Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kupuje innym bilety na pociąg

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Biuro Jeffreya Dobka zdobią kolejowe czapki - polskie, niemiecka, czeska...
Biuro Jeffreya Dobka zdobią kolejowe czapki - polskie, niemiecka, czeska... Dariusz Bloch
Stany Zjednoczone okazały się dla niego zbyt nudne. W dwupokojowym biurze przy ul. Dworcowej spełnia więc marzenia o podróżowaniu. Marzenia innych ludzi.

Zabytkową parowozownię w Wolsztynie odwiedził właśnie angielski ambasador, Robin Barnett, fanatyk dawnego kolejnictwa. Ekscelencja zapewnił, że do Wolsztyna mogłyby zjeżdżać tłumy jego rodaków, jak on zakochanych w parowych maszynach szynowych. Ta opinia wiąże go poniekąd z innym kolejowym pasjonatem, mieszkającym od kilkunastu lat w Bydgoszczy - Amerykaninem polskiego pochodzenia (posiadającym też polski paszport) - Jeffrey’em Dobkiem. Tyle że „nasz” pasjonat akurat ubolewa nad degradacją wolsztyńskiego muzeum: - Jeszcze na początku lat 90. eksponowano tam 18-19 sprawnych maszyn. Dziś została jedna... - mówi. - Jaka szkoda!
[break]

Jak czytać rozkład?

Z angielskim dyplomatą Jeffreya Dobka łączy jednak coś jeszcze - mama miłośnika kolejnictwa jest Angielką. Dobek urodził się jednak i wychował w Stanach, w okolicach Detroit, tam narodziło się jego kolejowe hobby. Interesował go zwłaszcza system kolei pasażerskich.
- Mój ojciec był Polakiem, podczas wojny znalazł się w Anglii - opowiada szef działającej w Bydgoszczy firmy „Polrail Service”. - W Polsce bywałem jednak często, zwłaszcza na wakacjach, w okolicach Czerska mam rodzinę.
Jeffrey skończył dziennikarstwo na Uniwersytecie Michigan, ale w branży nie przepracował ani dnia, ciągle ciągnęło go do kolei. Wreszcie zaczął pracować w dziale informatycznym jednej z tamtejszych firm kolejowych. Wymyślił stronę internetową (w języku angielskim) gdzie podpowiadał, jak czyta się europejskie rozkłady jazdy, gdzie kupić bilet, jak zaplanować sobie podróż. W końcu, kiedy po raz kolejny pomógł komuś ogarnąć wyjazd, wymyślił, że może przecież nawet kupić w jego imieniu wszystkie bilety i wysłać... - W zakupach kolejowych wcale nie jest tak łatwo złożyć podróż, jak to jest przy rezerwacjach samolotowych - tłumaczy specjalista. - Obowiązują na przykład różne systemy rezerwacyjne, które trzeba dopasować. W jednym kraju bilety na trasy dalekobieżne można kupić z półrocznym wyprzedzeniem, w innym (jak w Polsce) dwa miesiące wcześniej. Trzeba to zgrać w sposób satysfakcjonujący klienta. Może się też okazać, że na jakimś odcinku długo nie jest zatwierdzany rozkład lub się zmienia...
Coraz częściej klient nie chce ślęczeć kilka godzin nad takim kombinowaniem, woli - jak dziś wiele innych rzeczy - powierzyć wykonanie usługi profesjonaliście. Jeffrey Dobek zapewnia, że jego marża jest niewielka.
Bo „Polrail Service” to dziś, po kilkunastu latach funkcjonowania non profit, komercyjne biuro podróży kolejowych, z kilkoma pracownikami (choć jest wśród nich tylko jeden podzielający pasję szefa), ze stroną www również w języku polskim.

Dla dwóch, a nawet trzech

Najtrudniejsze zlecenie, jakie ostatnio przyjęli? Może kilkumiesięczna podróż po Europie trzech Amerykanek. Przez Polskę, Czechy, Austrię, Włochy, Szwajcarię i inne kraje. Panie na niektórych odcinkach będą jechać we dwie, na niektórych we trzy, potem znów we dwie, ale w innej konfiguracji...
Najlepiej zorganizowaną na świecie koleją jest, według bydgoskich ekspertów, jak się nietrudno domyślić, Deutsche Bahn. Ma też z pewnością najbardziej przejrzysty system sprzedaży biletów. Im dalej na południe, tym gorzej. - Węgry są jeszcze OK, z Rumunią jest gorzej, w Bułgarii i Turcji zaczynają się prawdziwe schody, a już Czarnogóra jest na przykład zupełnie wyłączona z systemu. W Mołdawii zaś zlecenia przyjmuje się przez telefon, spisuje na kartkach... - wyjaśniają. Ale klientów nie brakuje. Entuzjastyczne opinie na temat pracy Jeffreya można znaleźć na najchętniej czytanym na świecie portalu turystycznym - Tripadvisorze.

Miasto akurat

Jeffrey Dobek wyjechał ze Stanów, bo mu się tam... nudziło. Bydgoszcz okazała się dla niego miejscem akurat. Akurat, by tu zamieszkać. Nie za dużym, nie za małym, ciekawym, dynamicznie się zmieniającym. I nie chodzi tu tylko o nowy dworzec kolejowy, ale całe miasto. Choć nasz bohater ubolewa nad dogorywaniem Dworcowej czy Gdańskiej - pełnych banków, pustych dla ludzi.
Do Stanów Jeffrey Dobek wraca na wakacje. Tak, jak rok temu, gdy odbył wielką podróż z Nowego Jorku do Kalifornii. Oczywiście, koleją.
- Podróżując pociągiem, mniej się stresujemy niż lecąc samolotem - tłumaczy.
- I nie myślę tu tylko o ryzyku wypadków, choć kolejowych jest naprawdę mniej. Nie musimy zgłaszać się znacznie wcześniej na odprawę, nie martwimy się liczbą i ciężarem bagażu. Dla kogoś tak wysokiego jak ja zaletą jest także możliwość rozprostowania nóg. I widoki są nieporównane. Jak mawia mój przyjaciel, jadąc samochodem możesz zobaczyć tylko front domu. Jadąc pociągiem - zobaczysz także podwórko...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!