Niektórzy mówią, że był to wręcz poziom pierwszoligowy. Zresztą ostatnie mecze z AZS Częstochowa to pokazały,
- Zakończyliśmy sezon na 15. pozycji i wiadomo, że z tego cieszyć się nie można - podsumowuje drugi trener Łuczniczki Marian Kardas.
Liczby mówią same za siebie
W lidze nasz zespół wygrał tylko pięć spotkań, a szósty na zakończenie rozgrywek.
- To jest bardzo mało i na pewno liczyliśmy na więcej - dodaje Kardas. - Nowy trener Dragan Mihailović próbował wszystko poukładać, lecz w trakcie sezonu jest to bardzo trudne. Nie ma czasu, żeby poznać zawodników.
W przypadku Łuczniczki było jeszcze trudniej, bo nowy szkoleniowiec przejął zespół, gdy trzeba było zmierzyć się z topowym zespołami PlusLigi.
- Kibice domagali się zwolnienia trenera Piotra Makowskiego, ale moim zdaniem to była błędna decyzja. Jestem przekonany, że z Makowskim na pewno byśmy nie walczyli o piętnastą lokatę - uważa asystent pierwszego trenera bydgoskiego zespołu.
Łuczniczka wiele punktów traciła z zespołami, które były w jej zasięgu i z którymi w poprzednich latach najczęściej wygrywała.
- Rzeczywiście takich spotkań było dużo - przyznaje trener Kardas. - Wystarczy powiedzieć, że w tych rozgrywkach rozegraliśmy aż jedenaście tie-breaków, z czego tylko w dwóch zwyciężyliśmy. Gdybyśmy wygrali tylko połowę z nich, dzisiaj bylibyśmy w innym położeniu. Powiem więcej, w dziewięciu z tych meczów prowadziliśmy dwa do jednego. I może dalej gdybać, co byłoby, gdyby kilka z nich udało się wygrać za trzy punkty. Pewnie byśmy teraz rozmawiali o zupełnie czymś innym. Dziś możemy się tylko cieszyć, że ten sezon mamy już za sobą. I nie musimy jechać na baraże do Zawiercia, nie martwić się, czy mają tam halę małą, czy dużą...
Po ostatnim spotkaniu w krzyżowym ogniu pytań dziennikarzy znalazł się właściciel i prezes siatkarzy Łuczniczki Piotr Sieńko. Wszystkich interesowały przede wszystkim plany odnośnie zmian lub ewentualnie budowy nowego zespołu na przyszły sezon.
Kto odejdzie i przyjdzie?**
Piotr Sieńko nie ukrywa, że rozmowy w tej sprawie prowadzone są z Jakubem Bednarukiem, od momentu kiedy został on ogłoszony nowym trenerem Łuczniczki.
- Mamy pełen przegląd zawodników, plan jak ten zespół miałby wyglądać, lecz na ten moment trudno mówić o konkretnych decyzjach, skoro dopiero teraz wiemy, że zapewniliśmy sobie utrzymanie w elicie - tłumaczy prezes klubu. - Na ten moment mogę powiedzieć tyle, że ci gracze, którzy mają ważne kontrakty, zapewne zostaną, a w kwestii nowych zawodników będziemy rozmawiać. Kontrakt kończy się między innymi Bartkowi Filipiakowi. Jeśli o nim mówimy, nie chciałbym, żeby doszło do takiej sytuacji, jaka miała miejsce rok temu z Łukaszem Wiese, który mógł u nas zostać i cały sezon grać w pierwszej szóstce, a poszedł, z tego co wiem, na tych samych warunkach do Czarnych Radom i grzał ławę.
Ustaliliśmy, że ważne kontrakty mają Patryk Szczurek, Piotr Sieńko jr, Mateusz Sacharewicz, Mateusz Siwicki (był wypożyczony do innego klubu), Igor Yudin i Jakub Rohnka. Oni mogą zatem w drużynie pozostać. Kto z nowych graczy jest w kręgu zainteresowania trenera Bednaruka, niebawem się okaże.
Dodajmy, że w niedzielę odbędą się rewanżowe mecze o złoty i brązowy medal. Bliżej mistrzowskiego tytułu jest ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która pierwsze wyjazdowe spotkanie ze Skrą wygrała 3:0 (drugi mecz o 20.30). W pojedynku o 3. miejsce Jastrzębski Węgiel pokonał Asseco Resovię 3:1 (drugi mecz w Rzeszowie o 17.30).
POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU