Wiem, że chętnie angażuje się Pani w promocję zdrowego stylu życia wśród seniorów. Dlaczego, Pani zdaniem, warto być aktywnym?
Kiedy spotykam się z ludźmi, rzeczywiście zachęcam ich do zdrowego trybu życia, bo uważam, że my, starzy, nie mamy co liczyć na pomoc innych ludzi, dlatego musimy sobie pomagać sami. Namawiam seniorów, by byli aktywni, ponieważ sama bardzo lubię ruch. Chętnie jeżdżę na rowerze, a gdy mam możliwość - na przykład na wakacjach - sporo pływam. Staram się spędzać jak najwięcej czasu na powietrzu i jak najwięcej się ruszać. Prowadzę bardzo aktywne życie zawodowe: mam wiele spotkań, bywam w różnych miejscach, mam dni zdjęciowe. Z pewnością nie siedzę w fotelu, ale nie zawsze mam ochotę na tę aktywność. Zdarza się, że nie wyskakuję z łóżka pełna energii, jednak jest to przemyślana sprawa - wiem, że muszę się jak najwięcej ruszać, a gdy już wyjdę - nabieram sił. Najtrudniej jest się zmobilizować i do tego właśnie namawiam innych.
Skąd czerpie Pani energię do działania?
Z mojego „aktywnego ja”! (śmiech) Taka już jestem, całe życie byłam szalenie energiczna, prędka. Wszystko zawsze robiłam „za pięć”, a nie „pięć po” - to kwestia charakteru. Uważam, że jeżeli usiądę w fotelu, to bardzo szybko się zestarzeję, zatem ta energia bierze się w dużej mierze z rozsądku. Dwa razy w roku wyjeżdżam do sanatorium, gdzie biorę kąpiele siarkowe, co pomaga na kości. A w Augustowie poddaję się różnym zabiegom, na przykład z borowiną. Wtedy mam też więcej czasu na rower, po południu często jeżdżę na nim dookoła jezior, co bardzo mi odpowiada, a gdy jest ciepło, pływam. Sądzę, że każdy powinien zacząć dbać o siebie nieco wcześniej, by na starość odcinać kupony. Gdy wszystko nas boli, jest już za późno, dlatego każdego zachęcam, by zmobilizował się już wtedy, gdy wydaje mu się, że może zacząć boleć.
Podobno w ramach regeneracji odwiedza Pani Busko-Zdrój w Świętokrzyskiem. Co Panią zachęca do odwiedzania tej miejscowości?
W Busku jest prawdziwa siarka, która płynie z ziemi, a nie przyjeżdża przetworzona i zapakowana w paczuszki. Kąpiele w tamtejszej wodzie siarkowej bardzo mi odpowiadają, zdecydowanie są najlepsze. Znam jeszcze kilka innych miejsc, gdzie są one dostępne, ale to sanatorium postrzegam już jako zaprzyjaźnione. Przynajmniej raz w roku udaje mi się je odwiedzić i wziąć chociaż dziesięć zabiegów. Kąpiele dają mi pewną gwarancję, że kości dłużej będą lepiej pracowały. Zawsze jednak podkreślam, że w moim wieku każdy przeżyty dzień, szczególnie, gdy nic nie boli, jest dobry.
Jest Pani pozytywną osobą?
Trudno powiedzieć, jak odbierają mnie ludzie. Jestem optymistką, a ludzie raczej wolą optymistów niż pesymistów. Jeśli mówimy tylko o tym, co nas boli, o tym, że lekarz nas nie przyjął czy musieliśmy za długo czekać, to wszystkich do siebie zniechęcimy. Natomiast jeśli mówimy o tym, co udało nam się zrobić, osiągnąć, kogo spotkaliśmy lub w jakim sanatorium byliśmy i co poprawiło nam zdrowie, to to właśnie jest optymizm. Każdy następny dzień chciałabym przeżyć szczęśliwiej, lepiej. Takim jestem człowiekiem. Jednak zawsze zachęcam do działania innych, ponieważ jeśli spróbują czegoś nowego za moją namową, to również bardzo mnie to cieszy.
Ponoć człowiek zdrowy to człowiek szczęśliwy, ale co, oprócz zdrowia, daje Pani szczęście?
To, że kocham świat, ludzi, przyrodę, ale i to, że jestem otwarta. Nie jestem osobą zakłamaną i mam pozytywny stosunek do świata. Kocham też moją rodzinę, która również jest dla mnie źródłem radości. Czuję się szczęśliwa. W zeszłym roku obchodziłam 60-lecie pracy zawodowej i w dalszym ciągu pracuję, choć z niektórych propozycji rezygnuję, bo mam pełne ręce roboty. Jeśli po tylu latach człowiek jest uznawany i zapraszany, to również daje to szczęście. Oznacza to, że dobrze wybrałam zawód i dobrze przeżyłam życie.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Poznaj i zastosuj w swojej diecie 25 zasad zdrowego żywienia
