https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zakątek psich smutków

Jarosław Hejenkowski
W inowrocławskim schronisku jest ćwierć tysiąca psów. Gnieżdżą się w klatkach, choć każdy z nich jest przyjazny i szuka dobrego pana.

W inowrocławskim schronisku jest ćwierć tysiąca psów. Gnieżdżą się w klatkach, choć każdy
z nich jest przyjazny i szuka dobrego pana.

<!** Image 2 align=right alt="Image 150303" sub="Podczas sobotniego festynu w Solankach dzieci najbardziej przyciągał widok szczeniaków, które delikatnie łapały ząbkami paluszki wkładane do klatki / Fot. Jarosław Hejenkowski">- Jaki śliczny! Mamusiu, kup mi takiego - domagała się czteroletnia Natalka, gdy zobaczyła szczeniaka w klatce.

To właśnie takie chwilowe emocje sprawiają, że psy w schronisku są coraz smutniejsze. Bo po kilku dniach okazuje się, że dziecku piesek już się znudził, a rodzice go nie chcą. Więc wraca do miejsca, z którego przyjechał.

W inowrocławskim zakątku psich smutków są czworonogi, które przeżyły takie rozczarowania.

- Jedna suczka, która jest u nas od trzech lat, już dwa razy miała krótkie chwile szczęścia, ale później do nas wracała - przyznaje Wiesław Borkowski, weterynarz z placówki na skraju miasta.<!** reklama>

Przed takimi emocjami chronił regulamin sobotniego festynu w Solankach. Czworonogi ze schroniska można było oglądać lub pogłaskać. Ale na ich zabranie do domu można było zdecydować się dopiero następnego dnia, po „przespaniu” się
z tym pomysłem.

- Zwierzę w domu odwzajemnia nasze uczucia bezinteresowną miłością. Jest to miłość na długie lata, trudne miesiące i smutne dni. Musimy więc pamiętać, że zwierzę
w domu to nie zabawka, ani maskotka dla dzieci. To nie tylko przyjemność, ale także obowiązek i odpowiedzialność - podkreślają opiekunowie schroniska.

Na festynie pojawiły się setki mieszkańców i miejmy nadzieję, że wpisze się on w kalendarz corocznych imprez w mieście. Od czasu przeprowadzki schroniska dla zwierząt z okolic cmentarzy do toruńskiej wylotówki, wielu inowrocławian zapomniało bowiem o jego istnieniu. Tymczasem przebywa w nim średnio po dwieście psów. Niektóre znaleziono przywiązane zimą do drzew lub śmietników, aby zamarzły. Inne błąkały się po mieście jedząc odpadki.

Wczoraj schronisko było otwarte do godzin popołudniowych. Do chwili zamknięcia tego wydania nie było wiadomo, ile psów znalazło nowych właścicieli. - Ale kilka osób jest ze mną umówionych, bo były poważnie zainteresowane - przyznaje w rozmowie z „Expressem” Wiesław Borkowski. - Poza tym osiągnięty został drugi cel, którym było promowanie adopcji i zachęcanie do brania zwierząt ze schroniska, a nie szukanie ich na wystawach - dodaje.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski