Ponad 1,6 tys. osób ukarano mandatem za niestosowanie się do obowiązku zasłaniania twarzy, a do sądu skierowano ponad pół tysiąca wniosków o ukaranie wobec osób, które mandatów przyjąć nie chciały – informuje Onet.
„Zero tolerancji” dla osób, które nie noszą maseczki – to już w ubiegłym tygodniu zapowiedział komendant główny policji gen. Jarosław Szymczyk. Od soboty jest obowiązek noszenia maseczek, a funkcjonariusze patrolujący ulice zwracają uwagę na przestrzeganie obostrzeń.
To nie jest do końca tak, że do każdego, kto nie ma maseczki podchodzi policjant i wypisuje mandat. W wielu przypadkach, gdy na przykład ktoś wysiądzie z samochodu i zapomni zakryć usta i nos, a ma maseczkę przy sobie, jest upominany – tłumaczy Onetowi nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Rzecznik KSP zwraca uwagę, że w ok. 20 proc. interwencji osoba upomniana zakłada maseczkę i sprawa kończy się na pouczeniu. Mandaty są wystawiane, jeśli pomimo pouczenia, ktoś nie zamierza respektować przepisów.
Ile wynosi mandat za brak maseczki? Od 20 do 500 zł kary to spory rozstrzał, ale jak wskazuje w rozmowie z Onetem Sylwester Marczak, najwyższymi kwotami są obciążani tylko nieliczni: „osoby świadomie niestosujące się do przepisów związanych z epidemią koronawirusa, niejednokrotnie zachowujące się agresywnie lub wulgarnie w stosunku do działających zgodnie z prawem funkcjonariuszy”.
Onet informuje, że z ponad dwóch tys. osób, które dostały mandat lub wniosek do sądu za brak maseczki, ponad 200 to uczestnicy tzw. antycovidowych protestów, które w weekend odbywały się w Warszawie i w innych polskich miastach.
Źródło: Onet
