Masowy efekt wykopu

Ostatnie ataki na strony rządowe wywołały, oprócz entuzjazmu co bardziej anarchistycznie nastawionej części społeczeństwa, także zaniepokojenie, czy aby ogólne bezpieczeństwo w sieci nie jest zagrożone.

<!** reklama>

Odpowiadam krótko - nie jest. O ile oczywiście sami nieszczęściu nie pomożemy. Jak pisał (i udowadniał swoimi działaniami) Kevin Mitnick, jeden z najlepszych hakerów w historii, okrzyknięty pionierem walki z korporacjami, największą słabością komputerowych zabezpieczeń jest człowiek. Jeśli sami będziemy rozsądnie korzystać z sieci, nie będziemy instalować podejrzanych programów, korzystać z serwisów bankowych z bezpiecznych komputerów, naszym pieniądzom, danym, profilom internetowym i stronom www niewiele grozi. Co ciekawe, czasem nie trzeba paść wcale ofiarą ataku hakerów lub złośliwego oprogramowania. Czasem można stać się ofiarą własnego sukcesu. W Polsce znany jest termin „efekt Wykopu”. Wykop to jeden z popularnych serwisów, na którym internauci dzielą się ciekawymi zjawiskami w sieci. Znalezienie się na pierwszej stronie serwisu oznacza, poprzez aktywny link, setki wejść na własną stronę internetową. Jeśli dotychczas była ona raczej niszowa albo stoi na słabym serwerze, niemal na 100 procent pod naporem chętnych do jej zobaczenia internautów, zostanie zablokowana. Przynajmniej część ostatnich blokad stron rządowych była właśnie „efektem Wykopu”, internauci, chcąc sprawdzić, czy faktycznie strony rządu, prezydenta i innych instytucji nie działają, dodatkowo potęgowali ich problemy i przyczyniali się do ich blokowania