Dzieci na wakacjach często mają zaskakujące pomysły. Na szczęście, jak pokazują dane kuratorium, nie kończą się one tragicznie.
Choć na podsumowanie tegorocznych wakacji jeszcze za wcześnie, to po pierwszym miesiącu można przyjąć, że bywa na nich niebezpiecznie.
- Już zawsze będę jeździł na wakacje z dzieciakami pochodzącymi z rodzin, które mają problemy - mówi prezes jednej z organizacji pożytku publicznego. - Mimo że przeżyłem horror, gdy jeden z chłopców bez pozwolenia poszedł sobie na plażę. Miałem już w oczach prokuratora. Na szczęście, wszystko się dobrze skończyło. Nie mamy za dużo pieniędzy. Mogłem zapłacić nauczycielom za pracę tylko po 400 złotych. W przyszłym roku postaram się, by zarobili więcej, bo przy naszych dzieciakach trzeba mieć oczy dookoła głowy.
<!** reklama>Organizatorzy wypoczynku opowiadają o tym, jak dzieciaki nocą po balkonach i gzymsach przechodziły z jednego pokoju do drugiego, o tym, że ktoś przywiózł z sobą wiatrówkę i chłopcy strzelali do puszek ustawionych na śmietniku, o chodzeniu po bagnach i wskakiwaniu do fontann. Tego typu problemy opiekunowie rozwiązują jednak na bieżąco.
Z danych naszego kuratorium wynika, że tegoroczne wakacje przebiegają bez szczególnych zakłóceń. To znaczy, że nie wpłynęły tu skargi rodziców lub raporty opiekunów o niebezpiecznych zdarzeniach.
- Żadnych sygnałów, że placówki są źle przygotowane, nie otrzymaliśmy - mówi wizytator Janusz Nowakowski. - Wojewoda zobowiązał wszystkie służby do przeprowadzenia dodatkowych kontroli. Wyjaśnia, że na razie stwierdzono tylko błahe uchybienia - na przykład brak ogrodzenia miejsca wypoczynku lub zbyt liczne grupy.
- Kilkoro rodziców prosiło nas, byśmy zainterweniowali i spowodowali przeniesienie dziecka do innej grupy - mówi Janusz Nowakowski. - Rodzice chcieli, by ich dziecko było razem z swoimi koleżankami i kolegami. Sprawa okazała się błaha i do wyjaśnienia w dwie sekundy.
Zdaniem wizytatora, „zorganizowane” lato pod względem bezpieczeństwa dzieci jest udane.
- Stajemy się bardziej praworządni, bardziej wymagający i bardziej dbamy o najmłodszych. Coraz mniej jest też „dzikich” organizatorów letniego wypoczynku - mówi Janusz Nowakowski.
Poziom zorganizowanego wypoczynku systematycznie rośnie. Niestety, nie wszystkie dzieci mogą z niego skorzystać. Pozostawieni sami sobie nieletni znajdują więc inne formy spędzania czasu. Od początku roku do Izby Wytrzeźwień przywieziono 50 chłopców i 12 dziewcząt. Tylko w lipcu do tej placówki trafiło 8 chłopców i jedna dziewczynka.