<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/kaczor_katarzyna.jpg" >Kto żartuje z kobiet uprawiających prostytucję? Najczęściej mężczyźni.
Ostatnio widziałam dowcip rysunkowy, taki na czasie. Prostytutka stoi pod latarnią. Klient z widoczną na facjacie pretensją beszta ją: - A gdzie kasa fiskalna?
- W dupie! - odpowiada mu kobieta.
Śmieszne, co?
Przy okazji Euro 2012 zrobiło się głośno o tym, że „te” kobiety przybędą na miejsce piłkarskich igrzysk i, o zgrozo, będą demoralizować, a co najgorsze zarażać! Portal „Pudelek” doniósł w sensacyjnym tonie, że grecki rząd opublikował zdjęcia prostytutek zarażonych wirusem HIV. Uczyniono to rzekomo w trosce o klientów, a ci od razu tłumnie uderzyli na szpitale i zaczęli robić testy...
Załamałam się patrząc na te fotografie. Kobiety wychudzone, byle jak ubrane, niedomyte, przedramiona ze śladami po wkłuciach igieł. I te ziejące pustką i smutkiem oczy. Przedmiot pożądania...
<!** reklama>Za każdym razem czuję się też nieswojo, gdy widzę drogę obstawioną kobietami. Grube, chude, bardzo młode, już wiekowe. Poniżane przez klientów i przez społeczeństwo. Czy feministki zaangażowane w walkę o żłobki, o wyrzucenie Kościoła z łóżek, o dostęp do aborcji zejdą na niziny społeczne i zajmą się osobami uwikłanymi w chorobę zwaną prostytucją?
Nie wiem, czy do tych kobiet ktokolwiek wyciągnął pomocną dłoń. W Warszawie, we Wrocławiu są podobno organizacje, które rozmawiają, karmią, pomagają.
W pozostałej części kraju są dowcipy, wyzwiska albo dyplomatyczne obchodzenie tematu określeniami: najstarszy zawód świata, córy Koryntu, panie lekkich obyczajów czy nawet damy do towarzystwa.
Chyba mylą się nam pojęcia, przestajemy też rozumieć znaczenie pewnych pojęć, a te najostrzejsze słowa są zawsze na końcu języka. Męskiego.