Focus Park nie może dokończyć w Bydgoszczy inwestycji wartej 18 milionów złotych, ponieważ miasto zwleka z wypłatą... 150 tysięcy dla właścicieli pawilonów.
<!** Image 2 align=right alt="Image 77039" sub="Tych sklepików mogłoby tu dawno nie być. Znowu trzeba szukać winnych? Fot. Dariusz Bloch">Od ponad dwóch lat właściciele sklepików, które znajdują się przy dworcu PKS, walczą o wypłatę odszkodowania za utracone mienie. Wiele lat temu kupcy otrzymali pozwolenie na budowę. Na gruntach należących do skarbu państwa stanęły 3 pawilony handlowe. Ich właściciele latami zabiegali o kupno ziemi, ale bezskutecznie - w rezultacie okolice dworca PKS zostały przeznaczone pod inwestycje drogowe. Teren pod pawilonami ma stanowić część drogi dojazdowej i zatoki przystankowej. Miasto poleciło Zarządowi Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy wymówienie umów i rozwiązanie problemu.
- Samorządowe Kolegium Odwoławcze stwierdziło, że zarząd dróg nie jest stroną, ponieważ nasze pawilony nie znajdują się w pasie drogowym. Zarząd nie miał więc podstaw do wydania decyzji o ich usunięciu - wyjaśnia Stanisław Niesyn, jeden z właścicieli.
<!** reklama>- Prosiliśmy o wypłatę zadośćuczynienia. Od wielu miesięcy pawilony są puste, nie zarabiamy i nie stać nas nawet na rozbiórkę.
Kupcy zabiegają łącznie o około 150 tysięcy złotych. To zaledwie minimalna część kosztów inwestycji, którą realizuje w Bydgoszczy Focus Park.
- Firma zobowiązała się do przebudowy skrzyżowania ulic Jagiellońskiej i Ogińskiego. Koszt modernizacji wyniesie 18 milionów złotych, razem ze zrobieniem zatoczki dla PKS - wyjaśnia Agnieszka Drucis, przedstawicielka Focus Park. - Niestety, pawilony uniemożliwiają nam wywiązanie się z umowy. Czekamy, aż miasto załatwi tę sprawę.
Zapytaliśmy Beatę Kokoszczyńską, rzeczniczkę prezydenta Bydgoszczy, kiedy wreszcie ten problem zostanie rozwiązany. Niestety, odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Na zatoczkę - nie wiadomo jeszcze jak długo - będzie musiał czekać też PKS.
- Pawilony nie są na naszym terenie, więc w tym konflikcie, nie jesteśmy stroną - twierdzi Wojciech Dziuba, dyrektor bydgoskiego PKS-u. - Możemy tylko oglądać to, co się po drugiej stronie ulicy Jagiellońskiej dzieje. To sprawa zarządu dróg i miasta.
Miasto jednak, jak mówią handlowcy, nie chce rozmawiać. - Moglibyśmy oddać sprawę do sądu, ale ciągle mamy nadzieję na polubowne załatwienie sprawy - podkreśla Stanisław Niesyn. - Wszyscy coś dostali: Focus budynki po rzeźni, miasto przebudowane skrzyżowanie, PKS przestanek i drogę na parking. My straciliśmy miejsca pracy i pieniądze, które w wybudowanie i utrzymanie pawilonów włożyliśmy.