Jadąc wyboistymi, gruntowymi drogami pokazywali, w jaki sposób usprawnić można ruch między peryferyjnymi dzielnicami miasta. Wskazywali również na potężne koszty realizacji pomysłów planistycznych rodem z lat 70., przeciwstawiając im koncepcje rozwoju miasta korzeniami sięgające międzywojnia. - Nie ma sensu rozbudowywać miasta w kierunku wschodnim. Jest wiele terenów niemal w centrum miasta, które nadają się pod budownictwo mieszkaniowe - podkreślił Piotr Cyprys, kandydat na prezydenta miasta.
[break]
Wskazał na dwa połączenia, które mogłyby rozwiązać problemy komunikacyjne kilku dzielnic. Pierwsze zaczynałoby się w okolicach ul. Armii Krajowej po śladzie starej trasy (jej wspomnieniem są pozostałości wiaduktu nieopodal kościoła Zmartwychwstania Pańskiego przy ul. Wyszyńskiego), a wychodzić miałoby w okolicach ul. Twardzickiego. - To połączenie wytyczono jeszcze przed wojną, a wiadukt nad Armii Krajowej można byłoby - jest na to miejsce - wyposażyć w ślimaki, które pozwoliłyby bezkolizyjnie włączać się do ruchu. To lepszy pomysł niż promowane połączenie z Fordonem przez ul. Zamczysko - podkreśla Piotr Cyprys. Drugie połączenie polega na utwardzeniu gruntowej drogi, którą obecnie przebijają się mieszkańcy Piasków i Smukały, włączając się do ruchu w Myślęcinku przy ul. Rekreacyjnej, i dalej do Gdańskiej.
- Obie drogi ułatwiałyby rozwój miasta. Spójrzmy na mapy Bydgoszczy z czasów przedwojennych i obecne. Widać dokładnie, że Bydgoszcz trzymana jest w kleszczach lasów i rozwija się wąskimi nitkami. Czas zacząć rozwijać miasto w kierunku jego administracyjnego centrum - zapowiedział Piotr Cyprys.
W podróż „ogórkiem” udali się też kandydaci na radnych z Metropolii Bydgoskiej. W autobusie częstowali przygotowanymi własnoręcznie kogutkami z ciasta. - Mam zdjęcie mojej mamy ze Starego Rynku, z lat 60. Stał tam kogut, na którym jeździł Pan Twardowski. Odwzorowałem wiernie tego koguta i wykonałem formę, a koleżanka upiekła ciastka. To też pomysł na regionalny produkt, podobny do rogali świętomarcińskich z Poznania - uważa Adam Goździewski.
Krótką konferencję prasową zorganizował również KWW Porozumienie Dombrowicza, zatytułowano ją „Zarządzanie z drugiego siedzenia”. - Wiele osób sądziło, że prezydent i radni największej partii popchną miasto do przodu, ich partyjność jednak nie okazała się żadną wartością dodaną - podkreślił Konstanty Dombrowicz. Wskazał, że organizacje społeczne, które zaangażowały w swoje pomysły bydgoszczan, potrafiły wymusić na władzy wiele ustępstw i zrealizować swoje pomysły. - Tak było chociażby z naszą propozycją powrotu do bezpłatnych przejazdów komunikacja miejską dla seniorów, pracowników MZK czy honorowych krwiodawców. Tak było też z obniżeniem opłat za wywóz śmieci, gdy udowodniliśmy, że stawki opłat mogą być niższe - podkreślał Konstanty Dombrowicz. - Proszę zauważyć, że nawet po naszym pieleniu miasta nagle znalazły się w budżecie środki na poprawę estetyki i zieleń. Nie mówiąc już o tym, że rada właśnie przyjęła projekt, który znalazł się już w lipcu w naszym programie wyborczym, a który zakłada ulgi dla przedsiębiorców tworzących nowe miejsca pracy
- zauważył Konstanty Dombrowicz. - Nie trzeba być partyjnym, by racjonalnie zarządzać miastem.