MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mamo, zabiliśmy ciotkę Elę...

Piotr Schutta
Wstrząsające nie było to, że zabili nieletni. Nawet nie to, że planowali morderstwo. Makabrycznie zrobiło się dopiero po zabójstwie, gdy okazało się, że w mieszkaniu od dziewięciu dni trwa impreza ze zwłokami „ciotki”.

Wstrząsające nie było to, że zabili nieletni. Nawet nie to, że planowali morderstwo. Makabrycznie zrobiło się dopiero po zabójstwie, gdy okazało się, że w mieszkaniu od dziewięciu dni trwa impreza ze zwłokami „ciotki”.

<!** Image 2 align=right alt="Image 106677" sub="Christian K., 170 cm wzrostu, 40 kilogramów wagi, oczy piwne. Drobnej budowy, niepozorny, miła twarz. Wcześniej dwukrotnie karany. Jeden z policjantów, którzy go zatrzymali: - To nie jest zły chłopak. / Fot. Radosław Sałaciński">Jest poniedziałek, 22 stycznia 2007 roku. Trwają zimowe ferie. Dla „ziomków” to bez znaczenia, bo i tak od dawna „olewają” szkołę. Marcin S. 14 lat, o dwa lata starszy Remigiusz D. i 17-letni Christian K. Ziomki z osiedla Błonie. Nie chce im się uczyć. Razem piją browary, kradną w sklepach, włóczą się, ćpają, wdają się w bójki. Ich

dzieciństwo to katastrofa.

Christianem zajmuje się nieudolnie Elżbieta S., matka zastępcza (mówi na nią „ciotka”), konkubina ojca. Ma problemy z alkoholem. Chłopiec został porzucony przez matkę biologiczną, gdy miał 2 latka. Violetta B., matka Marcina, dawno temu przyznała się do porażki (syn był leczony psychiatrycznie, spędził kilka miesięcy w Pogotowiu Opiekuńczym, gonił ją z siekierą w dłoni). Remigiusz to podobna historia. Matka co prawda po 2 fakultetach, ale bez wpływu na dziecko, w trakcie rozwodu, dzieckiem ma się zająć kurator sądowy.

<!** reklama>Christian wstaje około 10.00, myje się, je śniadanie i przypina sobie do łydki pochewkę

z nożem myśliwskim

pożyczonym od kolegi; wziął go rzekomo „do naostrzenia” (nigdy go nie naostrzy, zmyje tylko krew). Długość ostrza 13 centymetrów, szerokość 2, na końcu szpikulec.

Christian K. o Elżbiecie S.: „Nie lubiłem jej nigdy. Zawsze miała o coś do mnie pretensje, zabraniała mi zapraszać do mieszkania kolegów. Z czasem zacząłem się buntować i gdy miałem 16 lat, przestałem jej słuchać i robiłem, co chciałem”.

Ciocia wychodzi w południe (dorabia jako opiekunka do dzieci), wraca wieczorem. Jest pijana (pośmiertna analiza wykazała w jej organizmie 4,8 promila alkoholu). Chłopcy też są po sporej dawce alkoholu. W piwnicy wypili

po kilka piw na głowę.

Remigiusz przywiózł 24 puszki najtańszego piwa z hipermarketu. Christian zaprasza kolegów na górę. Idąc do jego pokoju, muszą przejść przez pokój ciotki. Kobieta leży na kanapie, ale nie śpi. Po chwili w majtkach i koszulce staje w drzwiach pokoju chłopców i krzyczy: - Niech te gnoje wypierdalają.

Christian wypycha ją z pomieszczenia, ale kobieta wraca. Zaczynają się szarpać w przedpokoju.

<!** Image 3 align=left alt="Image 106677" sub="Ściana w jednym z wieżowców na bydgoskim Błoniu. Sprawcy zabójstwa nie narzekali na brak zainteresowania i sympatii. / Fot. Piotr Schutta">Marcin (w trakcie zabójstwa ma na dłoniach czarne, skórzane rękawiczki): „Ja myślałem, że on tak na żarty. Siedział na niej i dusił za szyję. Nie broniła się. Leżała spokojnie. Trochę wierciła rękoma. Nie krzyczała”.

