Można pływać kajakiem po Noteci i Orlą, można też będzie spłynąć nim z Jeziora Wąsoskiego przez Gąsawkę, co chce umożliwić wszystkim chętnym grupa zapaleńców.
<!** Image 2 align=right alt="Image 129618" sub="Koło Szubina, w pobliżu dworca kolejowego, Gąsawka jest płytka i zaśmiecona">Kilku entuzjastów kajakarstwa spotkało się, aby porozmawiać o przygotowaniu szlaku z Wąsosza do Nakła, który ma być etapem budowy sieci tras wodnych, łączących Nakło z Więcborkiem, Żninem i Bydgoszczą.
- Naszym celem jest wytyczenie szlaków spełniających wysokie standardy: oznakowanych, wyposażonych w betonowe zejścia i pomosty. Turyści muszą mieć też łatwy dostęp do dobrego i gwarantującego bezpieczeństwo sprzętu, a także pełną informację o noclegach, miejscach postojowych i innych atrakcjach turystycznych w regionie - mówi Krzysztof Mikietyński, wicestarosta nakielski.
<!** reklama>Dzięki dwóm mieszkańcom Rynarzewa wiadomo już jednak, czego można się na nim spodziewać oraz jak wiele trzeba zrobić, aby wodna trasa z Wąsosza do Noteci stała się dostępna dla przeciętnego turysty. Wiadomo już, że nie będzie to jednak prosta sprawa.
- Na tym szlaku można pływać tylko wiosną, kiedy jest dość wody, a rzeka nie jest jeszcze zarośnięta - mówi Michał Szweda, który w maju z Zenonem Słowińskim płynął kajakiem z Wąsosza po jeziorach Wąsoskim, Żędowskim i Sobiejuskim, i dalej Gąsawką do Rynarzewa. - Na odcinku z Sobiejuch do Słupów jeszcze się dobrze płynie, na brzegach jest faszyna, rośliny wycięte, dobrze jest jeszcze do Szubina. Dalej jednak w wielu miejscach spływ jest niemożliwy. Nie da się też tego wcale zrobić latem, bez systematycznego wykaszania roślinności, tak jak kiedyś to robiono. Miejscami brzegi są tak porośnięte, że z trudem mieści się wiosło, a w zarośniętym dnie woda nie sięga nawet kolan.
- Ja siedziałem w kajaku, a kolega ciągnął mnie na sznurku. Porośnięte są brzegi i dno, a wody jest mało. W Szubinie na dodatek dno jest dosłownie zaśmiecone. Koło Kornelina kajaki ciągnęliśmy 500 metrów - dodaje Zenon Słowiński.
Do samego Szubina kajaki trzeba przenosić pięć razy, a dalej wysiadać z nich jeszcze częściej i dlatego pokonanie trasy jednego dnia jest niemożliwe, a sam spływ uciążliwy. Rynarzewianie, zaprawieni kajakarze, przemierzyli szlak w dwa dni.
- Trzeba włożyć dużo pracy i pieniędzy na przygotowanie szlaku, a potem jego utrzymanie. Warto jednak próbować, bo to naprawdę jest piękna trasa - uważa Michał Szweda.