Zakłady Chemiczne Zachem działały na podstawie dwóch tzw. pozwoleń zintegrowanych. Jedno zostało wydane przez wojewodę w 2006 roku, drugie - przez marszałka województwa - w 2009. Pozwolenie to rodzaj wymaganej w Unii Europejskiej licencji na działanie firmy z branży chemicznej. Ustala normy oddziaływania na środowisko, opisuje instalacje, okres działania zakładu i oczywiście zawiera zgodę na jego funkcjonowanie. Zachem wstrzymał produkcję w kwietniu br. Od tego czasu wszystkie instalacje chemiczne stoją puste i niewykorzystane.
[break]
- Pozwolenie wydane przez marszałka zawierało zapis o tym, że nie przewiduje się likwidacji zakładu do czasu wygaśnięcia pozwolenia, czyli do 2019 roku - mówi „Expressowi” Grażyna Ciemniak, zastępca prezydenta miasta. - Zakład podlegał kontroli Urzędu Marszałkowskiego i w związku z zapisami pozwolenia teraz do marszałka należy ruch.
Jakie mogą być sankcje dla Ciechu - nie wiadomo. Komisja marszałkowska do zbadania tej sprawy została zwołana przez wicemarszałka Dariusza Kurzawę na najbliższy poniedziałek.
Ratusz zwraca uwagę, że nie wiadomo, czy Ciech przedstawił plan likwidacji instalacji i rekultywacji terenów po ciężkim przemyśle chemicznym organom, które wydawały pozwolenia. Nie wiadomo też, czy do urzędów trafiła informacja o zabezpieczeniu finansowym dla takiej operacji. - Do nas nic takiego nie trafiło - mówi Bartłomiej Michałek, rzecznik wojewody. Także tą sprawą w poniedziałek zajmie się komisja marszałkowska.
Koszty rekultywacji pozachemowskich terenów idą w dziesiątki milionów złotych, a koszty z miesiąca na miesiąc rosną. Wyłączone instalacje produkcyjne nie są w żaden sposób zabezpieczone. Jak przyznał w rozmowie z „Expressem” Jarosław Czerwiński, prezes powstałej po Zachemie Infrastruktury Kapuściska, za rok to, co kiedyś służyło do produkcji chemicznej w zakładzie, będzie się nadawało na złom. - Problem polega na tym, że chodzi o doprowadzenie tego terenu do standardów związanych z ochroną środowiska - podkreśla Grażyna Ciemniak.
Tymczasem, jak na razie, w dużej części za likwidację skutków zakończenia produkcji w Zachemie płaci budżet miasta. Lista jest długa. Miejskie Wodociągi i Kanalizacja wydały niemałe pieniądze, żeby zinwentaryzować rozsypującą się w niektórych częściach sieć wodno-kanalizacyjną.
Powiatowy Urząd Pracy starał się pomagać ponad stu zwolnionym zachemowcom. Spółka Wodna Kapuściska musiała zaciągnąć kredyt do wysokości 8 mln zł, co zdaniem ratusza, jest skutkiem zaprzestania płacenia przez dawny Zachem za ścieki.
Ponieważ zakończono produkcję, zniknęło też ciepło, które wykorzystywały znajdujące się w Bydgoskim Parku Przemysłowo-Technologicznym firmy. KPEC musiał więc uruchomić dwie dodatkowe kotłownie. W dodatku na koszt parku przemysłowego wykonano wyceny nieruchomości, których Infrastruktura Kapuściska chce się pozbyć, a BPPT - kupić. Wszystkie te działania pochłonęły ponad 10 milionów złotych z budżetu miasta!
Ratusz zaapelował niedawno do ministra Zdzisława Gawlika z Ministerstwa Skarbu Państwa o znalezienie dodatkowych pieniędzy na likwidacje skutków zatrzymania produkcji w Zachemie.
Maciej Powroźnik, rzecznik Grupy Chemicznej Ciech, nie zdążył wczoraj odpowiedzieć na nasze pytania. Do tematu wrócimy.
