Od poniedziałku wchodzi w życie zakaz palenia w lokalach jednosalowych. Właścicielom się on nie podoba, ale wielu klientów jest jednak uradowanych.
<!** Image 2 alt="Image 160643" sub="Zakaz palenia w lokalach jednosalowych wejdzie w życie od poniedziałku. Za jego złamanie grozi mandat do 500 złotych Fot. Internet">Wojciech Malinowski z Rąbina cieszy się z tego wspólnie z żoną. - Bardzo to nam przeszkadzało. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że w skali od jeden do dziesięciu, stopień uciążliwości wynosił dziesięć - przyznaje inowrocławianin.
Właściciele pubów już nie są tacy zadowoleni. Restauracje składają się najczęściej z kilku pomieszczeń, więc łatwiej będzie w nich znaleźć jedno, w którym będzie można palić papierosy. Gorzej z barami, które mają jedną salę.
- Nie mam szans, aby wydzielić zamknięte pomieszczenie. Więc będę musiał mieć zakaz palenia w całym lokalu, a to odstraszy klientów. Obserwowałem przez ostatnie tygodnie i co druga osoba przy piwie pali - mówi właściciel jednego z barów na Rąbinie, który prosi, aby nie podawać jego nazwiska, żeby jeszcze bardziej nie odstraszyć klientów.
<!** reklama>Właściciel młodzieżowego klubu „Hades”, Sławomir Doliński, także pomieszczenia wydzielić nie może, bo nie ma takiej możliwości. Więc zakaz będzie obowiązywał w całym lokalu, mieszczącym się pod basenem „Delfin”. On sam nie pali, ale irytuje go konstrukcja przepisu.
- Takie robienie wyjątków jest złe. Pomieszczenia dla palących będą robione na siłę i wielu ludzi będzie próbowało ten przepis w rozmaity sposób obchodzić - przyznaje Sławomir Doliński, którego klienci są także podzieleni co do zakazu. - Są przecież tacy, którzy palą, ale cieszą się z zakazu - przyznaje.
Od 15 listopada, czyli najbliższego poniedziałku, w całej Polsce palenie będzie możliwe tylko w specjalnych pomieszczeniach - palarniach, z których dym nie będzie wydostawał się na zewnątrz.
Inowrocławianie mają wątpliwości co do samej skuteczności egzekwowania zakazu. Przecież w mieście od trzech lat nie można palić na przystankach autobusowych, a nikt się tym specjalnie nie przejmuje.
- To będzie kolejny martwy przepis. Już za komuny był przecież w każdej restauracji stolik dla abstynentów i kto tam usiadł, stawał się przedmiotem drwin - mówi nasz Czytelnik ze Śródmieścia, który podejrzewa, że ktoś jednak na tym zarobi. - Będzie tyle przeziębień tych, którzy będą wychodzili zapalić, że koncerny farmaceutyczne będą zacierały ręce - śmieje się mieszkaniec.
W samym Inowrocławiu jest 76 pubów i barów, 19 restauracji oraz 16 kawiarni.
Ile to kosztuje?
- Za złamanie zakazu będzie grozić kara do 500 zł.
- Za brak informacji o zakazie właściciel będzie musiał zapłacić nawet 2 tys. zł.