Masz bunkier na własnych włościach? Trzeba zacząć płacić albo... burzyć

[break]
- Gmina Sicienko życzy sobie uiszczenia opłat od właścicieli posesji, na terenie których znajdują się bunkry. Swego czasu nawet rektor UKW wraz ze studentami oczyszczali te bunkry i przyległy teren - zaalarmował nas Czytelnik „Expressu”, mieszkaniec gminy. - Wspaniała rada urzędników wymyśliła, że jeśli nie chcą płacić za budynek znajdujący się na ich posesji (choć bunkier to, bądź co bądź, kawałek historii), mają go rozebrać.

Czy to możliwe, by za historyczne obiekty trzeba było płacić podatek od nieruchomości, a gdy ktoś tego nie zaakceptuje, po prostu wyburzyć schron stojący na jego ziemi? Sprawa początkowo wzbudziła zdumienie u wójta Sicienka, Jana Wacha, który obiecał się jej przyjrzeć, szybko okazało się jednak, że co do istoty problemu Czytelnik miał rację.

Piwniczka w bunkrze

- Zdecydowana większość umocnień znajduje się na terenie Lasów Państwowych i nie ma z nimi problemów - zaznacza Jan Wach. - Jednak w miejscowości Zielonczyn jeden schron znajduje się w obrębie gospodarstwa rolnego. Starsza pani, jego właścicielka, wykorzystuje obiekt jako piwniczkę do przechowywania różnych rzeczy. Dotychczas płaciła za ten teren podatek rolny. Jednak mniej więcej półtora roku temu starostwo w Bydgoszczy zleciło przygotowanie nowej ewidencji budynków i gruntów. Firma, która sporządzała dokumentację, zatrudniała chyba niedoświadczonych geodetów, którzy trochę namieszali...

Okazało się bowiem, że zakwalifikowali grunt pod schronem i budynkami gospodarczymi do kategorii „B” - jako grunt zabudowany. A na tego typu obiekty nakładana jest inna opłata - już nie dość niski w swoim wymiarze podatek rolny, ale j znacznie wyższy podatek - od nieruchomości.

- Niestety okazało się że metrów tych wyszło ponad 400, a stawka w naszej gminie wynosi 27 groszy za metr w wymiarze rocznym - przyznaje wójt Wach.

Starsza pani więc dość dotkliwie odczuła zmiany w rejestrach, których raczej się nie spodziewała. Wójt jednak deklaruje, że pomoże rozwiązać tę kuriozalną sytuację.

- Są dwie drogi wyjścia z kłopotu. Pierwsza i najlepsza to zwrócenie się do starostwa (Wydział Geodezji na ul. Zygmunta Augusta) , by jeszcze raz przeanalizowano sprawę. Jeśli to się nie uda, pozostaje wniosek do naszej gminy o umorzenie opłat. Zapewniam, że będę takiemu wnioskowi przychylny - deklaruje wójt.- Nie wyobrażam też sobie, by ktoś miał wyburzać te „nierentowne” schrony, to jakieś nieporozumienie. Są kawałkiem naszej historii i jednym z elementów wyróżniających naszą gminę. Przecież między innymi dzieciaki z naszych szkól pomagały uprzątnąć teren schronów -mówi wójt Wach.

Garaże zamiast schronów

W Bydgoszczy problemu schronów na gruntach prywatnych nie ma, są za to... garaże.

- Według prawa budowlanego, budynkiem nazwać można obiekt, który jest trwale związany z gruntem, a także ma ściany i jest zadaszony. Jeśli obiekt jest budynkiem, można naliczać podatek od nieruchomości - tłumaczy Piotr Tomaszewski, skarbnik miasta Bydgoszczy.- Mieliśmy kiedyś spór interpretacyjny dotyczący garaży blaszanych i opłat wnoszonych za ich posiadanie. Te jednak, że względu na to, że nie są trwale związane z gruntem, formalnie budynkami nie są - podkreśla skarbnik. - Jednak w wielu przypadkach zmiana przeznaczenia gruntu może rodzić konsekwencje podatkowe i tak pewnie było w przypadku działki pod schronem w sąsiedniej gminie - przypuszcza skarbnik.