Po kilku minutach Christian zaczyna się niecierpliwić. Próbuje kobiecie skręcić kark jak w filmach łubu-du. Mówi: - Co ty jesteś jakiś szatan, że nie chcesz ginąć? Gdy sięga do prawej łydki po nóż, Marcin trzyma już „ciocię” za rękę, Remigiusz przytrzymuje jej nogi. Potem nóż przechodzi z rąk do rąk. Każdy musi uderzyć. Najmłodszy celuje w głowę, Remik wbija ostrze między żebra. Christian w szyję.

Z protokołu oględzin zwłok Elżbiety S.: „15 ran ciętych i kłutych, uszkodzenia drugiego kręgu szyjnego, złamana kość gnykowa i wyrostek chrząstki tarczowej krtani, uszkodzenia przepony, ostre rozdęcie płuc”. Biegły dodaje, że ciosy nożem zadawano z dużą siłą.

Christian przynosi z łazienki i kuchni szmaty i sam zmywa krew z podłogi. Remigiusz D. nie chce pomagać w sprzątaniu. Mówi, że „brzydzi się krwi”. Zezna w śledztwie: „Do ósmej rano oglądaliśmy telewizję w dużym pokoju. Na TVN leciały jakieś powtórki. Żaden z nas nie płakał. Byliśmy

trochę zszokowani

tym, co się stało. Nie rozmawialiśmy o tym”.

Rano rozchodzą się do domów i idą spać. Ciało „cioci”, zawinięte w koc, kołdrę i dywan leży na podłodze w pokoju Christiana. Po trzech dniach postawią je w kącie głową w dół. Okno będzie otwarte, kaloryfer - wyłączony. Chcieli później wywieźć zwłoki i gdzieś porzucić, ale nie mieli samochodu. Jeden z nich przyzna, że pierwszego dnia „trochę śmierdziało, ale później przestało”.

Remigiusz: „Wiedzieliśmy, że to się wyda. Bo przecież z dywanem zawiniętym nie przeszlibyśmy przez miasto”.

Marcin budzi się około trzynastej i wyznaje swojej matce: - Zabiliśmy ciotkę Elę.Violetta B. nie wierzy synowi, mimo że chłopak pokazuje jej krew na spodniach: - Nie uwierzyłam mu, bo wcześniej tyle razy fantazjował i kłamał.

Na policji kobieta mówi, że w nocy przed ujawnieniem zwłok śniła jej się Elżbieta.

Impreza w mieszkaniu ze zwłokami 59-letniej Elżbiety S. trwa 9 dni. Zjeżdżają się „ziomki” z miasta. Trzy dni po zabójstwie niejaki Piotr K. obchodzi tu swoje 18. urodziny. Leje się piwo, wpadają dziewczyny. Gra muza. Na ławie leży nóż myśliwski (już umyty). Każdy może się nim pobawić. Balanga trwa w dużym pokoju, do małego zaglądać nie wolno. Na zdjęciach operacyjnych będzie później widać, że z dywanu (mimo że chłopcy okleili go taśmą) wystaje stopa „cioci”. Wersja oficjalna: „ciotka wyjechała do Warszawy do syna”.

Piotr S., właściciel noża, uczestnik imprez, twierdzi, że o zabójstwie nic nie wiedział. Przyznaje, że Christian zapytał go pewnego dnia: „Chcesz zabić moją ciotkę?”, ale nie wziął tego na poważnie. W śledztwie wyznał: „Jak wstałem rano, to poczułem smród, jakby coś zdechło”.

Monika G., koleżanka z Błonia, odwiedzała miejsce zbrodni kilka razy: „Puszki walały się po całym mieszkaniu. Chłopcy pili cały czas. Zachowywali się zupełnie normalnie, żartowali, śmiali się, bawili”.

Dziewczyna była też świadkiem dziwnej rozmowy.

Remigiusz: - Wiesz co, żałuję poniedziałku. A ty?

Christian: - Ja też.

