Kierowcy narzekają, ale muszą się pogodzić z tym, że ulica Laubitza będzie najdokładniej oznakowaną w mieście. Żaden ze stu znaków z niej nie zniknie.
<!** Image 2 align=right alt="Image 146021" sub="Liczba znaków na ulicy Laubitza zostanie utrzymana. Sami inowrocławianie zdążyli się już do nich przyzwyczaić. Fot. Jarosław Hejenkowski">Sprawą zajmował się jakiś czas temu naczelnik inowrocławskiej drogówki. Ocenia on, że choć ulica jest gęsta od znaków, to jednak wszystko jest prawidłowe. - Choć osobie przejeżdżającej przez nią może się wydawać, że znaków jest za dużo, to jednak wynika ze specyfiki tej ulicy – wyjaśnia podinspektor Sławomir Kosiński.
Po tym, jak drogowym „buszem” zajmował się latem ubiegłego roku „Express”, usunięto jeden zbędny znak. Pozostałe już tam zostaną. - Liczba znaków na Laubitza przeraża - przyznaje jeden z Czytelników.
Jednak on i inni mieszkańcy będą musieli przyzwyczaić do tej i podobnych sytuacji. Bowiem w związku z innym absurdem komunikacyjnym mnóstwo ludzi dostaje na Rąbinie mandaty, a nawet punkty karne.
Chodzi o opisywane przez nas w październiku budzą sprzeciw rozwiązanie komunikacyjne na Rąbinie. Po oddaniu w październiku ul. Piłsudskiego, każdy logicznie myślący kierowca zjeżdżający z ul. Wojska Polskiego do pobliskiego marketu, zaczyna łamać prawo i zawraca w niedozwolonym miejscu. Bo, aby dojechać tam prawidłowo, należy wjechać w uliczkę osiedlową, co wszystkim wydaje się absurdem.
<!** reklama>- Nowa organizacja prowokuje do łamania przepisów. Należało przewidzieć skłonność ludzkości do upraszczania sobie życia, czego skutkiem będzie masa zawracających za wyspą kierowców. Poza tym nie ma nawet żadnych znaków informujących, jak do marketu należy dojechać prawidłowo - oceniał jesienią jeden z Czytelników.
Jednak także do tego inowrocławianie będą się musieli najzwyczajniej przyzwyczaić. Bo choć szef drogówki przyznaje, że jego podkomendni łapią tam wielu kierowców łamiących przepisy, na pytanie o zmiany bezradnie wzrusza ramionami. - Nie mamy uprawnień do zmiany organizacji ruchu, bo o tym decyduje zarządca drogi - wyjaśnia Sławomir Kosiński.
Natomiast na ul. Piłsudskiego ma pojawić się nowy znak, ograniczający dozwoloną prędkość do 40 km/h Kierowcy jadący od strony bloków nie mają bowiem pojęcia o tym, że prędkość została tam ograniczona do „czterdziestki”, gdyż najzwyczajniej nie ma tam takiego znaku.
Las znaków
- latem ubiegłego roku obliczyliśmy, że na liczącej niewiele ponad pół kilometra ulicy Laubitza jest dokładnie sto znaków, co daje średnio jeden znak na 5 metrów
- od tego czasu usunięty został jeden