Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mężczyzna z Grudziądza nie doczekał pomocy w swoim domu. Zmarł w samotności w czterech ścianach

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Pogrzeb w czasach pandemii. Koronawirus jest czasem główną przyczyną śmierci, a czasem - pośrednią
Pogrzeb w czasach pandemii. Koronawirus jest czasem główną przyczyną śmierci, a czasem - pośrednią Przemysław Świderski/zdjęcie ilustracyjne
Sąsiedzi nie widzieli młodego mieszkańca Grudziądza od paru dni. Nie otwierał drzwi. Telefonu nie odebrał. Powiadomiono policję. On był jednak w domu. Nieżywy. Takich tragedii w dobie pandemii jest wiele.

Zobacz wideo: Osocze ozdrowieńców pod lupą badaczy.

Ta historia wydarzyła się w listopadzie. Dzień później na terenie tego miasta doszło do podobnego zdarzenia. - Żaden z sąsiadów od dłuższego czasu nie spotkał 53-latka. Nie mogli się z nim skontaktować, więc zaalarmowali służby - mówi podkom. Robert Szablewski, rzecznik Komendanta Miejskiego Policji w Grudziądzu. - Te wyważyły drzwi. W środku znajdowały się zwłoki mężczyzny.

Ludzie coraz częściej umierają przez koronawirusa, ale też coraz częściej umierają w swoich domach. I tutaj znowu powodem jest COVID-19. Pandemia izoluje samotne osoby. Jeden sąsiad nie wie, co dzieje się u tego za ścianą. Po kilku czy kilkunastu dniach uświadamia sobie, że dawno go nie widział. Wtedy jednak może być za późno.

- W listopadzie bieżącego roku zarejestrowaliśmy ich 687 - mówi Violetta Sadecka, zastępca kierownika Urzędu Stanu Cywilnego w Bydgoszczy. - Dla porównania: w listopadzie ubiegłego roku odnotowaliśmy 349 zgonów.

Na palcach jednej ręki można by policzyć USC w Kujawsko-Pomorskiem, w których liczba zgonów nie wzrosła. Przede wszystkim koronawirus temu winien. Pojawiło się nowe określenie. - Śmierć domowa, tak w skrócie określamy zgony osób w domach - wyjaśniają policjanci i strażacy z regionu. - To przeważnie starsze lub schorowane, samotne osoby. Stan ich zdrowia nagle się pogarsza. Do tego stopnia, że nie są w stanie wezwać pomocy. Po kilku dniach ktoś inny się orientuje, że przecież sąsiadki czy sąsiada od dłuższego czasu nie widział. Bywa, że rodzina utrzymuje niemalże bieżący kontakt z seniorem. Dzwoni do niego lub go odwiedza nawet codziennie, lecz do tragedii dochodzi w międzyczasie.

Czarna seria zgonów w domach

W Grudziądzu służby podejmowały w listopadzie dwie takie interwencje, dzień po dniu. W Świeciu, w trzech różnych mieszkaniach, trzy osoby zmarły za zamkniętymi drzwiami.

Niektórzy reagują w porę. W listopadowy poniedziałek do dyżurnego policji w Rypinie zadzwonił mieszkaniec miasta. Martwił się o sąsiadkę. Kobieta choruje na cukrzycę. Zgłaszający przypuszczał, że ona jest w mieszkaniu, ale nie miał z nią kontaktu.

- Na miejsce natychmiast udali się policjanci i rypińscy strażacy. Otworzyli drzwi do mieszkania. Zastali nieprzytomną kobietę - informuje asp. sztab. Dorota Rupińska, oficer prasowy policji w Rypinie. - Policjanci zmierzyli kobiecie poziom cukru glukometrem. Zbyt niski poziom wskazał na stan zagrażający życiu. Jedyne, co można było zrobić, to podać tlen, którym dysponowali strażacy.

Mundurowi wezwali pomoc medyczną, ale pojawił się problem. Nie było wolnej karetki. Jeden patrol udał się do szpitala po wsparcie. Na miejscu był ratownik medyczny.

- Policjanci zabrali go do radiowozu i przewieźli do potrzebującej kobiety - kontynuuje Rupińska. - Po podaniu odpowiedniego leku pani odzyskała przytomność. Dopiero wtedy została przekazana załodze pogotowia.

Podczas tego rodzaju interwencji często niezbędna jest pomoc strażaków. - Możemy na prośbę policji, przykładowo, pomóc jej wyważyć drzwi do mieszkania, używając do tego specjalistycznego sprzętu, lub możemy wejść do mieszkania po drabinie - tłumaczy mł. bryg. Arkadiusz Piętak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu.

Pracownik socjalny jak monitoring

Pracownicy ośrodków pomocy społecznej w regionie mają pod opieką osoby, które nie mogą liczyć na wsparcie swoich rodzin, znajomych czy sąsiadów.

- Utrzymujemy kontakt z naszymi podopiecznymi - zapewnia Marta Frankowska, pełniąca obowiązki rzecznika Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bydgoszczy. - Zwłaszcza osoby starsze i samotne monitorujemy. W czasie koronawirusa jesteśmy na takie sytuacje wyjątkowo wyczuleni. Jeżeli np. miały stawić się w ośrodku lub skontaktować przez telefon, ale tego nie zrobiły, nie odbierają od nas telefonów i nikt z ich najbliższego otoczenia nie wie nic o ich losie, udajemy się na miejsce.

Nie zawsze da się wychwycić nadchodzące zagrożenie. Służby apelują o czujność. - Jeżeli widzimy osobę chorą, samotną lub bezdomną, potrzebującą pomocy, nie wahajmy się zadzwonić pod bezpłatny numer 112 - dodają policjanci. - Jeden telefon może uratować czyjeś życie. Na pewno nie pozostawimy nikogo bez pomocy. W razie potrzeby funkcjonariusze zabiorą potrzebującego do schroniska lub wezwą pomoc medyczną.

Ma 86 lat, a nie ma maila

Gdy senior lub schorowany, samotny człowiek źle się poczuje, czasem najpierw próbuje dzwonić do swojej przychodni. Albo prosi kogoś o tę przysługę. Bydgoszczanka opowiada:- Sąsiadka nie mogła dodzwonić się do ośrodka zdrowia, więc mnie poprosiła. Próbowałam 17 razy i zrezygnowałam. Napisałam maila do przychodni. Potem pani z rejestracji dziwiła się, dlaczego piszę w imieniu chorej. Ano dlatego, że sąsiadka ma 86 lat, ale internetu nie ma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Mężczyzna z Grudziądza nie doczekał pomocy w swoim domu. Zmarł w samotności w czterech ścianach - Gazeta Pomorska