Mieszkańcy alei Kopernika w Inowrocławiu, którzy domagają się zamknięcia „Hadesu”, twierdzą, że zostali oszukani. - Klub miał przestać istnieć, a okazuje się, że ma zostać - mówią.
<!** Image 2 align=right alt="Image 43478" sub="„Hades” cieszy się ogromną popularnością wśród młodzieży. Na organizowane tam weekendowe koncerty przychodzi po kilkaset osób. Na jego działalność nie zgadzają się jednak mieszkańcy sąsiadujących z klubem bloków">Wczoraj do redakcji „Expressu” przyszła reprezentacja lokatorów mieszkających w wieżowcach sąsiadujących z klubem muzycznym „Hades”. Nie ukrywali rozgoryczenia.
Kolejny okres próby
- Mieszkańcy zostali oszukani. Na początku grudnia ubiegłego roku Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej informowało, że na pewno żadnego klubu przy alei Kopernika już nie będzie. Potem okazało się, że „Hades” zostanie, ale najwyżej na pół roku, aby właściciel mógł znaleźć nowy lokal. Teraz wiadomo już, że będzie to kolejny okres próby. Tak samo topniały „twarde” warunki, których przestrzegać miał właściciel - przekonują inowrocławianie, którzy już od wielu miesięcy domagają się definitywnego zamknięcia klubu.
Wcześniej doprowadzili już do likwidacji innego, leżącego w sąsiedztwie klubu muzycznego „Harlem”. W obydwu przypadkach zarzuty były te same: zbyt głośna muzyka, nieodpowiednie zachowanie młodzieży, która nocami opuszczając lokale zakłócała ciszę, spożywanie alkoholu i handel narkotykami.
<!** reklama left>- Mieliśmy zgodzić się na przedłużenie działalności klubu do godziny 24 w dni przedświąteczne. Ostatecznie okazało się, że klub będzie mógł działać do północy dwa razy w tygodniu i sprzedawać alkohol, czyli tak jak działał. Nie ma więc szansy na poprawę sytuacji, bo przecież nic się nie zmienia - wyjaśniają mieszkańcy.
Przekonują też, że postanowiono zagrać na czas, aż znudzą im się protesty, bo jak podkreślają, już nieraz byli w sprawie „Hadesu” zwodzeni.
Aż znudzą się protesty
- Po złożeniu ostatniej skargi ogłoszono, że mieszkańcy pewnie nie wiedzieli, co podpisywali. Ciągle zrzucano sprawę na policję, która w zeszłym roku wystawiła w okolicy klubu mnóstwo mandatów i upomnień, ale nie poprawiła sytuacji. Trzeba bowiem zlikwidować przyczynę, jak sam stwierdził komendant - mówią inowrocławianie.
Nadal domagają zamknięcia klubu i zapowiadają, że nie zostawią tej sprawy samej sobie. Nie zgadzają się na działalność lokalu w sąsiedztwie swoich domów i głośno zastanawiają się, dlaczego klub ma tak duże przywileje.
- Kto za tym stoi? Może ktoś z Czytelników wie? - pytają.