Na 174-kilometrowy szlak wodny wyruszyli w niedzielę 16 lipca z Przechlewa koło Człuchowa, by początkowo (na 23 km) zmierzyć się z rzeką, ale w kolejnych etapach aż do zapory w Mylofie z całym ciągiem malowniczych jezior na Równinie Charzykowskiej (30 km).
Po uwolnieniu z mylofskiej zapory (ta spiętrza wodę od roku 1848) kajakarze popłynęli przez najpiękniejsze partie Borów Tucholskich, teraz już wyłącznie bystrą rzeką aż do Piły – Młyn (60 km), gdzie nurt spowalnia, hamowany bliskością Zalewu Koronowskiego.
To też może Cię zainteresować
Nie lada wyzwaniem było pokonanie samego Zalewu Koronowskiego (swoją drogą niezwykle ciekawego i malowniczego), bowiem licząc od Piły – Młyn jest to 36 km stojącej wody.
- Problemem, poza zaledwie dwiema wywrotkami, było pokonanie stałej przeszkody w Samociążku – tamtejszej hydroelektrowni, toteż musieliśmy skorzystać z transportu samochodowego. Ten problem nie jest rozwiązany od lat. Nie ma żadnych udogodnień dla kajakarzy. A przecież kajakowy szlak Brdy jest niezwykle popularny w całej Polsce i za granicą. Potem idzie fama w świat – mówi dziennikarzowi "Gazety Pomorskiej" Andrzej Gomol, komandor spływu.
Jego słowa potwierdzają wszyscy uczestnicy imprezy, a było ich 40 z całej Polski. - To po prostu wstyd dla operatora elektrowni, a to Enea – uważają kajakarze.
Z elektrowni do ujścia Brdy do Wisły jest już tylko 37 km, ale nasi kajakarze płynęli do Bydgoszczy – do nowoczesnej przystani Regionalnego Towarzystwa Wioślarskiego Lotto – Bydgostia, a to 10 km przed ujściem.
Forpocztą spływu był Tomasz Gabryś z Lotto – Bydgostii, który całą trasę z Przechlewa spłynął indywidualnie w cztery dni. Na koniec stwierdził, iż ze względu na wysoki poziom wody była to chyba najłatwiejsza Brda od kilku lat, poza fatalną, uciążliwą przenoską w Samociążku.
To też może Cię zainteresować
Organizatorami 66. Międzynarodowej Brdy byli: Regionalne Towarzystwo Wioślarskie Lotto - Bydgostia, Kujawsko-Pomorski Związek Kajakowy i Urząd Miasta Bydgoszczy.
