W lutym został prezesem MKS Pałuczanka Żnin. Wlał w serca zawodników nadzieję, a ta zaowocowała sukcesem, o jakim marzyli nie tylko piłkarze, ale wszyscy miłośnicy futbolu w Żninie.
<!** Image 2 align=none alt="Image 152000" sub="Czesław Kośmicki każdą wolną chwilę spędza z wnukiem Kamilem / Fot. Maria Warda">Objął Pan funkcję prezesa najpopularniejszego klubu w Żninie w dość krytycznym momencie. Nie bał się Pan, że się nie uda?
Bardzo się bałem. Do objęcia tej funkcji namawiał mnie burmistrz i kibice. Bardzo się cieszę, że MKS Pałuczanka awansowała w tabeli. Widać moja strategia, którą zapowiedziałem obejmując prezesurę, okazała się dobra. Po prostu zadecydowałem, że klub należy traktować jak małe przedsiębiorstwo. Na początku każdemu członkowi zarządu przydzieliłem funkcję, za którą jest odpowiedzialny. Lepsza organizacja sprawiła, że zawodnicy zaczęli osiągać sukcesy, a to z kolei daje pewność, że klub będzie istniał.
<!** reklama>Będzie istniał tak długo jak będą pieniądze, a te pochodzą nie tylko z dotacji na stowarzyszenia, ale trzeba je pozyskiwać od sponsorów. W jaki sposób zachęca Pan właścicieli firm do współpracy?
Cóż, wiadomo, że to jest coś za coś, jednak główna zasada to prosić w sposób pogodny i wesoły. Ponury człowiek nic nie wskóra. Nawet jeśli słyszę odmowę, wychodzę z uśmiechem, nie zamykam za sobą drzwi. Liczę na to, że następnym razem uda się coś wynegocjować.
Przed laty był Pan już związany z „Pałuczanką”...
Byłem członkiem zarządu. Odszedłem z powodu braku możliwości zdobycia funduszy. Nie mieliśmy wsparcia finansowego, a oczekiwania kibiców i zawodników były duże. Nie mogliśmy temu sprostać. Teraz jestem dobrej myśli. Dużo rozmawiam z zawodnikami, oni czują się potrzebni. Z chęcią jeżdżą na zawody. Dostają parę groszy na jedzenie i picie. Dla juniorów starszych i młodszych organizujemy wycieczkę na wyspę Bali. Idzie ku lepszemu.
Czy w przeszłości grał Pan także w piłkę nożną?
Nie, ale jako uczeń Technikum Mechanicznego w Inowrocławiu, bardzo dawno temu, uprawiałem lekkoatletykę. W 1962 roku zająłem nawet pierwsze miejsce w rzutach oszczepem i dyskiem podczas mistrzostw młodzieżowych. Społecznie zacząłem udzielać się od roku 1985, kiedy to zostałem prezesem Międzyszkolnego Klubu Żeglarskiego w Żninie. To MKŻ organizował wtedy zawody motorowodne.
Jest Pan na emeryturze, ale ciągle pozostaje bardzo aktywny zawodowo. Spełnia Pan marzenia?
Nawiązałem współpracę z firmą USKOM, zajmującą się gospodarką odpadami komunalnymi. Marzę, aby ta współpraca zaowocowała nowymi miejscami pracy w gminie Żnin. Jestem przekonany, że się uda. Tutaj, podobnie jak w sporcie, staram się działać zdecydowanie. Taki już jestem, jak sobie wytyczę jakiś cel, to dążę do niego, używając solidnych argumentów. To się opłaca.
Teczka personalna
Czesław Kośmicki, prezes MKS Pałuczanka Żnin
Prezes MKS Pałuczanka Żnin. Przed laty, jako uczeń Technikum Mechanicznego w Inowrocławiu, uprawiał lekkoatletykę. Był wicedyrektorem popularnego „Żefamu”. Wciąż jest aktywny zawodowo. Obecnie pełnomocnik do spraw inwestycji w firmie USKOM.