Dorodny łoś od kilku dni przemierza bydgoskie ulice, kąpie się w Brdzie, odwiedza kolejowy dworzec. Nie tylko on polubił miasto, amatorów łatwego zdobywania pokarmu jest więcej.
<!** Image 3 align=none alt="Image 179946" sub="Co robi łoś w naszym mieście? Czy przygnała go tu chuć i potrzeba zaspokojenia żądzy (do końca października trwa okres godowy tych zwierząt)? A może, po prostu, spodobała mu się Bydgoszcz? Fotomontaż: Kamil Mójta">Do bydgoskiego centrum kryzysowego przez ostatnie kilka dni docierały sensacyjne informacje: łoś pojawił się w okolicy dworca PKP, chodził niedaleko ronda Grunwaldzkiego, na Grunwaldzkiej potrąciło go auto. Na szczęście, nic mu się nie stało. Widziano go później w okolicy WSG - zażywał kąpieli w Brdzie. Pasł się też na Wyspie Młyńskiej, a potem... słuch o nim zaginął. - Od doby cisza - mówi Robert Dobrosielski, zastępca dyrektora wydziału zarządzania kryzysowego. - Bydgoszcz z dużą ilością wody oraz terenami zielonymi sprzyja zwierzętom. Łosie, które nie przywiązują się zbytnio do swojego terytorium, lubią takie środowisko.
Od kilku tygodni, do końca października, łosie są w okresie godowym. Zatem niewykluczone, że nasz niecodzienny gość przybył tu szukać partnerki.
- Jeśli nie wejdzie mu się w drogę, nie zaatakuje człowieka - zapewnia Tamara Samsonowicz, kierowniczka Ogrodu Fauny Polskiej. - To bardzo uparte zwierzę, jeśli sobie wymyśli jakąś trasę, przejdzie nią. Lepiej więc schodzić mu z drogi. Jest dużym zwierzęciem, człowiek zawsze stoi na straconej pozycji.
Nie tylko łoś (w okresie godowym) polubił Bydgoszcz. Na osiedlach położonych przy lesie często pojawiają się dziki. W pobliżu ludzi zadomowiły się na dobre. Kiedy w trosce o mieszkańców zostają odławiane, trafiają do specjalnego ośrodka. Tam uczy się je... życia na wolności.
<!** reklama>Na Wyżynach, Wzgórzu Wolności, Szwederowie często spotyka się lisy i kuny.
- Zimą, przechodząc mostami na Focha, usłyszałam przeraźliwe mlaskanie. Było ciemno, stanęłam zdziwiona - wspomina nasza Czytelniczka. - Spojrzałam w dół. Pod mostem baraszkowały w wodzie dwie wydry. Trzecia na brzegu kończyła pożeranie ryby. To ona tak mlaskała.
W Myślęcinku na terenie ogródków działkowych mieszkały sarny. W starych domach i dziuplach drzew żyją nietoperze, a w parkach - jeże. Natomiast ptaki (mewy, gawrony, kawki) osiedliły się na wysypisku śmieci.
- W pustych halach fabrycznych mieszkają pustułki, lisy i kuny - wylicza Tamara Samsonowicz. - Wróble wlatują do supermarketów.
<!** reklama>
Rok temu, w hali Centrostalu, szamotał się przerażony krogulec. Dziki ptak próbował wydostać się z pułapki, latał wysoko - tuż pod sufitem i uderzał w okienne szyby. Poobijał się tak dotkliwie, że nie można było już mu pomóc...
Nie wszystkie zwierzęta, które spotykamy, są dzikie. W pewnym bloku w szybach wentylacyjnych zamieszkał... pyton. Wcześniej uciekł właścicielowi z terrarium.
- Dzikie zwierzęta przenoszą się do miast nie tylko dlatego, że łatwiej im żywić się odpadkami niż polować - mówi Tamara Samsonowicz. - To ludzie, rozbudowując miasta, zajmują ich naturalne siedliska.