Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy z Solnej mówią, że za podpaleniem stoi miejscowa „gównażeria”

Redakcja
Pożar na ulicy GlinkiPożar na ulicy Glinki
Pożar na ulicy GlinkiPożar na ulicy Glinki Dariusz Bloch
Pechowy dla bezdomnych barak przy ul. Solnej 12 w Bydgoszczy w sobotę został podpalony przez nieznanych sprawców. Na szczęście, tym razem jego dzikim lokatorom nic się nie stało.

O dawnej „świniarni” na Glinkach i jednym z jej mieszkańców, inwalidzie Marku Kmieciaku, pisaliśmy niedawno.
[break]
Mężczyzna konsekwentnie odmawia przyjęcia pomocy służb socjalnych, mimo że nie ma nóg i mieszka w warunkach urągających wszelkim normom. Nikt nie umie go przekonać, by opuścił śmierdzącą i zaśmieconą komórkę i przeniósł się do schroniska.
Przedwczoraj ok. godz. 22.00 barak przy Solnej został podpalony. Marek Kmieciak był na miejscu razem z drugim bezdomnym Stanisławem B. Na szczęście, sprawcy podłożyli ogień w skrajnej, południowej części budynku, która nie jest zamieszkana przez bezdomnych.
- Spalił się dach i dokładnie to miejsce, w którym kiedyś mieszkał bezdomny Leszek. Gdyby nadal tu przebywał, spłonąłby żywcem. Pan patrzy - pokazuje pani Beata, prowadząc naszego reportera ciemnym korytarzem baraku. Pod nogami chrzęści rozbite szkło, trzeba omijać kałuże i śmieci, których jest tu pełno. Nie jest to też miejsce dla wrażliwych na zapachy.
- Lecha nie ma z nami od 2 miesięcy. On dużo pił. Wcześniej zmarł tu Darek, a przed nim Antoch. Ten to zamarzł - wylicza 45-letni pan Tomasz. Bez domu od przeszło 20 lat. Na Solnej się wychował, a teraz ulica jego dzieciństwa daje mu schronienie w jednym z opustoszałych baraków.
- To miejscowi gówniarze podpalili. Podejrzewamy nawet, kto mógł to zrobić. Kiedyś nie było tu takich problemów. Wszystko się zaczęło, jak miasto zrobiło tu mieszkania socjalne - mówią mieszkańcy osiedla przy ulicy Solnej.
- Czterdzieści lat tu mieszkam i nigdy nie było tu takiego elementu, jak teraz - mówi postawny, wąsaty mężczyzna.
W sobotę w nocy ludzie z Solnej patrzyli jak ratownicy straży pożarnej wynoszą beznogiego Marka Kmieciaka, ratując go od zaczadzenia.
- Posadzili go przed barakiem na gołej ziemi, ale zaraz przyjechało pogotowie ratunkowe i to była dopiero szopka. Zamiast chłopa okryć chociaż jakimś kocem albo wsadzić po prostu do karetki, to zapytali tylko czy się dobrze czuje i go zostawili, a sami schowali się w samochodzie. Czekali, aż przyjedzie straż miejska i go zabierze - opowiada jeden ze świadków. Dodaje, że w tłumie gapiów była grupka wyrostków, z zainteresowaniem śledząca akcję gaszenia pożaru.
- Dziesiąta wieczór, a tu dzieciaki po dwanaście i czternaście lat. To właśnie oni dokuczają bezdomnym z baraku. Sami już piją i trawkę popalają. Mogłaby policja się nimi zająć. Gdzie są w ogóle ich rodzice? - pyta jedna z mieszkanek ulicy Solnej.
Rozmawiamy na schodach „świniarni”. Nagle jeden z bezdomnych uśmiecha się promiennie i woła: - O! Kicha idzie! Patrzcie, wypuścili go.
Faktycznie. W stronę baraku człapie o kulach 59-letni Marek Kmieciak. Ma na sobie brudne dżinsy i złachaną kurtkę.
- Żyjesz? - dopytuje Tomasz. - A radio masz moje?
- Mam, mam - mruczy pan Marek i po schodkach gramoli się do swojej zatęchłej komórki zawalonej szmatami, butelkami i śmieciem wszelkiej maści.
- Jak go zabierali, radio mu pożyczyłem, taki malutki tranzystorek, żeby mu się nie nudziło - wyjaśnia na stronie pan Tomek.
- Na izbę nas wzięli (punkt wytrzeźwień dla bezdomnych-dop. red.). A Stachu będzie za trzy godziny - tłumaczy kolegom Marek Kmieciak.
- To jest ich jedyny dom. Nic dziwnego, że tu wracają. Ta gównażeria nawet sobie nie zdaje sprawy, że podkładając ogień, mogli zabić człowieka. Bo to przecież człowiek, nie? - mówią ludzie z Solnej i powoli rozchodzą się do swoich skromnych mieszkań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!