczenie Jolanty Fraszyńskiej. "Mój coming out"