Wszystko wskazuje na to, że za kilka lat nie będzie miał kto upiec nam bułek, ostrzyc czy uszyć ubrania. Zainteresowanie kształceniem zawodowym jest znikome.
<!** Image 2 align=right alt="Image 123367" sub="Z naborem żadnych problemów nie ma gastronomik, w którym w zeszłym tygodniu otwarto nową pracownię Fot. Tadeusz Pawłowski">To na razie wstępne dane oszacowane na podstawie pierwszego wyboru kandydatów do szkół ponadgimnazjalnych. Ich ostateczne decyzje poznamy w połowie lipca. Ale już można wskazać placówki, w których mimo usilnych starań z trudem tworzą się oddziały.
- Mamy jeszcze sporo wolnych miejsc, na przykład, na kierunku technik technologii drzewnej, stolarz, dziewięć miejsc czeka na chętnych na kierunku kucharz małej gastronomii, możemy wykształcić również fotografów. Po raz pierwszy uruchomiliśmy klasę kształcącą w zawodzie cieśli, których na naszym rynku pracy brakuje. Chętnych, niestety, jest bardzo mało - mówi Lidia Zajączkowska, dyrektorka Zespołu Szkół Drzewnych. - Nadal nie widać u nas zainteresowania kształceniem zawodowym, rodzice wciąż żyją w przekonaniu, że najlepiej wysłać dziecko do liceum ogólnokształcącego - komentuje.
<!** reklama>Uczniowie wybierają też technika, o czym świadczy zainteresowanie ofertą Technikum Spożywczego, wchodzącego w skład Zespołu Szkół Spożywczych. - Mamy tylu chętnych, że utworzymy planowaną liczbę oddziałów. Przykładowo, w ubiegłym roku po raz pierwszy uruchomiliśmy klasę na kierunku technik logistyk. W tym roku planujemy dwa takie oddziały i prawdopodobnie uda nam się to zrealizować - mówi dyrektorka Zespołu Szkół Spożywczych, Wiesława Dereżyńska. Przyznaje, że w porównaniu z technikum zawodówka wypada bardzo blado. - Myślę że uda nam się zebrać klasę cukierników, ta branża ma dobrą pozycję w Bydgoszczy. Znikome zainteresowanie jest natomiast klasą piekarską, mimo że wciąż otrzymujemy oferty od współpracujących z nami firm - mówi.
- Są szkoły, w których planowane było otwarcie na przykład czterech oddziałów, tymczasem nie ma chętnych nawet na jedną klasę. W najgorszej sytuacji są właśnie szkoły zawodowe. To zawsze budzi obawy nauczycieli, co do ich przyszłości. Nabór jednak wciąż trwa, teraz możemy mówić wstępnie o szkołach pierwszego wyboru. - Po zakończonej rekrutacji, gdy młodzież zdecyduje się na placówki drugiego i trzeciego wyboru, można będzie mówić o konkretach - komentuje Maria Naparty, przewodnicząca bydgoskiej sekcji oświaty NSZZ „Solidarność”.