Przyznali się do winy na pierwszym przesłuchaniu i ze szczegółami opisali przebieg zdarzeń tragicznej nocy. Nie było ich trudno zatrzymać. Remigiusza, Christiana i Piotra S. patrol policji zgarnął w mieszkaniu „ciotki”. Policję zawiadomili sąsiedzi, zaniepokojeni nagłym zniknięciem Elżbiety S. i hałasami dochodzącymi od tygodnia z jej mieszkania. Gdy wieziono chłopców na komisariat, funkcjonariusze nie mieli jeszcze pojęcia, że w rogu małego pokoju znajdują się zwłoki kobiety.

Marcina zatrzymano w szpitalu. Dzień wcześniej został dotkliwie pobity przez wspólników zbrodni. Myśleli, że ich „sypnął”. Piotr S. też brał udział w pobiciu.

W trakcie procesu

przyjaźń między „ziomkami”

zaczęła się ulatniać. Remigiusz D. twierdził, że nic nie pamięta, bo ktoś mu tamtej nocy dosypał do piwa środki nasenne. W jego celi ujawniono niewysłany gryps do Christiana. To jego fragment: „W sądzie masz mówić tak: my jej nie dźgaliśmy nożem, tylko pomogliśmy zawinąć ją w dywan. Jak się spytają, kto dźgał, to marciniak (Marcin S. - red.). A jak się spyta ciebie, czemu na policji mówiłeś, że my też ją dźgaliśmy, to powiedz, że jak już ciocia umarła, to baliśmy się Marcina, bo dźgał ją z okrucieństwem i z taką złością, że baliśmy sie odmówić zawinąć ją w dywan. Dlatego pomagaliśmy zawinąć, bo się baliśmy”.

Na końcu jeszcze jedna instrukcja: „W sądzie okaż skruchę, płacz, żałuj. Pamiętaj ziomek, zgonić na frajera to nic złego, a zgonić na przyjaciela, to coś okropnego. Pamiętaj, żebyś pocisnął to po przeczytaniu, bo jak ktoś to zgarnie, to już lipa. Odpisz. Nara”.

Pod koniec procesu Christian próbował wybielić Remigiusza, ale sąd nie dał wiary tym wyjaśnieniom. Pierwszy z nich otrzymał wyrok 15 lat więzienia, drugi 12 lat, Marcin S. - zakład poprawczy (może w nim przebywać do 21. roku życia). Jako okoliczność łagodzącą wobec całej trójki sąd wziął pod uwagę „zaniedbania opiekuńczo-wychowawcze”.

Od 2 lat przebywają

pod kluczem,

każdy w innym miejscu. Remigiusz próbował popełnić samobójstwo jeszcze w trakcie procesu. Christian dokonał samookaleczenia (robił to już wcześniej). Z Marcinem były problemy w schronisku dla nieletnich: agresja, bójki.

Beata Muller (jej córka jest narzeczoną najstarszego ze sprawców) występowała w procesie jako świadek. Broni Christiana: - To dobry chłopak. Trzeba dać mu szansę. Jako dziecko nie miał w nikim oparcia. Elżbieta go biła. Trzymała go tylko dlatego, że dostawała zasiłek dla rodzin zastępczych. Wiele razy przed nią uciekał z domu. Czasem nocował u nas.

Kobieta nie wierzy w winę chłopaka i ma inną wersję wydarzeń.

- To nie Christian zabił. Tam był ktoś dorosły, kogo chłopak nie chce wydać. Próbowałam zainteresować tym prokuraturę, ale nie potraktowano mnie poważnie.

Christian śle z więzienia listy. Jego dziewczyna ma już gruby segregator. Chłopak pisze: „To, co zrobiłem, tak naprawdę przekreśliło moje życie już na zawsze”.

Zdaniem Ekspertów

Niedorozwój uczuć

Christiana, Remigiusza i Marcina badali w trakcie procesu psychologowie i psychiatrzy. Nie stwierdzono charakteropatii, upośledzenia umysłowego, choroby psychicznej. Zauważono niedorozwój uczuciowości wyższej, cechy osobowości dyssocjalnej, małą zdolność do empatii, niski wgląd we własne emocje. Część opinii (kuratorzy, pedagodzy szkolni, sąd rodzinny, opieka społeczna) dotyczy okresu sprzed zabójstwa. Wyziera z nich bezsilność dorosłych, brak pomysłów i działań. Są np. wnioski o umieszczenie chłopców w ośrodkach wychowawczych, ale sąd je odrzuca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!