MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marzą się im mistrzostwa świata

Iwona Matusiak
W tym roku Stowarzyszenie Sfora Nakielska świętuje 10-lecie istnienia. O jego początkach i działalności na przestrzeni dekady opowiada prezes Jacek Nowak.

W tym roku Stowarzyszenie Sfora Nakielska świętuje 10-lecie istnienia. O jego początkach i działalności na przestrzeni dekady opowiada prezes Jacek Nowak.<!** Image 2 align=none alt="Image 224693" sub="Ostatnie zawody w Minikowie tradycyjnie cieszyły się zainteresowaniem publiczności / Fot.: Iwona Matusiak">

Jak powstała Sfora Nakielska?

Wszystko zaczęło się dokładnie 12 listopada 2003 roku z inicjatywy mojej i Andrzeja Andrzejewskiego, kiedy to zastanawialiśmy się czy nie zapisać się do klubu w Poznaniu. Ja miałem już wtedy jednak za sobą pierwsze kroki w organizacjach pozarządowych. Byłem po pierwszych szkoleniach i pojawił się pomysł, aby założyć własny klub (stowarzyszenie). I tak to się zaczęło, od dwóch psów: syberian husky i alaskan malamute i dwóch wózków. Na początku robiliśmy pokazy na Rynku w Nakle. Bardzo szybko znaleźli się nowi członkowie, a także nasz pierwszy sponsor Bank Spółdzielczy w Nakle, dzięki któremu zakupiliśmy stroje.

Wtedy też były pierwsze zawody.

W latach 2003-2004 pomagaliśmy oddziałowi w Bydgoszczy Sfory Wrocławskiej w organizacji zawodów w Myślęcinku. W 2005 roku zorganizowaliśmy pierwsze swoje zawody w Paterku, gdzie zjechało 60 załóg i wtedy ruszyła ta cała machina związana z zawodami. Trzy lata pod rząd organizowaliśmy turnieje w Paterku - jesienią, a wiosną w Dębogórze w gminie Kcynia. W latach 2006-2008 zawody odbywały się nawet trzy razy w roku, dwa razy w Dębogórze i raz w Paterku. W 2007 roku właśnie w Dębogórze odbyły się mistrzostwa Europy, w których udział wzięło 230 załóg z 14 krajów. Zorganizowany był przemarsz wszystkich ekip z flagami, jak na olimpiadzie, oraz pokaz sztucznych ogni. Zawody okazały się dla nas udane, bo zdobyliśmy tam bardzo wiele medali złotych, srebrnych i brązowych. Od 2009 roku organizujemy natomiast zawody w Minikowie, gdzie są duże tereny wystawiennicze z całą niezbędną infrastrukturą. Dużej pomocy udzielił nam wówczas Roman Sass, dyrektor Ośrodka Doradztwa Rolniczego, oraz Ryszard Kamiński. Tam zawody odbywają się do dzisiaj, ostatnio w miniony weekend rozegrano mistrzostwa Polski.

Skąd wzięło się u Pana zainteresowanie właśnie tą dyscypliną sportu?

Mieliśmy kiedyś z żoną owczarka niemieckiego, który pewnego dnia od nas odszedł, no i jak to jest w przypadku osób, które już raz miały psa, chcieliśmy mieć następnego i zastanawialiśmy się tylko jakiego. Wówczas w telewizji leciał taki serial o Doktor Queen i tam jeden z bohaterów miał takiego pięknego psa, był to alaskan malamut, srebrny, duży pies. Była to już era Internetu, więc zaczęliśmy szukać takich psów i kupiliśmy w kraju, razem z papierami. Wtedy spotkałem Andrzeja Andrzejewskiego, który miał wówczas syberiana huskiego.

Czyli w odpowiednim momencie spotkały się dwie osoby z podobnymi zainteresowaniami.

Dokładnie. Tak chyba musiało być. W szczytowym punkcie działalności stowarzyszenia mieliśmy aż 60 członków i swój oddział w Szczecinie, który usamodzielnił się. Teraz mamy 35 członków, jak nie ma akurat sezonu zawodniczego, to robimy pokazy czy prezentacje na terenie gmin naszego powiatu. Jako klub mamy bardzo dobre wyposażenie, wszyscy mają jednakowe stroje, swoje wózki, nawet przyczepkę do przewożenia psów, żaden klub w kraju nie jest tak dobrze wyposażony, jak my. W tym momencie chciałbym też podziękować wszystkich partnerom, sponsorom, współpracownikom oraz wszystkim gminom w powiecie, jak i samemu powiatowi za wsparcie, którego nigdy dla nas nie żałowali.

Jakie macie więc marzenia?

Chcielibyśmy zorganizować mistrzostwa świata. Jest to możliwe do zrealizowania, ale brakuje nam partnera, który wsparłby nas finansowo, aby zrobić wszystko tak, jak należy. Mamy wiele sukcesów na naszych kontach, po wysokie laury sięgali: Mirosław Łukaszewski, Andrzej Andrzejewski, Tomasz Dobrowolski, Adrian Domański, Karina Borkowska czy Robert Kalaciński.

Sfora Nakielska to jednak nie tylko zawody.

Prowadzimy też szeroką działalność kynologiczną, są osoby które mają swoje hodowle, między innymi również moja żona. Harmonogram naszego dnia podporządkowany jest, oczywiście, zwierzętom. Rano szybka kawa, później trzeba nakarmić psy, następnie wybiegać je i znowu nakarmić. Mamy też weteranów, czworonogi, które zaczynały u nas w 2003 roku. Są u nas cały czas i opiekujemy się nimi. Ja akurat byłem pilotem wojskowym, miałem szansę wcześniej przejść na emeryturę i mogłem poświęcić zwierzętom cały swój wolny czas. Hoduję też bażanty i pawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!