Biało-Czerwoni w siedmiu wcześniej rozegranych meczach odnieśli pięć zwycięstw i doznali dwóch porażek. W Holandii po pięciosetowych bataliach zdołali ograć Niemcy i Holandię, w sobotę po słabej grze ulegli jednak 0:3 Amerykanom. Potyczka z Włochami jest więc okazją, by udowodnić, iż poprzednie spotkanie było tylko wypadkiem przy pracy.
Dobry początek Biało-Czerwonych w meczu z Włochami
W sobotnim spotkaniu z Amerykanami wiele zastrzeżeń można było mieć do gry w ataku. Podobne kłopoty Polacy mieli w pierwszym secie meczu z Włochami. Gdyby nie dobry serwis, błędy seryjnie popełniane przez rywali (zwłaszcza w zagrywce) oraz niezła postawa Bartosza Kurka, trudno byłoby myśleć o korzystnym rozstrzygnięciu tej części potyczki. Tomasz Fornal nie był w stanie zakończyć żadnej ofensywnej akcji, podobna niemoc dopadła Wilfredo Leona, który przebudził się jednak pod koniec seta i zdobył ważne dwa punkty. Ostatecznie nasi siatkarze wygrali tę część meczu 25:19.
Krótka przerwa nie wybiła z rytmu Biało-Czerwonych, którzy nadal starali się posyłać trudne zagrywki, skutecznie grać blokiem i unikać prostych błędów. Do tego dodać należy ambitną i ofiarną grę w obronie oraz przełamanie Fornala, który zdobył pierwsze punkty w ataku, Efektem kilkupunktowa przewaga w połowie seta. Rywale nie zamierzali jednak składać broni, dwukrotnie odrabiali stratę i doprowadzili do wyrównanej końcówki. Mistrzowie świata nie byli jednak w stanie wykorzystać żadnej z dwóch piłek setowych, z kolei podopieczni Grbicia za drugim razem zamknęli seta - 28:26 dla naszej reprezentacji.
Niemoc w trzecim secie, koncert w czwartym
Bolączki naszej drużyny, które objawiły się w sobotniej potyczce z USA, powróciły z ogromną siłą w trzeciej partii z mistrzami świata. Włosi popełniali mniej błędów, dobrze grali blokiem i w obronie, a sami znacznie rzadziej niż Polacy nie wykorzystywali nadarzających się okazji ofensywnych. W efekcie już na początku seta wypracowali czteropunktową przewagę, którą w dalszej jego fazie jedynie powiększali i ostatecznie wygrali 25:18.
Na szczęście zapaść trwała tylko jeden set. Skoncentrowani Biało-Czerwoni pilnowali, by w czwartej partii rywale nie zdołali wypracować przewagi, a przy nadarzającej się okazji sami odskoczyli na kilka punktów i już nie pozwolili się dogonić, wygrywając ostatecznie 25:20.
Przed Polakami jeszcze jeden turniej Ligi Narodów, który odbędzie się w dniach 4-9 lipca na Filipinach. Biało-Czerwoni zmierzą się kolejno ze Słowenią (5 lipca), Brazylią (7 lipca), Kanadą (8 lipca) i Japonią (9 lipca). Turniej finałowy odbędzie się w dniach 19-23 lipca w Gdańsku. Nasz zespół, jako gospodarz zmagań, ma w nim zapewniony udział.
Liga Narodów siatkarzy
Polska - Włochy 3:1 (25:19, 28:26, 18:25, 25:20)
