Wychowanie potomka kosztuje tyle, ile samochód najwyższej klasy. A na taki młodych nie stać. Zanim dziecko skończy 20 lat, rodzice muszą wydać na nie 190 tysięcy złotych! O 30 tys. zł więcej niż 4 lata temu.
<!** Image 3 align=none alt="Image 200852" sub="Czworo dzieci w rodzinie, jak na zdjęciu, to rzadkość. W 2011 roku urodziło się 22 tysiące Polaków mniej niż przed rokiem. Efekt? Populacja się kurczy i starzeje, a gospodarka zwalnia. Kobiety są za to spełnione zawodowo i wykształcone. [Fot. Thinkstock]">W minionym tygodniu w Opolu zorganizowano konferencję na temat „Specjalnej strefy demograficznej” z udziałem Donalda Tuska. Wybór miejsca nie był przypadkowy, to właśnie województwo opolskie jest czarnym punktem na polskiej mapie urodzeń. W 2050 roku liczba jego mieszkańców spadnie o 14 proc. To tak, jakby zniknęło całe Opole.
<!** reklama>Niestety, poza radą „Bierzmy się do roboty” ze strony premiera nie padł żaden pomysł na poprawę sytuacji. Że młodych na dzieci nie stać, że o miejsce w żłobku trudno, a na wynajęcie niani pieniędzy brak, że miasta rzadko oferują zniżki dla rodzin, na przykład w komunikacji publicznej, a nawet, że kobiety mają problem z powrotem do pracy po urlopie macierzyńskim - premier zapewne słyszał, ale, jak powiedział, nie udowodniono, że każda złotówka wydana na rodzinę sprzyja dzietności.
Więcej: „Prawdopodobnie proces wzrostu dobrobytu w Polsce, który - jak sądzę - będziemy obserwowali do roku 2035 - sam z siebie nie doprowadzi do większej dzietności” - uznał Donald Tusk. Argument niby dobry, bo poparty przykładami państw zachodnich. Rzeczywiście, najniższy, bo ujemny, przyrost naturalny na świecie miały w 2011 roku rozwinięte gospodarczo Niemcy, wynosił - 1 (jak wyliczył Urząd Statystyczny w Wiesbaden). Ale do tych zachodnich krajów należą też Irlandia i Francja. Tam na jedną kobietę przypadło w ubiegłym roku kolejno 3 i 2 dzieci - podaje francuski ośrodek badawczy INSEE. Sensu w opinii premiera doszukują się niektóre mamy:
- Zastanawiam się, czy zniżki i ulgi dla rodziców poprawiłyby sytuację, bo czy zewnętrzne czynniki mogą kogokolwiek skłonić do chęci posiadania dziecka lub też od tego odwieść? - pyta Małgorzata Musiał, pedagożka z Centrum „Rodzina Inspiruje!” w Toruniu. - Pomoc, ale nie taka jak na przykład becikowe, lecz długofalowa, może tylko wesprzeć tych, którzy chcą być rodzicami. A to, czy spełniają się w tej roli, wynika z ich przekonań. Takiej pomocy potrzebują matki, które chciałyby zostać dłużej z dzieckiem lub całkowicie zamienić życie zawodowe na rodzinne. Tak jak ja: mam trójkę dzieci i planuję następne, poświęcam im cały swój czas i jestem spełniona. Wiele matek czeka, aż państwo zaproponuje opłacanie składek do ZUS-u za kobiety, które zostały z dziećmi w domach.
Choć Polska wciąż odnotowuje dodatni przyrost naturalny, jesteśmy na 208. miejscu na świecie (spośród 228 krajów) w zestawieniu dzietności kobiet (liczba noworodków przypadająca na kobietę w wieku - 15-49 lat). - Mamy jeden z niższych w Europie stopień dzietności, wynosił w 2011 roku 1,4, podczas gdy średnia europejska to 1,6-1,7, skala zastępowalności pokoleń też budzi niepokój - wynosi u nas 2,1 - mówi doktor Michał Cichoracki, socjolog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego i Wyższej Szkoły Gospodarki w Bydgoszczy. - To znaczy, że za jakiś czas (jeśli ta tendencja się utrzyma) przy wydłużaniu życia społeczeństwo będzie się kurczyć i składać w dużej mierze z emerytów. Ci będą przecież musieli z czegoś żyć, dlatego rząd powinien wymyślić rozwiązanie. W 2050 roku liczba naszej populacji spadnie z obecnych 38 do 33 milionów .
Polki nie tylko rzadziej, ale i coraz później decydują się na dziecko. Czas przed jego urodzeniem wykorzystują na budowanie pozycji zawodowej.
W 14 krajach Unii Europejskiej, czyli w ponad połowie, średni wiek rodzących kobiet przekroczył już granicę 30 lat, my zbliżamy się do niej, brakuje nam około 2 lat. Warto zwrócić uwagę, że poziom medycyny rośnie, późne porody nie są już takim zagrożeniem, więc trend może się utrzymać. Dla gospodarki to może być jakaś korzyść, bo kobiety, odwlekając w czasie czy całkowicie rezygnując z macierzyństwa, realizują swoje ambicje zawodowe, są więc aktywne na rynku pracy, choć starzejące się społeczeństwo to z kolei duże zagrożenie.
Młodych od rodzicielstwa odstrasza odpowiedzialność, jaką biorą na siebie rodzice. - Kiedy powszechne były rodziny wielopokoleniowe, dla dziewczynek opieka nad młodszym rodzeństwem czy kuzynostwem była czymś naturalnym i to od dzieciństwa - mówi Małgorzata Musiał. - Dziś wiele kobiet przeraża wizja ubierania, karmienia i przewijania noworodka, bo nie robiły tego nigdy wcześniej, myślą: „Nie poradzę sobie”, co przecież nie mobilizuje.